Po długiej dyskusji podjęliśmy decyzję o odpowiedzeniu na apel premierów i przystąpieniu do Koalicji Europejskiej - oświadczył po sobotniej konwencji SLD lider tej partii Włodzimierz Czarzasty. Jak dodał, negocjacje koalicyjne z udziałem m.in. PO, PSL i Nowoczesnej powinny zakończyć się do końca lutego.
CZYTAJ WIĘCEJ: A jednak! SLD wystartuje w wyborach do PE z list Koalicji Europejskiej. Schetyna: Wspólnie skończymy z #ośmiornicaPiS
W związku z decyzją sobotniej konwencji Sojuszu list do „ludzi lewicy, związanych dotąd ze środowiskiem Sojuszu” wystosował jeden z liderów Razem Adrian Zandberg.
Wyciągamy rękę do współpracy, do wszystkich ludzi lewicy. Możemy różnie myśleć o przeszłości - ale dziś stawką jest to, czy w Polsce będzie lewica. Pójście pod but Schetyny czy rozpłynięcie się wśród liberałów to nie jest żadne rozwiązanie. To kapitulacja
— napisał członek zarządu Partii Razem.
Jako alternatywę Zandberg proponuje „budowę wspólnej listy środowisk lewicowych”. Partia Razem rozmawia o wspólnym bloku wyborczym z organizacjami lewicowymi i związkowcami. Są wśród nich m.in. dotychczasowi koalicjanci SLD (w tym Unia Pracy czy Polska Partia Socjalistyczna), a także Ruch Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza.
Zdaniem Zandberga tylko lewica może zawalczyć o wartości takie jak wyższe płace i bezpieczny dach nad głową dla wszystkich. W swoim liście - przytoczonym w komunikacie Partii Razem - wylicza:
Lewica to praca na uczciwych umowach, bez śmieciówek, bez wyzysku. Lewica to Polska, w której zbudujemy tanie mieszkania dla młodych ludzi. Lewica to sprawiedliwe rozłożenie ciężarów. Nie może być tak, że sprzątaczka płaci wyższe podatki niż miliarder! Lewica to Polska, w której ksiądz nie zagląda ludziom pod kołdrę. To państwo, w którym historią zajmują się historycy, a nie prawicowi funkcjonariusze zakłamujący przeszłość.
Takiej Polski - przekonuje Zandberg - „nie zbuduje ani prawica Schetyny, ani „progresywni” liberałowie”.
Według informacji PAP ze źródeł zbliżonych do władz SLD, w toku dotychczasowych negocjacji ugrupowanie to miało uzyskać deklarację, że liderem listy Koalicji Europejskiej w prestiżowym okręgu zostanie b. premier i szef dyplomacji w rządach Sojuszu Włodzimierz Czarzasty. Łącznie SLD mógłby otrzymać nawet cztery „jedynki”, w tym dla obecnego eurodeputowanego tej partii, wiceprzewodniczącego PE Bogusława Liberadzkiego.
Doniesień tych nie potwierdzili do tej pory politycy PO. Wcześniej rozmówcy PAP w Platformie wskazywali nieoficjalnie na możliwość startu z Warszawy m.in. byłej premier Ewy Kopacz lub byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. W Platformie można też było usłyszeć, że obietnicę startu z „jedynki” miała otrzymać obecna europosłanka, b. komisarz UE Danuta Huebner.
Pod koniec stycznia w rozmowie z portalem Onet do spekulacji o starcie Cimoszewicza z pierwszego miejsca w Warszawie odnosiła się Kopacz. Jak wskazała, jeśli się doniesienia te się potwierdzą, będzie oczekiwała od lidera PO Grzegorza Schetyny odpowiedzi, dlaczego jako b. szefowa rządu z ramienia Platformy miałaby znaleźć się „dopiero na drugim miejscu”.
Przypomnę, że w ostatnich wyborach startowałam z Warszawy i mój wynik był najlepszy, jeśli chodzi o ludzi, którzy dostali się do parlamentu
— zaznaczyła Kopacz.
Zapewniła jednocześnie, że jeśli zdecyduje się na start, na pewno będzie ciężko pracować na swój mandat w PE.
ems/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/434216-zandberg-do-sld-pojscie-pod-but-schetyny-to-kapitulacja