Z tego co słychać, sobotnia konwencja Prawa i Sprawiedliwości przyniesie kilka solidnych niespodzianek, a może i sensacji. Pojawią się propozycje programowe, które nie tylko będą zaskoczeniem, ale również zogniskują wokół siebie debatę, i to na wiele miesięcy, aż do wyborów parlamentarnych. O szczegóły trudno, ale będą to pomysły odwołujące się zarówno do sfery socjalnej, jak i do aspiracji klasy średniej.
PiS jak powietrza potrzebuje dziś osi sporu, które będą służyły obozowi rządzącemu, które postawią po jego stronie większość społeczeństwa. Od miesięcy to opozycja narzuca bowiem debatę wokół skandali realnych i wydumanych. Na razie rzucanie kamieniami w mamuta czy też dinozaura nie przyniosło przełomu w sondażach poparcia dla partii politycznych, ale niektóre dane mogą niepokoić; relatywnie szybko przybywa bowiem przeciwników rządu, a procent zwolenników też wyraźnie topnieje. A tego typu trendy bardzo szybko mogą przełożyć się na zmianę w preferencjach. PiS pomaga nieudolność opozycji, niezdolnej do złożenia choćby jednej wiarygodnej propozycji, ale na tym trudno się opierać w długiej perspektywie.
Konwencja nakreśli więc nowy kierunek; nieprzypadkowo premier podsumował w kończącym się tygodniu swoją „piątkę” z kampanii samorządowej. Teraz na sztandarach będą nowe propozycje, jak wszystko wskazuje, znacznie bardziej spektakularne.
PiS wystawiło listy, które w kierownictwie partii oceniane są jako rzeczywiście mocne. Oczywiście, odzwierciedlają one układ sił, są wypadkową wielu zmiennych, jak zawsze w tego typu sytuacjach, ale przede wszystkim mają zapewnić zwycięstwo. O eksperymentach - których sporo było w kampanii samorządowej - nie ma mowy. Tym razem PiS poprowadzą do boju sprawdzeni, wyrobieni, znani politycy, z premierem Beatą Szydło, ministrem Joachimem Brudzińskim, marszałek Mazurek na czele, plus oczywiście dotychczasowi europosłowie. I oczywiście Jarosław Kaczyński, który na jutrzejszej konwencji wygłosi najważniejsze przemówienie.
To także politycy, którzy mają posłuch w tzw. pisowskim terenie. Ich głównym zadaniem będzie bowiem zmobilizowanie wyborców powyżej przeciętnej w wyborach europejskich. Z badań wynika bowiem, że dla sympatyków PiS wybory do PE mają drugorzędne znaczenie. Także dlatego w kampanii dominowała będzie raczej tematyka krajowa. Ma ona większą nośność, pozwala także wyjść partii Jarosława Kaczyńskiego z trudnej do obrony sytuacji formacji proeuropejskiej, ale zgłaszającej liczne zastrzeżenia.
W majowych wyborach nie chodzi tylko o mandaty. To także coś więcej niż test przed wyborami do parlamentu. To przede wszystkim bój o dobrą pozycję wyjściową. Remis lub niewielkie zwycięstwo, nie mówiąc o porażce, dodadzą bowiem wiatru w żagle opozycji, i mogą wykreować trend, którego nie da się już odwrócić.
To właśnie dlatego jutrzejsza konwencja będzie tak ważnym wydarzeniem. Otworzy ona nie tylko kampanię do PE, ale przede wszystkim bój o reelekcję. Czyli - jak słusznie twierdzi opozycja - najważniejsze wyborcze starcie ostatniego 30-lecia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/435157-z-tego-co-slychac-pis-szykuje-na-jutro-spore-niespodzianki