Dla PiS będą to bardzo ważne wybory. Będzie to sprawdzian poparcia społecznego i swoisty pole position, czyli dobry punkt wyjścia przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Norbert Maliszewski, politolog.
wPolityce.pl: PiS zaprezentował „jedynki” i „dwójki” na listach do Parlamentu Europejskiego. Listy przedstawione przez partię rządzącą są silne?
Prof. Norbert Maliszewski: Należy zwrócić uwagę na trzy rzeczy. Dla PiS będą to bardzo ważne wybory. Będzie to sprawdzian poparcia społecznego i swoisty pole position, czyli dobry punkt wyjścia przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. To jest istotne. Wystarczy zobaczyć, jaki był efekt psychologiczny wyborów samorządowych. Mocno nagłaśniano sprawę wygranej Rafała Trzaskowskiego w Warszawie, chociaż PiS odniósł sukces w wyborach do sejmików wojewódzkich. PiS wyciąga z tego wniosek i tworzy bardzo mocną listę.
Na jakiej zasadzie dobierano osoby na listę?
To jest druga rzecz, o której chciałem opowiedzieć. Wybory do Parlamentu Europejskiego charakteryzują się niską frekwencją. Liczy się w nich mobilizacja. Postawiono więc na osoby, które są popularne w danych okręgach i wśród wyborców PiS. To nie żadne szukanie centrum, tylko mobilizowanie własnego elektoratu.
Trzecia rzecz, którą warto zauważyć to fakt, że duża część osób, które znalazły się na listach jest członkami rządu. Te wybory będą przebiegały pod znakiem plebiscytu dla dokonań rządu Zjednoczonej Prawicy. Pomimo tego, że to będą wybory do Parlamentu Europejskiego PiS w tych wyborach będzie bronił swoich dokonań. Sądzę, że takimi przesłankami kierowano się budując tak silne listy wyborcze.
Jeżeli „jedynki” i „dwójki” z list PiS zdobędą mandaty do PE, co jest bardzo prawdopodobne, osłabią partię na arenie krajowej. Chyba, że np. minister Joachim Brudziński zdobędzie mandat do PE, ale go nie obejmie.
Jeżeli wygrana w wyborach do Parlamentu Europejskiego automatycznie wiąże się z wygaszeniem krajowego mandatu, politycy PiS muszą być bardzo ostrożni. Pojawiają się wypowiedzi, które budzą wątpliwość, że polityk, który zdobędzie mandat nie wiadomo czy go przyjmie. Dla rządu będzie to miało znaczenie. Łatwo uzyska efekt odświeżenia wizerunku. Jest to istotne przed wyborami parlamentarnymi, w których partia rządząca stara się o kolejną kadencję. Zawsze występuje efekt zużywania się. Może zdarzyć się taka sytuacja, że któryś z europosłów w sytuacji formowania rządu zrezygnuje z mandatu. Ale to powinien być wyjątek. Nie może być takiej sytuacji, że PiS wystawia mocne listy do Parlamentu Europejskiego, a później osoby wybrane rezygnują z mandatów i startują w wyborach do Sejmu i Senatu. To byłaby zła taktyka.
Jak siły PiS wypadają w porównaniu z siłami Koalicji Europejskiej?
Różnice nie są duże. Te dwie formacje idą niemal łeb w łeb. Koalicji Europejskiej plany pokrzyżowała partia Wiosna. Może to być czynnik, który sprawia, że Koalicja Europejska ma mniejsze szanse na uzyskanie psychologicznego efektu bycia pierwszym. Część wyborców taki programowy misz-masz uzna za niewiarygodny. Jedyne co spaja tę koalicję to antyPiS i straszenie Polexitem. A Polacy wcale nie wierzą w Polexit.
Not. TP
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Powrót dinozaurów? Atak Roberta Biedronia na jedynki PiS: „Leśne dziadki na płatnych wczasach. Myślałem, że dinozaury wyginęły!”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/434809-maliszewski-pis-w-kampanii-bedzie-bronil-swoich-dokonan