Dziura się powiększa, niedługo może się stać niebezpieczna. Nie chodzi mi wcale o globalne ocieplenie i dziurę ozonową. Powiększa się przepaść pomiędzy gnającą do przodu technologią i coraz to nowymi gadżetami służącymi do komunikacji oraz przetwarzania danych a rozwojem ludzkiej mentalności i etyki.
Mówiąc najprościej, refleksja dotycząca nowych przestrzeni, jakie otwierają się przed człowiekiem, nie nadąża za eksplozją techniki. Pozornie nie ma w tym żadnego problemu, jednak gdy się zastanowimy nad tym głębiej, to ujrzymy zagrożenie. Wsiąkamy w nową rzeczywistość bez żadnego zabezpieczenia. To tak jakbyśmy wylądowali na nowej planecie i nie tylko nie znali jej topografii, lecz nawet nie wiedzieli, po co ją eksplorujemy. Wsiąkamy, cyfrowe awatary zastępują nasze prawdziwe tożsamości, a nasze życie coraz mocniej wypełnia wirtualna przestrzeń. Korzystamy z nowych narzędzi i one zaczynają coraz mocniej dominować nad naszym życiem.
Czy jednak wszyscy nie zdajemy sobie sprawy z kierunku i dynamiki nowych zjawisk? Już pojawiło się pojęcie wojny informacyjnej, internet zapełniają rzesze opłaconych pracowników tworzących fikcyjne tożsamości służące do produkowania treści i wpisów w dyskusjach dotyczących najbardziej newralgicznych kwestii. Coraz trudniej się przebić przez zamulające treści i budzące silne emocje wątki. Czy to wina bezosobowych robotów?
To nielogiczne, a zatem ktoś jednak obejmuje ten świat, ktoś kreuje nowe środowisko. Ono jest jak niezbadana siła, która wysysa informacje o nas, gromadzi je i przetwarza. Ktoś panuje nad budowaniem rzeczywistości, w którą całkiem nieświadomie wkraczamy.
Spiskowa teoria? Możliwe, istotne jednak jest to, do czego może doprowadzić zwiększająca się luka między naszą mentalnością i poziomem wewnętrznej refleksji a szalejącą technologią kontaktów wymiany informacji i kreowania opinii. Mamy coraz mniej czasu na refleksję i ocenę zdarzeń, coraz więcej „faktów” musimy po prostu przyjmować na wiarę.
Czeka nas „Nowy Wspaniały Świat”, który niedługo zaoferuje nam konieczność uczestniczenia w globalnej sieci biotransmisyjnej. Każdy otrzyma swój kod, każdemu zostanie wszczepiony czip, a ci, którzy odmówią uczestnictwa, staną się banitami współczesnego świata.
Jak to się ma do naszej wolności i prawa do wymykania się globalnej inwigilacji? Do którego momentu pozostaniemy autonomicznymi jednostkami? Bezkrytyczna zgoda na technologiczne szaleństwo musi przynieść swoje wymierne skutki.
Tekst pierwotnie ukazał się w tygodniku „Sieci” (Nr 6 (324) 2019).
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/434298-czarna-dziura-i-wolnosc