W tej sytuacji premier Morawiecki nie miał innego wyjścia niż nie pojechać

– powiedział Leszek Miller w programie „Kropka nad i”.

Były premier pytany był przez Monikę Olejnik, czy obecne napięcie na linii Izrael-Polska można już nazwać wojną.

Wojna na pewno nie. Ale poważne napięcie tak. W tej sytuacji premier Morawiecki nie miał innego wyjścia niż nie pojechać. Szkoda, że pojechali inni szefowie rządów V4. Gdyby nie pojechali koledzy pana Morawieckiego to impuls niezgody byłby zdecydowanie silniejszy

– stwierdził Miller.

Olejnik jednak nie odpuszczała i pytała o to, czy nie świadczy to o osamotnieniu Polski.

W polityce jest tak, że przede wszystkim są interesy. W polskiej dyplomacji widać błąd wynikając z przekonania , że interesy są drugorzędne, że można robić politykę za pomocą emocji, wspomnień, nieuzasadnionych nadziei

– odpowiedział Miller.

Drugi z gości, Kazimierz Marcinkiewicz zwrócił uwagę na problem izraelskiego nacjonalizmu.

Mamy do czynienia z nacjonalizmem izraelskim. Ten minister, to nikt inny niż nacjonalista izraelski. Dlatego mówi takie bzdury

Miller zwrócił uwagę na odpowiedź ze strony wielu środowisk żydowskich, które wystąpiły w obronie Polski.

Na szczęście są poważne środowiska żydowskie, które zaprotestowały. Bardzo mnie ucieszyło i zrobił się cieplej na sercu, gdy usłyszałem te stwierdzenia

– zauważył.

Były premier stwierdził też, że USA mając do wyboru Polskę i Izrael zawsze wybiorą Izrael.

Potężna diaspora żydowska w Stanach Zjednoczonych ma taką siłę, że żaden liczący się polityk amerykański nie stanie przeciwko

Marcinkiewicz ponownie zwrócił uwagę na problem nacjonalizmu izraelskiego.

Musimy też walczyć z nacjonalizmem izraelskim, jeżeli on uderza w nasze dobre imię

– powiedział.

mly/tvn24