Trudno wyrok na Wojciecha Biedronia nazwać inaczej niż skandalem. Nie chodzi mi tutaj o meritum sprawy, której nie zamierzam analizować. Chodzi o wymiar kary. Sąd skazał Wojciech Biedronia na podstawie art. 212 Kodeksu karnego na grzywnę.
Najbardziej bulwersujące w sprawie Biedronia jest to, że został on skazany w sprawie karnej. KARNEJ. Podkreślcie sobie to słowo. Artykuł 212 kodeksu karnego, przewidujący karę do dwóch lat więzienia za „pomówienie innej osoby, grupy osób, instytucji, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej nie mającej osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności”. Artykuł ten pochodzi z 1984 roku. Z mrocznych czasów stanu wojennego.
Żadna ekipa rządząca po 1989 roku nie zdecydowała się go znieść. Nie jest tajemnicą dlaczego. Politycy wszystkich partii chcą mieć w zanadrzu bicz na dziennikarzy. Straszak, który może paraliżować żurnalistów. Szczególnie tych pracujących w małych i biednych mediach oraz tzw. wolnych strzelców. Politycy mieliby pozbyć się takiego „bajsbola”? Mają się sami ograniczać? Tak. Jeżeli mają czelność uważać się za wolnościowców.
Odpowiedzialność KARNA za zniesławienie jest typowa dla krajów totalitarnych. W każdym demokratycznym kraju, nawet tym zniewalanym przez poprawności polityczną, zniesławienie jest regulowane Kodeksem Cywilnym. Zwraca na to uwagę również Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, która po wyroku na Biedronia wyraziła protest.
W ocenie CMWP SDP wyrok ten narusza fundamentalną dla ustroju demokratycznego zasadę wolności słowa, ponieważ poza wyjątkowo dotkliwą dla dziennikarzy sumą odszkodowania, jaką ma zapłacić Autor spornego artykułu, orzeczenie to zawiera element dodatkowy tzn. ma na celu zniechęcanie dziennikarzy do przedstawiania w postaci publikacji istotnego, wymagającego publicznego wyjaśnienia problemu, jakim jest zawsze próba wywierania nieformalnego wpływu na wydarzenia polityczne przez osoby do tego nieuprawnione
CMWP SDP przypomniało też o szkodliwości stosowania represji karnych w sprawach dotyczących wolności słowa i wyrażania opinii”. Nie będę strzępił po raz kolejny języka w sprawie haniebnego artykułu, który można by jeszcze wyśmiać, gdyby był jak helllerowski Paragra 22. Nie jest mroczna dwieściedwunastka zabawna. Dopóki polski rząd nie wyeliminuje go z kodeksu karnego, nie można nazwać Polski zupełnie wolnym krajem.
Przepraszam za patos, którego nienawidzę w publicystyce. Czasami jednak tylko on pasuje do opisywanej tezy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/433700-dlaczego-rzadzacy-nie-zlikwiduja-haniebnego-art-212