Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski pochwalił się w mediach społecznościowych rozstrzygnięciem przetargu na zakup 213 nowych tramwajów. Sprawa z pozoru jest oczywista - był przetarg, firmy złożyły oferty, wygrała najtańsza. Okazuje się jednak, że zwycięzcą przetargu została koreańska firma Hyundai Rotem Company, której oferowany produkt jest… prototypem.
W grudniu minął termin składania ofert w ponowionym przez Warszawskie Tramwaje przetargu na nowe tramwaje. Chociaż w Korei Południowej tramwaje nie istnieją, do Warszawy prototypy zostaną dostarczone właśnie przez koreańską firmę Hyundai Rotem Company.
To rozstrzygnięcie może budzić wiele pytań - przede wszystkim o to, dlaczego nie skorzystano z oferty bydgoskiej firmy Pesa, której tramwaje jeżdżą nie tylko w Polsce, ale też na świecie?
Warto również zwrócić uwagę na to, że Koreańczycy dostarczą do Polski prototypy, a nie sprawdzone i przetestowane w polskich warunkach pojazdy.
Wygląda na to, że głównym kryterium był budżet inwestycji. Mieściła się w nim tylko oferta Hyundaia, która została wyceniona na 1,826 mld złotych bez VAT.
Pesa zaproponowała kwotę w wysokości 2,837 mld zł brutto (2,30 mld zł netto). TW planują przeznaczyć na realizację zamówienia kwotę w wysokości 2,323 mld zł brutto (1,88 mld zł netto), w tym 1,356 mld zł brutto (1,1 mld zł netto) na zamówienie podstawowe. Inwestycja uzyskała dofinansowanie z Unii Europejskiej.
Szczegół mały, ale znaczący - VAT. Korzystając z oferty Pesy, pieniądze zostałyby w Polsce, miały wpływ na rozwój, podatek trafiłby do budżetu państwa.
W przypadku oferty z Korei, to właśnie kwestia VAT spowodowała jej wybór. Hyundai nie musi uwzględniać podatku, bowiem siedziba firmy znajduje się poza Unią Europejską.
Dostawy wagonów rozpoczną się w ciągu 22 miesięcy od podpisania umowy. Pierwsze tramwaje w ramach zamówienia podstawowego Hyundai powinien dostarczyć do Warszawy do końca października 2022 roku, a w ramach opcji do końca października 2023 roku.
Przedstawiciel Hyundai Rotem nie kryje zadowolenia z przebiegu przetargu. Jak podkreślił, jego firma to „dobry producent, który może nadać ciekawy kierunek rozwoju branży tramwajowej”.
A co na to wszystko internauci? Warto zwrócić uwagę na wpis Eryka Mistewicza, prezesa Instytutu Nowych Mediów. Podkreślił, że gdyby to mer Paryża pochwaliła się taką informacją w sieci, to reakcja byłaby natychmiastowa.
Do południa pod jej biurem zeszliby się związkowcy i solidarni pracownicy francuskich zakładów do których w pierwszej kolejności muszą iść zlecenia publiczne. Presja byłaby tak duża, że zmieniono by decyzję kierując zlecenie do firmy francuskiej
— napisał Mistewicz.
Również inni użytkownicy Twittera zwracają uwagę na fakt, że nie wybrano polskiej firmy, chociaż była droższa.
wkt/TT/transport-publiczny.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/433207-w-czym-koreanskie-prototypy-sa-lepsze-od-bydgoskiej-pesy