Wiosna Roberta Biedronia to ruch, który przynajmniej potencjalnie może co nieco namieszać na naszej scenie politycznej. Wsparcie, na jakie może liczyć od dużej części mainstreamu (a przynajmniej tego o zabarwieniu lewicowo-liberalnym) jest na tyle duże, a kalendarz wyborczy na tyle sprzyjający, że ludzie Biedronia mają całkiem niezłą pozycję wyjściową przed podwójną kampanią wyborczą w roku 2019. Inna rzecz, jak z tych wszystkich narzędzi skorzystają, ale niezależnie od kontrowersji wokół ostatniego sondażu, w którym napompowano Wiosnę do poziomu 14 procent (pisał o tym Marcin Palade), nad projektem Biedronia warto się pochylić.
Poniżej kilka mniej lub bardziej spiskowych tez, analiz i pomysłów.
Teza numer jeden jest następująca: Robert Biedroń i jego ruch jeszcze bardziej rozbijają (i tak podzieloną) opozycję, co w perspektywie roku wyborczego mocno sprzyja Prawu i Sprawiedliwości. W tym scenariuszu Platforma zmuszona jest do walki o lewicowy, często bardzo radykalny elektorat, odsłaniając się na flance centrum. Z kolei jesienny wynik wyborów przy podziale na opozycji (i braku wspólnej listy) oznaczałby spory bonus dla zwycięskiej listy (metoda d’Hondta jest bezwzględna).
W tej opowieści Biedroń jawi się jako ktoś, kto gra wyłącznie na siebie, licząc na swój ewentualny sukces w roku 2023, a nie 2019, bo zwycięstwo Platformy i Grzegorza Schetyny realnie nic mu nie daje, więcej nawet - otwiera furtkę do powrotu PiS jeszcze mocniejszego, z większością konstytucyjną. Wydaje się zresztą, że taki tok rozumowania dominuje w Platformie, o czym świadczy ostatni wpis na Twitterze Jana Grabca, rzecznika tej partii.
Skoro o „miejscu dla nowego lidera”, to warto wspomnieć o tezie numer dwa. Zgodnie z tym scenariuszem Biedroń miałby być rodzajem tarana, który - do spółki z odpowiednim układem sił po stronie opozycyjnej - przygotuje grunt pod powrót Donalda Tuska. W czym rzecz? Ano w tym, że dzisiejszy rozstrzał po stronie antypisowskiej - lista Platformy (i przystawek), lista Biedronia, lista PSL-Nowoczesna-SLD to świadoma gra na kontrolowaną porażkę w wyborach europejskich. Trzy w miarę silne listy zebrałyby mniej głosów niż jedna większa, a dwa, trzy czy cztery mandaty w PE mniej to żadna strata.
W takim nieco spiskowym, przyznajmy, układzie wracający na polskie poletko Donald Tusk faktycznie byłby jedyną ostoją środowisk opozycyjnych przed jesiennym rozdaniem i grą o wszystko. Po porażce w wyborach do PE łatwiej byłoby namówić i PO, i mniejsze partie, i samego ambitnego Biedronia do ściślejszej współpracy. Co ważne, odbyłaby się ona już bez udziału (przynajmniej poważnego) Grzegorza Schetyny. Ale lider PO nie jest w ciemię bity i umie dodać dwa do dwóch, łatwo pola nie odda - ani Biedroniowi, ani tym bardziej dość egzotycznym układom Władysława Kosiniaka-Kamysza z Katarzyną Lubnauer.
Biedroń wchodzi do tej układanki na poważnie także dlatego, że może liczyć na duże wsparcie osób z szeroko rozumianego mainstreamu III RP. Media to jedno, ale równie ważnym (o ile nie ważniejszym) polem działania jest branża reklamowa, która w jasny sposób stoi murem za liderem Wiosny. Widać to było na konkretnych przykładach, jak na przykład przygotowanie niedzielnej konwencji na Torwarze - to informacje tyleż nieoficjalne, co pewne, bo w zasadzie na korytarzach domów mediowych nikt z tym się przesadnie nie kryje. To z kolei może przełożyć się na dość silną pozycję ruchu Biedronia w Internecie, mediach społecznościowych, etc. - co oczywiście nie musi dać sukcesu, ale na pewno nie zaszkodzi.
Warto w tym kontekście obejrzeć debatę telewizji wPolsce.pl - z udziałem przewodniczącego KRRiT - o rynku medialnym właśnie:
Jest jeszcze trzecia teza, która nie stoi co prawda w sprzeczności z dwiema pierwszymi, ale jest na pewno o wiele bardziej nieprzyjemna dla obozu Zjednoczonej Prawicy. W tej opowieści Robert Biedroń robi za kogoś w stylu Pawła Kukiza z roku 2015 - tylko z drugiej strony, grając na rzecz partii III RP. Wiosna miałaby aktywizować ludzi, którzy w dość naturalny sposób są krytyczni wobec wielu spraw politycznych, czasem to wręcz elektorat antysystemowy, który nawet trudno sklasyfikować jako lewicowy, liberalny czy prawicowy.
Jeśli teza ta byłaby prawdziwa, to Biedroń nie tylko zabrałby sporo sympatyków ruchowi Kukiz‘15 (jednemu z potencjalnych koalicjantów PiS po jesiennych wyborach), spychając to ugrupowanie poniżej progu wyborczego, ale przyniósłby Platformie wyborców, którzy w codziennych warunkach sporu PiS-PO nie spojrzeliby przychylnie na żadną z tych ofert za żadne skarby świata. Dałoby to Grzegorzowi Schetynie naturalnego przecież sojusznika, który za relatywnie niską cenę (kilka ukłonów w sprawach ideologicznych) dostarczyłby głosy, o które Platforma Schetyny bić się skutecznie nie potrafi. I tak z 25 procent Platformy (plus PSL i SLD) robi się 40. A to już potencjał na przejęcie rządów i w miarę stabilny rząd. Inna rzecz, że wtedy trzeba byłoby się przyzwyczajać do tego, że przaśni, ale i konserwatywni ludowcy będą gwarantem władzy Biedronia i jego radykalnie lewicowych pomysłów ideologicznych. Nie takie rzeczy jednak III RP widziała.
W każdym ze wspomnianych scenariuszy pojawienie się partii Roberta Biedronia jest czymś, co przynajmniej w pewnym stopniu zmienia układ sił, zmusza do wysiłku (a przynajmniej refleksji) oba największe bloki i otwiera kilka nowych furtek. Wiosna, jak sądzę, nie przyniesie jednak resetu na naszej scenie politycznej, ale na pewno doda nieco fermentu. Sporo zależy od reakcji Grzegorza Schetyny, ale najwięcej - i to banał - od wyborców, którzy albo produkt Biedronia kupią (wszak jest to coś na kształt reklamy serka albo słoiczka dżemu), albo jednak w większości pozostaną przy swoich sympatiach partyjnych. Nie wykluczam i czwartej ścieżki, w której Wiosna podzieli los innych mniejszych partii z ostatnich alt - pożyje, porozgrzewa sondaże, a skończy z poparciem 3 procent, bo Polacy wyczują radykalne hasła i osobliwe pomysły, a kozetki w stacjach telewizyjnych nie wystarczą do sukcesu. Ale to chyba nie ten przypadek.
ZOBACZ TAKŻE MAGAZYN BEZ SPINY:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/432752-trzy-nieco-spiskowe-tezy-o-przyszlosci-wiosny-biedronia