List wyborczych żółtych kamizelek do PE jest już cztery. Żadna z nich nie jest do końca autentyczna. Twórcy projektów wyborczych wzajemnie oskarżają się, że stoi za nimi rząd. Listy żółtych kamizelek odbiorą głosy lewicy i Zjednoczeniu Narodowemu Marine LePen. Skorzysta na tym Macron, którego partia przy liście żółtych kamizelek wygrywa wybory
— mówi portalowi wPolityce.pl Bogdan Dobosz, autor książki „Emiraty Francuskie”.
wPolityce.pl: Jeden z uczestników sobotniej demonstracji żółtych kamizelek w Paryżu stracił rękę podczas próby sforsowania ogrodzenia budynku Zgromadzenia Narodowego. To najbardziej brutalne zdarzenie trzynastego weekendu protestów za nami. Czy mimo to są szanse na uspokojenie sytuacji?
Bogdan Dobosz: Sytuacja jest groźna. Debata, którą zapoczątkował ponad dwa tygodnie temu prezydent Macron szybko przestała interesować Francuzów. Prawie 70 proc. badanych uważa, że dialog nic nie da i do niczego nie prowadzi. Stacje telewizyjne, które transmitowały debatę rezygnują z niej. Na początku oglądało ją po milion osób, szybko widownia spadła do 100 tysięcy ludzi.
Liczebność uczestników protestów spada czy zwiększa się?
Dane MSW na temat liczebności protestów żółtych kamizelek są prawdopodobnie zaniżane. W internecie pojawiły się wiarygodne informacje, że w proteście w samej Tuluzie w ostatnią sobotę uczestniczyło ponad 10 tysięcy osób. Protesty nie ograniczają się do Paryża, gdzie dochodzi do brutalnych zdarzeń. Nie gasną na prowincji. Bordeaux, Lyon, Tuluza i wiele małych miast i miasteczek. Tam ciągle przychodzi spora liczba na protesty.
Dalej większość społeczeństwa francuskiego popiera protest?
Popularność żółtych kamizelek nie spada. Ciągle ponad 60 proc. Francuzów uważa protest za słuszny, chociaż co trudno się dziwić, wybryki chuligańskie nie spotykają się z uznaniem. Na ogół prowokuje ją lewica. Poparcie dla protestu cały czas utrzymuje się na wysokim poziomie. Ostatnie sondaże pokazują, że Macron ma około 30 proc. poparcia. Zyskuje Marine LePen, sondaże dają jej 27 proc. A więc prawie tyle samo co Macronowi. Na trzecim miejscu z 12 proc. jest skrajnie lewicowy Jean-Luc Mélenchon. Za nim znajduje się dwóch kandydatów prawicy z 9 i 8 proc. poparcia. Kandydat socjalistów może liczyć tylko na 3 proc.
Macron, który w polityce zagranicznej promuje się jako jedyny kandydat euroentuzjastyczny generuje niechęć Francuzów do Unii Europejskiej. W styczniowym sondażu 40 proc. Francuzów poparło Frexit. Nawet Marine LePen nie mówi teraz o wyjściu z UE. Jest za reformowaniem Unii. Do tego należy jeszcze dodać osłabienie pozycji Macrona na arenie międzynarodowej i wojnę z Włochami. Przez to wszystko nie widać dróg wyjścia z kryzysu.
Sytuacja może się jeszcze bardziej zradykalizować?
Może się tak stać, bo policja jest brutalna. Wypowiedzi ministra spraw wewnętrznych, który mówi, że właściwie nic się nie dzieje, a służby nie używają siły, ludzi, którzy widzą zupełnie coś innego denerwują. Nastroje społeczne są rozchwiane. Złość społeczeństwa jest kierowana nie tylko przeciw politykom, także przeciwko mediom.
Przeciwko wszystkim mediom czy tylko przeciw publicznym?
Przeciwko wszystkim mediom, bo mają ten sam przekaz. Ludzie mają dość medialnych manipulacji. Prywatne media uprawiają taką samą propagandę, jak publiczne. Robią to trochę prymitywnie. Incydenty podczas protestów są wyolbrzymiane. We Francji w ciągu kilku ostatnich dni była seria podpaleń kościołów. W jednym z portali ukazał się artykuł, w którym sugeruje się, że stoją za tym żółte kamizelki. Oczywista bzdura. Takie sprawy są wykorzystywane propagandowo przeciw protestującym. Tradycyjnym mediom przeciwstawiane są media społecznościowe. Pojawiają się w nich tysiące filmów i filmików dokumentujących przemoc policji. Widać na nich coś innego niż wyłania się z tradycyjnych mediów.
Wydawało się, że święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok sprawią, że protesty się zakończy. Mamy drugi weekend lutego i nic nie wskazuje, że żółte kamizelki złożą broń.
Sądzę, że protesty będą trwały do maja, do wyborów do Parlamentu Europejskiego. Prezydent Macron nie potrafi uspokoić sytuacji, popełnił błąd, czyniąc z debaty publicznej kampanię wyborczą. Ludzie to dostrzegli i odebrali negatywnie.
Żółte kamizelki wystawią jedną listę wyborczą do Parlamentu Europejskiego czy będzie ich więcej?
List wyborczych żółtych kamizelek do PE jest już cztery. Żadna z nich nie jest do końca autentyczna. Twórcy projektów wyborczych wzajemnie oskarżają się, że stoi za nimi rząd. Listy żółtych kamizelek odbiorą głosy lewicy i Zjednoczeniu Narodowemu Marine LePen. Skorzysta na tym Macron, którego partia przy liście żółtych kamizelek wygrywa wybory. Ogólnie najbardziej wzrosło poparcie dla Zgromadzenia Narodowego. Zwiększyła się też popularność lewicowca Mélenchona. To pokazuje radykalizowanie się Francuzów i odzwierciedla częściowo skład społeczny żółtych kamizelek. Właściwie zniknęły ze sceny politycznej tradycyjne partie polityczne, socjaliści i republikanie. Prawie ich nie widać.
Not. TP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/433324-dobosz-sytuacja-we-francji-jest-grozna-protesty-nie-gasna