Generalnie uważam za brzydką rzecz, jeśli ktoś kogoś nagrywa. I to moje prywatne zdanie, którego nie zmieniłam również w przestrzeni politycznej…
— powiedziała na antenie RMF FM była premier Ewa Kopacz.
Nie obyło się bez kuriozalnych wywodów.
O tyle brzydka, że nagrano go przez kogoś, kto ponoć jest w jakikolwiek sposób związany rodzinnie z panem prezesem. Ja generalnie uważam, że podsłuchiwanie, donoszenie na kogoś, nagrywanie kogoś podczas prywatnych rozmów nie jest rzeczą najlepszą i najładniejszą, więc… Taka jest moja opinia. Może to nie przystaje do opinii politycznej, generalnie polityków, ale ja dzisiaj uważam, że ci, którzy wykorzystywali nagrania, ponieważ teraz obowiązuje pewnego rodzaju ekumeniczna mowa, więc ci, którzy wykorzystywali te nagrania, kiedy one dotyczyły PO - pan to pamięta - grano nimi i w kampanii, i przed kampanią, i to się ciągnęło jako niekończący się serial. To pamiętam również tych, którzy dzisiaj niestety doświadczyli tego, sami wpadli we własne sidła i można by było powiedzieć…
— dywagowała posłanka PO.
Można byłoby powiedzieć: Jaką bronią wojujesz, od takiej giniesz. Takie jest polskie przysłowie, więc zasłużyli sobie ci, którzy dzisiaj proszą o to, żeby nie grać tymi taśmami, na jedną taką uwagę z mojej strony: zacznijcie od siebie. Bo wyście rozpętali tę wojnę grania taśmami, więc warto byłoby o tym pamiętać. Łatwo jest wtedy, gdy się jest po tej stronie niby pokrzywdzonym, opowiadać historie i apelować do przeciwników politycznych. Ale chcę panu powiedzieć, że wtedy, gdy my byliśmy podsłuchiwani, kiedy my byliśmy dotknięci tym brzydkim zwyczajem nagrywania i jednak pokazywania i robienia dużo więcej afery niż to można było usłyszeć, bo jak pan wie, żadna z tych osób nie została zatrzymana, nikomu nie postawiono zarzutów, to mam nadzieję, że dzisiaj też to pozostawimy to organom państwa, które zajmą się wyjaśnianiem paru wątków w tych nagraniach
— mówiła Kopacz.
Nie będziemy opowiadać dowcipów, bo nie wszystkie rzeczy są tak śmieszne i tak idealne jak próbuje to przedstawić dzisiaj ekipa rządząca. Ale też nie chciałabym, żebyśmy byli zbyt wielkimi symetrystami, bo jedni byli źli, drudzy są równie źli, no więc może warto niekiedy zważyć ciężar tego, co było w poprzednich taśmach i zważy ciężar tego, co jest w obecnych taśmach. Zostawiam to tym, którzy dzisiaj czytają lub słuchają w mediach tych nagrań i niech oni zdecydują
— zaznaczyła.
W rozmowie pojawiła się również kwestia funkcjonowania TVP po ewentualnym przejęciu rządów przez PO.
Pewnie będzie odpowiednia ustawa, która będzie tworzyła możliwość startowania na stanowisko prezesa telewizji publicznej z udziałem oczywiście Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, człowieka który będzie pojmował zawód dziennikarza jako misję. I to nie tylko misję w przestrzeni kiedy tworzy i odpowiada za to, co się w danym programie dzieje i w danej telewizji odbywa, ale misję jako patriota, jako człowiek, który pracuje i zajmował się wcześniej mediami publicznymi, wie, na czym polega przekaz publiczny, wie, na czym polega misja publiczna
— zapowiedziała Kopacz.
Ja uważam, że dzisiaj jeśli chodzi o media publiczne, na czele telewizji publicznej powinni znaleźć się ludzie, którzy nie pozwalają, przyzwalają, bo nie wierzę w to, że instruują - ale nie przyzwalają na to, żeby dziennikarz, który występuje w stacji telewizyjnej, kiedy jest debata polityczna, zachowuje się jak rzecznik jednej partii. To nie jest ktoś, kto moderuje dyskusję, zadaje pytania, tylko staje po jednej stronie. Włącza się w dyskusję i wygłasza swoje opinie
— podkreśliła.
Mogę panu zagwarantować, że jeśli dojdziemy do władzy - a pewnie, skoro pan tak bardzo docieka, co zrobimy z mediami publicznymi, to jest jakaś szansa na to, że to rzeczywiście my będziemy w 2019, już pod koniec tego roku o tym decydować
— obwieściła była premier.
Chcę zdecydowanie powiedzieć, że wtedy, w 2019 roku, kiedy my będziemy o tym decydować, to pan jako słuchacz lub widz zauważy różnicę między funkcjonowaniem telewizji publicznej - tej, którą my obsadzimy prezesem i dziennikarzami a tym, co pan obserwuje teraz. To panu gwarantuję, że ta różnica będzie. Naprawdę
— zaznaczyła zwracając się do prowadzącego rozmowę.
Refleksja byłej premier przypomina bardziej przysłowie „kto przezywa, sam się tak nazywa”. To ten poziom. I jak tu poważnie rozmawiać o państwie?
gah/rmf24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/431849-kopacz-o-kaczynskim-jaka-bronia-wojujeszod-takiej-giniesz