To marginalne przeprosiny, ale sam fakt deprecjonuje te materiały. Przeprosiny nie były adekwatne do popełnionego czynu, powinny być bardziej zaakcentowane. To przeprosiny marginalne. Co do słowa „podejrzany” – ono jest bardzo wrażliwe, jeśli chodzi o dziennikarski fach. Każdy dziennikarz to wie
— powiedział w „Gościu Wiadomości” Andrzej Potocki, publicysta tygodnika „Sieci”, odnosząc się do przeprosin portalu gazeta.pl, dotyczących nagrań z udziałem Jarosława Kaczyńskiego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Mazurek: Treść i forma „przeprosin” portalu Gazeta.pl dalece odbiega od warunków wezwania i standardów ludzkich zachowań
Przyznał, że nie sądzi, żeby taśmy przekonały chociażby minimalną część elektoratu, żeby zmienił swoje preferencje wyborcze.
Główny zarzut, zdaniem „Wyborczej”, to to, że Jarosław Kaczyński jako polityk prowadzi działalność gospodarczą, co jest niezgodne z prawem. Ten zarzut upada, bo działalność prowadzi fundacja, nie partia. „GW” próbuje zrobić z Kaczyńskiego Trumpa, który w polityce jest po to, żeby budować wieżowce. To absurd. Taśmy nie spełniły swojego zadania
— dodał Potocki.
Odnosząc się do sprawy afery z udziałem Stefana Niesiołowskiego, Andrzej Potocki stwierdził, że polityk jest przykładem ulubionego powiedzenia Napoleona: Od wzniosłości do śmieszności tylko jeden krok.
Wątek korupcyjny to naprawdę poważna sprawa. Koniec kariery człowieka, który był głównym harcownikiem PO, który bez pardonu atakował przeciwników politycznych. To smutny koniec. Podejrzewam, że wielu się cieszy i widzi tu jakąś sprawiedliwość dziejową
— ocenił publicysta tygodnika „Sieci”.
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/432246-potocki-przeprosiny-gazetapl-sa-marginalne