„Te dwie rzeczy nie są sprzeczne” - stwierdziła przewodnicząca Nowoczesnej w stanie szczątkowym Katarzyna Lubnauer o tzw. koalicji Europejskiej i Ruchu 4 Czerwca - formacji, która ma powstać na użytek ekspremiera Donalda Tuska, gdyby zechciał, czy musiał z braku innych ofert, wrócić do kraju. Sprzeczne zaiste nie są, bo łączy te „rzeczy” duch… Okrągłego Stołu.
W kwestii formalnej, Stowarzyszenie 4 Czerwca już działa, a oficjalnie rozpoczęło działalność w Łodzi. ProTuskowego „Ruchu 4 Czerwca” jeszcze nie ma, miałby dopiero powstać. Sama nazwa „4 czerwca” nawiązuje do pierwszych, rzekomo demokratycznych wyborów z 1989 roku. Jest to kłamstwo w samym założeniu, bowiem w żadnej mierze nie były to wybory demokratyczne, jako że w rezultacie okrągłostołowych uzgodnień na obligatoryjnej liście krajowej znalazła się cała ówczesna „elita” komunistyczna. Dla przypomnienia, pierwszym prezydentem po tychże wyborach został twórca stanu wojennego gen. Wojciech Jaruzelski, zaś wicepremierem w kontraktowym rządzie Tadeusza Mazowieckiego i ministrem spraw wewnętrznych był gen. Czesław Kiszczak, który ten stan wojenny organizował – czyli główne postaci reżimu, odpowiedzialne za zbrodnie przeciw własnemu narodowi.
O ironio, niektórzy pamiętający te fakty mówią o „w połowie demokratycznych wyborach” sprzed trzydziestu lat, tak, jakby jajko mogło być tylko w połowie nieświeże. Już samo upamiętnianie tej daty i jej wybór na nazwę stowarzyszenia czy ruchu ma symptomatyczną wymowę. Podobnie jak tzw. Koalicja Europejska, która w podtekście zawiera przekaz, jakoby porozumienie sklecone z postkomunistami przez szefa Platformy Obywatelskiej Grzegorza Schetynę było zawarte z siłami postępu, wolnościowcami i demokratami z krwi i kości, przeciw jakimś wstecznikom, czytaj Prawu i Sprawiedliwości… Pani Lubnauer nie kryła zaskoczenia z powodu inicjatywy Schetyny - jak stwierdziła na użytek PolsatNews:
„O Koalicji Europejskiej wszyscy się dowiedzieli praktycznie z mediów, poza uczestnikami. Rozumiem, że to nie jest jeszcze koalicja, że to apel o stworzenie koalicji. Koalicja Europejska to za mało. Potrzebujemy Koalicji Polskiej, czyli koalicji na cały rok 2019, bo to co najważniejsze, będzie działo się jesieni”
— zaapelowała.
I w tym ostatnim ma rację. Lubnauer marzy się siła złego na jednego, wielki, ponadpartyjny sojusz antyPiS. Bo w istocie „rzeczy” wszystkich tych ideowo i programowo zróżnicowanych udziałowców łączy jedynie chęć odsunięcia od władzy rządzących obecnie chadeków. Jakże czytelny podział: na tych, którzy latami bazowali na krzewieniu nienawiści i podziałach społecznych, raczących się kawałami o „zimnym Lechu”, „kaczce po smoleńsku i krwawej Mary”, pozbawionych skrupułów, wzywających do „walenia dechą” i zrobienia „Majdanu w Warszawie”, oraz tych, którzy chcieliby przewrócić właściwe znaczenie i wartości takim słowom, jak prawo i sprawiedliwość, co po trzydziestu latach utrwalania przez beneficjentów pookrągłostołowego układu jest zadaniem niemal niewykonalnym. Ma rację Rafał Ziemkiewicz, który napisał w swym eseju:
„Można dziś powiedzieć z pewną przesadą, że, istotnie – winę za doprowadzenie Polski na krawędź wojny domowej ponosi jedna strona politycznego sporu, która nienawiść, pogardę, odzieranie z godności i agresję uczyniła narzędziem uprawiania swej polityki”.
Zaiste, trzeba być ślepcem lub, przepraszam, niepoczytalnym bezmózgowcem, żeby tego nie dostrzegać, nie rozróżniać, żeby uczestniczyć w tym chocholim tańcu „koalicjantów”. Jak w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego, z narastającym napięciem, z jeszcze wiarą w szczęśliwe zakończenie dla Polski, i z jakże wymowną puentą tego dramatu, która ostatecznie ugrzęzła w dekadenckiej beznadziei. Głównymi postaciami w toczącym się dziś na jawie spektaklu są prezes PiS Jarosław Kaczyński, którego koalicja wczorajszych usiłuje skompromitować wszelkimi sposobami, oraz Donald Tusk „na uchodźstwie” - o czym należy wciąż przypominać, bo z faktami się nie dyskutuje - kapitana, który uciekł z tonącego okrętu, oszukał całe polskie społeczeństwo, że niby „nigdzie się nie wybiera”, po czym zostawił na lodzie własny rząd i partię, ubabraną w rozlicznych aferach i skandalach, współtwórcy „państwa teoretycznego”, jak to określił minister spraw wewnętrznych w jego rządzie Bartłomiej Sienkiewicz, w rozmowie przy ośmiorniczkach z prezesem NBP Markiem Belką. W tym kontekście „premier z cienia” Grzegorz Schetyna vel „Shrek” jest postacią drugoplanową, daremnie rywalizującym z Tuskiem, halabardnikiem starego układu, śniącym o gronostajach.
Zbliżające się wybory do europarlamentu, a potem do Sejmu będą największym testem stanu świadomości naszego społeczeństwa od czasu upadku komunizmu, z czym i z kim się identyfikujemy. Formacja 4 Czerwca w budowie i tzw. Koalicja Europejska, a wśród nich ci, którzy w imię partykularnych, partyjnych interesów nie zawahali się występować na forum europejskim przeciw własnemu krajowi, montują dziś na własny użytek Okrągły Stół bis. Ma rację Katarzyna Lubnauer w jej stwierdzeniu, że „to, co najważniejsze, będzie działo się jesieni”. Z tym wszakże uzupełnieniem, że w gruncie „rzeczy” będzie to ogólnonarodowy sprawdzian, jaka ma być Polska: z kulą postkomunistycznej przeszłości u nogi, czy taka, która zdoła wyjść z cienia zawartego 30 lat temu, obciążającego nas do dziś, przegniłego układu.
-
TYLKO DLA PRENUMERATORÓW – MAMY 100 KSIĄŻEK W PREZENCIE!
Każdy, kto teraz wykupi prenumeratę, otrzyma GRATIS książkę Andrzeja Fedorowicza „Słynne ucieczki Polaków”. Regulamin promocji dostępny jest TUTAJ!
W prenumeracie nawet do 40% taniej. Pospiesz się!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/434064-piotr-cywinski-okragly-stol-bis
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.