Kiedy usłyszałem niesławny cytat o „polskim mleku” nie byłem wściekły, nie byłem nawet zdenerwowany. Było mi przykro
—czytamy w tekście polskiego ambasadora w Izraelu Marka Magierowskiego w tekście opublikowanym na łamach „Jerusalem Post”.
Co powiedziałyby, gdyby żyły, moje babcie, słysząc o „polskiej współodpowiedzialności” za ludobójstwo, zorganizowane i przeprowadzone przez Wehrmacht, Waffen-SS, Gestapo?
—pyta Magierowski.
Dziś, gdy niektóre osoby sugerują, że te dzielne kobiety były częściowo „odpowiedzialne” czy „winne” temu, co stało się podczas Holokaustu w okupowanej Polsce, (…) mogę tylko powiedzieć: mówicie do zmarłych. A zmarłym należy się szacunek
—napisał ambasador.
Magierowski nawiązując do kłamliwej wypowiedzi izraelskiego szefa dyplomacji, napisał:
Miałem gorzkie poczucie, że wszystkie moje wysiłki zmierzające do pojednania i lepszego zrozumienia między naszymi narodami zostały w jednej chwili zdeptane.
W tekście ambasador stawia ponadto ważne pytanie.
Zastanawiam się, dlaczego w tym specyficznym kontekście rozgrzeszenie „niemieckiego narodu” jest akceptowalne, podczas gdy na jakąkolwiek wzmiankę o „Polakach ratujących Żydów” podnosi się larum
—pisze Magierowski.
kk/”Jerusalem Post”
-
Koniecznie kup najnowszy numer „Sieci”! Temat tygodnia - O CZYM IZRAEL NIE CHCE WIEDZIEĆ?
E - wydanie naszego pisma dostępne na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/435542-magierowski-w-jp-bylo-mi-przykro