Kiedy do drużyny Grzegorza Schetyny dołączyła Barbara Nowacka, zarówno sam przewodniczący Platformy Obywatelskiej, jak i Rafał Trzaskowski deklarowali, że nie ma mowy o skręcie w lewo okrętu z szyldem PO. Ideologicznego zwrotu w lewo obawiał się przez lata Donald Tusk, dobrze rozumiejąc i wyczuwając, że emocje społeczne są gdzie indziej i nie ma co wchodzić w światopoglądowe wojny.
Pierwsze miesiące prezydentury Rafała Trzaskowskiego w Warszawie pokazują jednak, że ten dystans do skrajnych organizacji i postulatów to już przeszłość. Za przykład niech posłuży poniedziałkowe spotkanie w ratuszu, gdzie prezydent Trzaskowski w obecności przedstawicieli środowiska LGBT podpisał wyjątkowe porozumienie, ochrzczone mianem karty. Poza ogólnikami pod którymi podpisałby się zapewne każdy (walka z „językiem nienawiści”, dyskryminacją, pomoc dla pokrzywdzonych, etc.) warto zwrócić na konkrety, jakie zawiera wspomniana karta. Z deklaracji zarówno pana prezydenta, jak i innych uczestników konferencji wynika, że w Warszawie - na koszt podatnika - powstaną takie inicjatywy jak specjalny hostel dyskryminacyjny (z przeznaczeniem dla osób LGBT), centrum kultury (również z czteroliterowym skrótem zakończonym plusem), będą też pełnomocnicy ds. praw osób LGBT w ratuszu, edukacyjne programy dla najmłodszych w szkołach (z wydelegowanymi specjalnymi pracownikami), a nawet pomoc dla drużyn sportowych, które chciałyby występować właśnie pod szyldem czterech literek (i niekoniecznie chodzi o CWKS).
Pytaliśmy - z kamerą wPolsce.pl - pana prezydenta Trzaskowskiego o koszty całego przedsięwzięcia. Niestety, tych na razie nie ma, szef stołecznego ratusza zadeklarował jedynie, że chce, by, dla przykładu, hostel zorganizowany był w „modelu ekonomii społecznej” - tak by sam na siebie zarabiał. Co nie wyklucza jednak, że środowiska LGBT otrzymają (!) od miasta specjalną działkę, zapewne na preferencyjnych warunkach korzystania z niej, by mogły tam działać ze swoją misją.
Czytelnicy i widzowie, którzy obejrzeli do końca ten krótki fragment konferencji mogą dowiedzieć się też, jak wspomnianą misję rozumie jedna z przedstawicielek organizacji LGBT+ zaproszonych przez prezydenta Trzaskowskiego.
Warszawa ma 400 lat. Ile razy władze miasta zajmowały się przez ten czas osobami LGBT+ przez te 400 lat? Jak dobrze pamiętam, jest to pierwszy raz, a ta społeczność ma długą historię. To historyczny moment
— zadeklarowała Inga Krystyna (Yga) Kostrzewa.
W innych wypowiedziach (dla odważnych i głodnych informacji całość konferencji poniżej) padały też postulaty wprowadzenia związków partnerskich, adopcji dzieci przez pary homoseksualne i inne pomysły, jakie znamy z Parad Równości i prawnych porządków części krajów Europy Zachodniej.
Radni Prawa i Sprawiedliwości oczywiście podnosili głosy w mediach społecznościowych: że o pomoc błagają inne osoby, którym, dla przykładu, o 1000% (tak, tysiąc) podwyższono opłaty za użytkowanie wieczyste, że na odszkodowania czekają ofiary dzikiej reprywatyzacji, że wciąż w niektórych dzielnicach Warszawy jest problem z wodą, ogrzewaniem, codziennością. Wsteczniacy.
A już zupełnie bez złośliwości - każda inicjatywa, na której końcu miałaby być na przykład sprawniejsza akcja prokuratury czy policji w sprawie łapania tych, którzy gnębią innych (niezależnie z jakich przyczyn) byłaby godna uwagi, pewnie i wsparcia. Wydaje się jednak, że prezydent Rafał Trzaskowski poszedł na wizerunkowe skróty, przy okazji piekąc przy tym ogniu inną pieczeń: mrugnięcia do elektoratu, który mógłby postawić na Wiosnę, a nie Platformę. Bo że to prowadzona na chłodno walka o głosy wyborców - nie mam wątpliwości. I nawet się temu przesadnie nie dziwię, biorąc pod uwagę to, co zostało w ostatnich latach z chadeckości Platformy.
Nie wykluczam, że być może takie mamy społeczeństwo, wyborców, najpilniejsze potrzeby - przynajmniej w dużych miastach. Że z czasów premiera Tuska, który unikał jak ognia ideologicznych awantur - niewiele zostało. Że dzisiaj potrzebne jest Platformie inne życie i szuka go gdzie może. Może nawet ci, którzy wybrali prezydentem Rafała Trzaskowskiego są pełni entuzjazmu po tego rodzaju działaniach jak dzisiejsze. Na rzeczywistość nie ma się co obrażać, choć na ręce urzędnikom ratusza patrzeć będzie trzeba - czy za podpisem na karcie nie idą zbyt daleko posunięte preferencje dla środowisk i organizacji skrajnych w swoich postulatach. Ale to kwestia (niedalekiej) przyszłości.
Jedno jest pewne - jeśli Warszawa ma być papierkiem lakmusowym tego, co dziać będzie się, jeśli Platforma wróci do władzy na szczeblu centralnym, to ostry skręt ideologiczny będzie jedną z naturalnych konsekwencji tego stanu rzeczy. I niech nikt nie zdziwi się, gdy zamiast chwalenia się aż do przesady efektami programu 500+, dostaniemy pięknie opakowane opowieści o LGBT+, wszak prezydent Rabiej już testował historię o „wycofaniu się z błędów rozdawnictwa”. No i plusik się będzie zgadzał. Byle w ratuszu nie było krzyżyka.
-
Zachęcamy do przeczytania!
„Czerwona trucizna. Mity przeciwko Polsce - Akt II” - Leszek Żebrowski.
Zbiór esejów historyczno-politycznych z ostatnich kilkunastu lat, traktujących o naszej sytuacji po 1989 roku, przypominających również o tym, co było wcześniej. Książka do kupienia „wSklepiku.pl” .
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/434460-co-nam-mowi-zwrot-prezydenta-trzaskowskiego-w-skrajne-lewo