Przykra i szokująca sprawa euro posła Stefana Niesiołowskiego, zwana niekiedy „seks aferą”, powinna być możliwie najszybciej zakończona – tego domaga się ważny interes społeczny. Nie jest to wprawdzie sprawa, od której zależą losy państwa, niemniej ze względu na postać jej bohatera, jego rolę, jaką odgrywał przez wiele lat w polskiej polityce, nie powinna „trzymać w niepewności” opinii publicznej.
Przez ostatnie niemal trzy dekady Stefan Niesiołowski był traktowany jako niezłomny bojownik o wolną Polskę. Wielu uważało go za jeden z symboli walki z komunizmem. W ostatnich latach przeszedł niezrozumiałą zmianę, stając się z kolei jednym z najbardziej zajadłych przeciwników prawej strony sceny politycznej, która w sposób najbliższy pierwotnym zamysłom starała się realizować idee pierwszej „Solidarności” i pielęgnować wartości konserwatywne, przeświecające kręgom opozycji antykomunistycznej, w których Stefan Niesiołowski był jednym z liderów.
Wielokrotnie ostro atakował PiS oraz dziennikarzy, opowiadających się za politykami konserwatywnej prawicy, nie przebierając często w słowach. Sam kilkakrotnie krytycznie wypowiadałem się o języku Stefana Niesiołowskiego, podkreślając, że narusza dopuszczalne granice debaty publicznej. Część jego kolegów politycznych tolerowała naruszanie przez niego norm parlamentarnego języka, tłumacząc to wybujałym politycznym temperamentem, ale głównie ze względu na dawne zasługi w walce z peerelowskim reżimem.
To, co usłyszałem w komunikacie prokuratury wstrząsnęło mną. I nie chodzi tylko o tanią sensację związaną z kwestiami obyczajowymi, jakie obecne są w sprawie, choć mówią o skrajnej degrengoladzie moralnej polityka – jeśli informacje prokuratury są prawdziwe – i domagają się osobnego potępienia.
Najbardziej niezrozumiały jest dla mnie powód, który doprowadził Stefana Niesiołowskiego do upadku jako człowieka – do wejścia w trwały układ korupcyjny. Przyjmowania korzyści, w zamian za usługi dla biznesmanów. W gruncie rzeczy nie ma już większego znaczenia, jakich, w jakiej wysokości, czy w jakiej postaci - w złotówkach, setkach, milionach, czy w jak tym przypadku, w „obrzydliwej naturze”. W tej historii mamy tylko dodatkowy „kosmicznej” jakości ekwiwalent, za wymyślenie którego scenarzysta hollywoodzki dostałby Oskara. W ten sposób w dramat została wpleciona groteska. Mnie interesuje dramat Stefana Niesiołowskiego.
Czy jest on prawdziwy, będzie można dopiero dowiedzieć się sądzie. Dopóki to się nie stanie, opinia publiczna, politycy, dziennikarze będą miotani sprzecznymi ze sobą wiadomościami o dużym stopniu niepewności.
Sam zainteresowany po kilku dniach szoku, wywołanego informacją, zabrał głos w swojej poetyce językowej:
To, co robi CBA i prokuratura to wyjątkowa nikczemność! Oni to spreparowali. Czegoś tak podłego… Opluwanie mnie, to niszczenie mojej rodziny! W innych sprawach prokuratura mówi o tajemnicach w śledztwie. A tutaj w moim przypadku nie ma tajemnicy śledztwa?!
Chcąc poważnie z Niesiołowskim rozmawiać, moglibyśmy zapytać? – Po co CBA i prokuratura mieliby to robić? Niesiołowski odpowiada: Żeby przykryć aferę Jarosława Kaczyńskiego.
Trzeba by wówczas zapytać: - Czemu akurat wybrano Pana do tej mistyfikacji? W jaki sposób namówiono kilka kobiet, aby zeznawały przeciw Panu? A jak znaleziono tych biznesmenów i w jaki sposób skłoniono ich do świadczenia na Pana niekorzyść? Są przecież nagrania, w których pan dzwoni oraz te, kiedy rozmawiają o Panu. Nagrania pochodzą z czasów, kiedy PiS nie miał żadnego wpływu na prokuraturę. To był okres rządów Platformy.
Z drugiej strony, nie można całkowicie zignorować pretensji Stefana Niesiołowskiego. Czy prokuratura musiała się spieszyć z informacją o prostytutkach? Wystarczającą sensacją byłaby wiadomość o zarzutach korupcyjnych. Więcej szczegółów nie podawać, mając uniwersalną zasłonę w postaci „dobra śledztwa”. Gdyby ode nie zależało, to znaczy, gdybym był prokuratorem, pewnie bym z tej zasłony skorzystał.
Kiedy prokuratura wypuściła przeciek, dziennikarze mieli obowiązek opowiedzieć o wszystkim, czego się dowiedzieli. Taka jest istota naszego zawodu.
Rozpatrywanie obydwu wersji – prokuratury i Stefana Niesiołowskiego, to jednak są tylko po trosze puste rozważania. Tym bardziej, że Ryszard Kalisz, który podjął się obrony Niesiołowskiego, w pierwszych wypowiedziach daje się pokroić, stawiając na „ucieleśnienie niewinności tego wspaniałego człowieka”, jakim jest jego klient.
Aby wyjść z tego pata, bolesnego dla samego zainteresowanego i jego najbliższych, niejednoznacznego dla opinii publicznej, w tym, co ważne dla potencjalnych wyborców, prokuratura, a potem sąd powinni robić wszystko, aby w miarę szybko rozstrzygnąć jaka jest prawda.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/433130-sprawa-niesiolowskiego-powinna-byc-szybko-zakonczona
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.