W prokuraturze zeznawał, że dawał milionowe łapówki matce Jakuba R. - byłego wicedyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami, by uzyskać interesujące go decyzje reprywatyzacyjne. Dziś mec. Robert Nowaczyk (wydał zgodę na ujawnienie swojego nazwiska i wizerunku) nie chce o tym mówić przed Komisją Weryfikacyjną, zasłaniając się tajemnicą śledztwa!
Robert Nowaczyk był jednym z kluczowych rozgrywających w wielskiej aferze reprywatyzacyjnej. Z jego zeznań, do których jako pierwszy dotarł tygodnik „Sieci” wynika, że to właśnie on skorumpował Jakuba R., czyli prawdziwego szefa BGN. Działał wspólnie z Januszem P. - biznesmenem, który także przyznał się do korumpowania urzędników warszawskiego ratusza. Dziś Robert Nowaczyk zaznaczał, że nigdy nie spotkał się z Hanną Gronkiewicz-Waltz, ale o korupcji mówić nie chciał.
Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie
– stwierdzał przy okazji każdego pytania członków komisji.
Czy wręczał pan łapówki za inne postępowania reprywatyzacyjne, które nie są objęte śledztwem?
– dopytywał Patryk Jaki.
Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Mam potwierdzić swoje zeznania złożone w postępowaniu karnym w postępowaniu administracyjnym? Czy komisja jest ponad prawem?
– odpowiedział Robert Nowaczyk.
Brak odpowiedzi na kluczowe pytania zirytowały członków komisji.
Świadek próbuje powołać się na tajemnicę śledztwa i sądowego. W obu sprawach komisja złożyła wniosek do sądu i prokuratury na co uzyskała materiały.
– przypomniał Sebastian Kaleta.
Świadek pytany był o jego kontakty z Aliną D., matką Jakuba R. Świadek przyznał, że poznał tę kobietę, ale nie chciał się przyznać do sprawy korupcyjnej, mimo że wcześniej, w prokuraturze, zeznał iż
Jaki mówił, że to nie świadek przesłuchuje komisję, tylko odwrotnie.
Albo świadek będzie chciał współpracować z komisją i wyjaśnić wszystkie okoliczności związane z reprywatyzacją, albo świadek będzie się zasłaniał rzekomym zakazem odpowiedzi na pytania, który mówiąc szczerze w tej sytuacji jest kontrowersyjny, świadek bardzo dobrze wie, że prowadzimy postępowanie w innym trybie niż postepowanie karne.
– powiedział Jaki.
Apelował do świadka o udzielanie odpowiedzi. Zapowiedział, że jeżeli Nowaczyk nie będzie współpracował z komisją, to będzie ona zmuszona „zastosować środki, którymi dysponuje”.
W dalszej części przesłuchania Nowaczyk nie chciał odpowiadać na pytania, czy inne osoby związane ze sprawami reprywatyzacyjnymi brały łapówki. Jaki ocenił, że świadek nie chce mówić o reprywatyzacji, tylko chce opowiedzieć o swoich „różnych zainteresowaniach, hobby, tylko nie o reprywatyzacji”.
W październiku ub.r. prokuratura złożyła do Sądu Okręgowego w Warszawie kolejny akt oskarżenia w sprawie tzw. afery reprywatyzacyjnej w Warszawie, który obejmuje dziewięć osób, w tym właśnie Nowaczyka; główne zarzuty, które znajdują się w akcie oskarżenia, to zarzuty korupcyjne.
Komisja próbowała przesłuchać Nowaczyka. 21 grudnia ub. roku, ale dzień wcześniej przesłał komisji zwolnienie lekarskie. Mimo tego komisja ukarała go grzywną w wysokości 10 tys. zł za nieusprawiedliwione niestawiennictwo i wyznaczyła kolejny termin przesłuchania na 15 stycznia. Przesłuchanie z 15 stycznia zostało jednak przesunięte na 31 stycznia.
Marzena K. była jedną ze współwłaścicielek sławnej działki na placu Defilad (pod przedwojennym adresem Chmielna 70), od której zaczęła się afera reprywatyzacyjna.
W październiku 2017 r. m.in. K. oraz b. dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej mec. Grzegorz M. i biznesmen Janusz P. usłyszeli zarzuty korupcyjne, a sąd uwzględnił wnioski o ich areszt. Według śledczych, łapówki zostały lub miały zostać wręczone w zamian za zachowania stanowiące naruszenie przepisów prawa. „Naruszenie to polegało na wydaniu dwóch decyzji administracyjnych dotyczących ustanowienia na 99 lat prawa użytkowania wieczystego do niezabudowanego gruntu położonego w Warszawie przy Placu Defilad 1 (dawna Chmielna 70) oraz w Warszawie przy ul. Karowej 14, pomimo braku podstaw prawnych podjęcia takich decyzji” - podawała wtedy prokuratura.
K. żądała lub żąda - w sprawach nieruchomości, do których odkupiła roszczenia - w sumie ponad 30 mln zł odszkodowań, m.in. za „wydanie wadliwej decyzji administracyjnej”, za „sprzedane lokale mieszkalne” oraz wynagrodzenia za „bezumowne korzystanie z budynku”. Wcześniej dostała ona łącznie 38 mln zł w ramach takich odszkodowań w sprawie innych stołecznych nieruchomości. Miała tego nie ujawnić w oświadczeniach majątkowych jako urzędnik MS, za co jeszcze w październiku 2016 r. usłyszała inne zarzuty.
Obecnie w pierwszej instancji toczy się proces, w którym K. domaga się ponad 12,5 mln zł odszkodowania za sprzedanie 31 lokali mieszkalnych nieruchomości przy ul. Puławskiej 1a. Proces ma być kontynuowany w kwietniu tego roku.
WB,PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/431911-rekin-reprywatyzacyjny-nie-chce-mowic-o-lapowkach