„Ruch @RobertBiedron ma potencjał i program, który wielu Polakom się podoba. Ale atak na PO w telewizji rządowej w sytuacji, gdy Platforma nie może się bronić, bo bojkotuje TVP ze względu na pamięć Pawła Adamowicza? Bardziej niż słabe” - napisała na Twitterze redaktor „Gazety Wyborczej”, Dominika Wielowieyska.
Rozwodzić się nad tym, co ma wspólnego bojkot telewizji publicznej z pamięcią Pawła Adamowicza nie będę, bo przecież wiadomo, że jest to ostatnio główna linia propagandowego uderzenia opozycji i jej mediów w TVP, która psuje tę narrację . Na nic argumenty, że prezydenta Gdańska zamordował szaleniec, na nic dowodzenie, że więzieniu zabójca nie był poddawany indoktrynacji mediów publicznych… Przypominanie, kto przed i w kampanii samorządowej atakował kandydata, który rywalizował z namaszczonym przez PO Jarosławem Wałęsą - jak grochem o ścianę.
Wzmożenie redaktor Wielowiejskiej wywołał Marcin Anaszewicz z Wiosny Biedronia, który nie dość, że ośmielił się wystąpić w telewizji publicznej, to jeszcze poważył się skrytykować Platformę Obywatelską, mówiąc że „nie było drugiej takiej partii, która by tak bardzo ingerowała w prawa kobiet”. Zamiast przypomnieć, jak to PO w czasie swoich ośmioletnich rządów uchwaliła prawo do aborcji na życzenie, ustawę o zrównaniu płac kobiet i mężczyzn, bezpłatną antykoncepcję, że o związkach partnerskich nie wspomnę (bo przecież to też prawa kobiet-lesbijek), pani redaktor Wielowieyska ubolewa nad faktem krytykowania PO podczas jej nieobecności w programie. Nieobecności na własne życzenie, bo przecież to PO ogłosiła bojkot telewizji publicznej, a nie prezes Kurski stworzył czarną listę z nazwiskami jej prominentnych działaczy, dla których do tej pory drzwi do programów publicystycznych tej stacji były szeroko otwarte.
Wykorzystywać każdą sytuację, by przekonać do swojego programu i ugrupowania mających inne zdanie bądź niezdecydowanych wyborców to abecadło marketingu politycznego. Obrazić się na jedną z trzech największych ogólnopolskich stacji telewizyjnych to głupota. Obrazić się na taką stację w roku podwójnie wyborczym – to głupota do kwadratu.
Nic dziwnego, że inne opozycyjne partie nie wzięły przykładu z PO i ochoczo puste miejsca w studiach zapełniają swoimi działaczami, udając że nie słyszą głosów oburzenia potencjalnego rozgrywającego w mającej powstać wielkiej koalicji anty-PiS. Widać, że tam ktoś jeszcze myśli i wie, że psychiczny luksus chodzenia do mediów im sprzyjających, w których dziennikarze gładko łykną każdy fake news i manipulację, a oglądający te programy głównie zwolennicy ugrupowań tam występujących tylko się utwierdzą w swoich preferencjach politycznych - nowych głosów w wyborach nie przyniosą. (I jest to uwaga kierowana nie tylko do opozycji…)
A dla nowopowstałej partii Wiosna, ostrzącej swój apetyt na liberalnych wyborców z wielkich miast, dotychczasowy elektorat PO, bojkot mediów publicznych przez konkurenta to nieoceniony prezent.
Platforma Obywatelska rozpaczliwie potrzebuje pretekstu, żeby się z tego bojkotu wycofać – histeryczne żądania zmiany władz telewizyjnych, zdjęcia z anteny najbardziej „znienawidzonych” dziennikarzy, „spontaniczne” protesty przed TVP Info obywateli, którzy przeważnie nie oglądają tam emitowanych programów, bo wiedzą, że jest to obrzydliwa propaganda, pewnie spełzną na niczym.
Być może PO już się zorientowała, że dźwięk tam tamów z jednej wioski przeważnie nie dociera do tej, w której przeciwnicy szykują się do konfrontacji – na szczęście nie wojennej, tylko wyborczej.
I bardzo jestem ciekawa, jak z tego kneblowania ust na własne życzenie wybrnie…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/433309-platforma-obywatelska-sama-zakneblowala-sobie-usta