Apel o powołanie Koalicji Europejskiej Jan Śpiewak określił mianem otwarcia Muzeum Historii Naturalnej. Trudno nie przyznać racji temu krytycznemu przecież wobec PiS działaczowi społecznemu, tym bardziej, jeśli spojrzeć na twarze, jakie firmują nowy (sic!) projekt polityczny.
Decyzja Grzegorza Schetyny jest oczywiście obliczona na wewnętrzne gry w opozycji: ma osłabić pozycję negocjacyjną takich podmiotów jak Włodzimierz Czarzasty, Polskie Stronnictwo Ludowe czy mniejsze ugrupowania, a zarazem być ruchem wyprzedzającym wobec Roberta Biedronia. W tej logice, na bardzo krótką metę, może okazać się nawet skuteczna, ale jeśli ktoś w Platformie myśli w perspektywie dłuższej niż kilka tygodni, powinien głęboko się zastanowić.
Nadzieje oparte o tezę, że wsparcie byłych premierów, byłych ministrów czy byłych prezydentów doda nowej, świeżej i wielkiej dynamiki projektowi politycznemu są po prostu złudne. Przerabialiśmy to już przy prezydencie Bronisławie Komorowskim, który rozpaczliwie walcząc o poparcie, zaangażował w swoją kampanię Aleksandra Kwaśniewskiego. „Byli” - niechby nawet niewychodzący ze studiów telewizyjnych - w rzeczywistości politycznej AD 2019 są sporym obciążeniem, co wyczuwa Robert Biedroń, kpiąc z konferencji Schetyny.
Idźmy dalej. Warto wczytać się w ostatni wywiad dr hab. Jarosława Flisa dla „Dziennika Gazety Prawnej”. Socjolog wskazuje, że montowanie sojuszu od skrajnego lewa do skrajnego prawa - byle z hasłem „odsunąć PiS!” - jest drogą donikąd dla dzisiejszej opozycji.
Jarosław Kaczyński może wpłacić na mszę w intencji powstania Zjednoczonej Opozycji. Taki projekt stanowi dodatkowy bonus dla jego partii
— przekonuje Flis, dodając, że jeśli gdzieś szukać wyborczego promyka nadziei dla PO to próba pozostawienia starych struktur, nadając im charakter nowych twarzy (jak w przypadku Rafała Trzaskowskiego).
I ma sto procent racji. Rozumiem intencje Schetyny, jakie stoją za próbą zmontowania tego szerokiego sojuszu (wycięcie rywalizacji po stronie opozycji, metoda d’Hondta promująca w wyborach do polskiego parlamentu zwycięską listę wyborczą), ale to się nie powiedzie - i to nie tylko z powodów merytorycznych czy różnicy w poglądach, bo to celnie wytknął Stanisław Tyszka.
Na przykładzie ostatnich dni widać wyraźnie, że w samej Platformie trwa niesamowicie ostra walka o miejsce na odpowiedniej liście wyborczej. Ewa Kopacz wytknęła Grzegorzowi Schetynie, że chce startować z Warszawy.
Dlaczego Małopolska? Co ja mam z nią wspólnego? Grzegorz Schetyna jest osobą, która była ministrem w moim rządzie. I mam nadzieję, że dokładnie potrafi liczyć. Przypomnę, że w ostatnich wyborach startowałam z Warszawy i mój wynik był najlepszy
— odgrażała się była szefowa rządu.
Z kolei lider PO zapewne pamięta jeszcze sytuację, w której Kopacz wystawiła go na listę wyborczą w… Świętokrzyskiem, gdzie zresztą wyraźnie uległ Zbigniewowi Ziobrze. Przy wyborach do PE Kopacz w Małopolsce czeka podobny scenariusz (chodzi o prawdopodobną rywalizację z Beatą Szydło).
Historia walk frakcyjnych i ambicjonalnych sporów w samej Platformie jest piętrowa, a jeśli dodać potrzebę zagospodarowania ludzi z Nowoczesnej, SLD, PSL, byłych premierów czy ministrów, to może okazać się, że projekt zjednoczenia w praktyce będzie zabójstwem dla mniejszych ugrupowań. Nie dziwi mnie głos Marka Sawickiego z PSL, który apeluje do swoich kolegów ludowców, by poszli samemu. Te negocjacje między PO a PSL są zresztą symptomatyczne: jak słychać w kuluarach, ostatnie rozmowy wykorzeniły się, bo ludowcy chcieli startować do PE pod szyldem Europejskiej Partii Ludowej, a Platforma bała się tego ostatniego członu, co mogłoby wzmocnić PSL. I tak źle, i tak niedobrze.
Zaufania jest tam naprawdę niewiele (tym bardziej po takich numerach, jakie Schetyna wywinął Katarzynie Lubnauer i Nowoczesnej), zegar bezlitośnie tyka, a czasu na reakcję i konkretne wnioski jest po stronie opozycyjnej coraz mniej. Żadną odpowiedzią na ten klincz jest jednak sięgnięcie po nazwiska Sikorskiego, Millera czy Marcinkiewicza. To po prostu polityczna droga donikąd, na której końcu Platforma traci choćby resztki szansy na pokazanie, że wyciągnęła wnioski z wyborczej klęski w roku 2015. No cóż, chciałoby się rzec: tu l’as voulu, George Dandin!
ZOBACZ TAKŻE WYWIAD Z MACIEJEM WĄSIKIEM:
-
Nie musisz wychodzić z domu, by przeczytać najnowszy numer tygodnika „Sieci”!
Kup e - wydanie naszego pisma a otrzymasz dostęp do aktualnych jak i archiwalnych numerów największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/432111-polityczny-mur-przed-schetyna-tu-las-voulu-george-dandin
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.