Rafał Trzaskowski kolejny raz potwierdził swoje kompetencje, a może raczej ich brak, do sprawowania urzędu prezydenta Warszawy. Tym razem co prawda nie wymigiwał się z realizacji obietnic, które złożył w kampanii wyborczej, ale potwierdził to, jak bardzo nie zna miasta, którym rządzi.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Sensacja? Raczej kapiszon. „GW” publikuje nagrania prezesa PiS: Chciałbym zapłacić, ale do tego musi być podstawa w papierach
Trzaskowski odniósł się w programie „#RZECZoPOLITYCE” do treści nagrań z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, z których stenogram został opublikowany na łamach wtorkowej „Gazety Wyborczej”. Jednak materiał szumnie zapowiadany w sieci, jako „polityczna bomba”, okazał się zwykłym kapiszonem.
Stwierdził, że tzw. WZ nie została wydana, bowiem w miejscu, gdzie miały zostać wybudowane przez spółkę „Srebrna” wieżowce, nie ma tak wysokich budynków(!!!).
Na Srebrnej był budynek, który był uznawany za zabytek, ale już nie jest, bo ekspertyzę zrobił człowiek, który w nagrodę został wojewódzkim konserwatorem zabytków. Tam po prostu nie ma wielkich wieżowców. Zgoda była wydawana na budynek 30 m. a nie na wielkie, 200-metrowe wieże
— przekonywał Trzaskowski.
Mówił, że PiS chciał zarabiać grube pieniądze przez powiązaną z partią spółkę „Srebrna”.
Po to, żeby - jak rozumiem - zlikwidować finansowanie z budżetu. Wówczas PiS miałoby olbrzymie możliwości finansowe, bo uwłaszczyło się na majątku państwowym w latach 90. Inni nie mogliby realnie konkurować z partią, która miałaby taki majątek
— powiedział prezydent Warszawy.
Stwierdził, że problem polega na tym, że „to PiS przez cały czas mówił, że wszyscy się uwłaszczyli, łącznie z PO, ale okazuje się, że to PO ma zero profitów i zero pieniędzy z tamtych czasów”.
Natomiast PiS ma całą sieć powiązań, działek i budowało imperium medialne. Mamy tu przede wszystkim problem z wiarygodnością partii rządzącej, która mówi o tym, że ma absolutnie czyste ręce, a budowała imperium na pieniądzach pochodzących z czasów komunistycznych. Teraz rozumiem, dlaczego PiS tak bardzo chciał wygrać wybory w Warszawie. Wiązały się z tym profity finansowe
— histeryzował Trzaskowski.
Zapewniał, że przy ulicy Srebrnej i Towarowej nie wa wieżowców.
To nie jest miejsce, gdzie ma stać 200-metrowy wieżowiec, bo tam takich wieżowców nie ma. Tzw. sąsiedztwo powoduje, że nie ma sensu stawiania tego typu wieżowców, szczególnie bez żadnych wyliczeń. To nie chodzi o to, że decyzją polityczną nie byłoby wieżowca. jest dokładnie na odwrót. Decyzją polityczną byłby wieżowiec, gdyby PiS wygrał wybory w Warszawie. Budowanie wieżowców tam, gdzie ich nie ma, nie ma sensu. 30-metrowy budynek też jest bardzo wysoki. Ale na tym polega PiS i jego pazerność. Chodziłoby o to, by zrobić gigantomanię
— dramatyzował Trzaskowski.
Czyżby Rafał Trzaskowski nigdy nie był w okolicach ulic Towarowej i Srebrnej? Ba! Czyżby nigdy nie patrzył na panoramę Warszawy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/431775-trzaskowski-nie-wie-jak-wyglada-miasto-ktorym-rzadzi