Czy „Gazeta Wyborcza” przeprosi Jarosław Kaczyńskiego? Trudno się tego spodziewać. W kolejnym tekście dziennikarze z Czerskiej udają zdziwionych reakcją prezesa PiS. „Kaczyński grozi Wyborczej” - epatują na okładce „głośnym” tytułem.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kłamstwem w Kaczyńskiego. W nowym numerze „Sieci”: Kulisy manipulacji taśmami z zapisami rozmów prezesa PiS
„Gazeta Wyborcza” opublikowała w zeszłym tygodniu dwa nagrania z rozmów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego m.in. z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, które dotyczyły planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez spółkę Srebrna. We wtorek „GW” ujawniła zapis kolejnej rozmowy - między Birgfellnerem a szefem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska Kazimierzem Kujdą z czerwca 2018 r.
Próbowano dołączyć całą narrację o Kaczyńskim żądnym władzy, niemal milionerze, który miał oszukiwać Polaków. Zapowiadano, że to będzie „bomba”, które zmiecie rząd Zjednoczonej Prawicy, lecz „GW” wyjątkowo przestrzeliła ze swoimi tezami. Nie oznacza to również, że Jarosław Kaczyński nie ma prawa domagać się przeprosin za te publikacje.
I rzeczywiście prezes PiS skierował do Agory wezwania przedsądowe. Gazeta.pl przeprosiła już za kłamstwo w jednym z artykułów. Czy można spodziewać się tego i od „Wyborczej?”? Okładkowy tekst nie pozostawia wątpliwości. Redakcja z Czerskiej będzie szła w zaparte.
Kaczyński grozi „Wyborczej”. Prezes PiS zarzuca nam „nielegalne pogwałcenie dóbr osobistych” poprzez opublikowanie nagrań z jego udziałem. Domaga się przeprosin i 30 tys. zł
– czytamy „GW”.
Wojciech Czuchnowski i Iwona Szpala, autorzy publikacji o taśmach opisują, że prezes partii rządzącej domaga się przeprosin za kilkanaście materiałów i upublicznienie „przebiegu rozmów z jego udziałem, utrwalonych bez jego wiedzy i zgody”. Przeprosiny odnoszą się również do treści samych tekstów.
Żądania prezesa PiS są bezpodstawne, a przy tym rozmijają się z prawdą. Nigdy nie zarzucaliśmy mu korupcji, a do mniemane oszustwo oskarża go członek jego rodziny, austriacki biznesmen Gerald Birgfellner, z którym prezes negocjował zapłatę 1,3 mln euro
– pisze niby to niewinna „Wyborcza”.
Żądania wobec Agory i „Wyborczej” rozmijają się również z przekazem informacyjnym PiS. Od momentu pierwszej publikacji taśm Kaczyńskiego obóz władzy oraz sprzyjające my media przyjęły dwutorową narrację w tej sprawie
– czytamy dalej.
Lekceważą publikacje, nazywając je „kapiszonem”, „niewypałem”, i przekonują, że nagrania są dowodem na „uczciwość prezesa Kaczyńskiego”. (…) jeśli dowodzą uczciwości, to po co grozić sądem?
– pytają dziennikarze.
Taktyka niezbyt przebiegła. Jeśli Kaczyński by milczał, można by było odtrąbić „sukces”, czyli niejako by to wszystko potwierdzał. A gdy domaga się swoich praw, to również źle, bo widocznie ma coś do ukrycia…
Dziennikarze „GW” udają zdziwionych reakcją prezesa PiS. Ale zaraz na kolejnej stronie narracja idzie po staremu i Paweł Wroński porównuje Jarosława Kaczyńskiego do… faraona budującego sobie piramidę!
Piramida [w Gizie – red.] liczy niespełna 140 metrów, lecz – jak wiadomo – technologia poszła do przodu, Niewiele wiemy o faraonie Cheopsie poza tym, że w ten sposób skutecznie uwiecznił się dla potomności. Jarosław Kaczyński od swoich wyznawców odbiera cześć boską. Nie jest potrzebny mu majątek, ale chce władzy i prestiżu
– pisze publicysta, nawiązując do słów Kazimierza Kujdy, który mówił, że dla prezesa PIS ważne jest upamiętnieni Lecha Kaczyńskiego
A co, jeśli celem polityki Kaczyńskiego jest upamiętnienie swojego brata i siebie? (…) Władza staje się środkiem, nie celem
– rzuca bezczelnie Wroński.
CZYTAJ WIĘCEJ:
kpc/”GW”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/432730-gw-nie-przeprosi-prezesa-pis-czerska-idzie-w-zaparte