Na poziomie powszechnego odbioru politycznego rację ma marszałek Ryszard Terlecki, który stwierdził podczas krótkiego spotkania z dziennikarzami, że „Gazeta Wyborcza” opublikowała swoistą laurkę dla prezesa PiS. Oto zamiast malowanego od długich lat wizerunku nieporadnego safanduły, który samodzielnie nie potrafi obsłużyć konta w banku, dostajemy materiał opowiadający o poważnym liderze, który nie tylko doskonale orientuje się na rynku i w biznesie, ale chce na wszystko dokumenty, potwierdzenia, papiery. Do tego i język, i kilkukrotnie podkreślana „uczciwość” jest czymś, co drastycznie różni taśmy Kaczyńskiego od taśm liderów Platformy z „Sowy i Przyjaciół”. W tej logice z Nowogrodzkiej na Czerską powinien zostać wysłany kosz kwiatów i butelka dobrego wina.
To podstawowy poziom interpretacji i oceny. Ale są i inne, mniej ważne, niedostrzegalne na pierwszy rzut oka, rozłożone w czasie. Problemem dla PiS może być sytuacja, w której pojawiałyby się kolejne taśmy z udziałem prezesa Kaczyńskiego - mocno utrudniłoby to budowanie spójnej, pozytywnej opowieści na czas dwóch kampanii wyborczych, jakie są przed nami. Czy takowe taśmy istnieją? Możemy tylko rozłożyć ręce. Istnieje też - moim zdaniem marginalne, ale w lawinie innych małych czynników jakoś tam realne - zagrożenie, w którym przez część wyborców (zwłaszcza 10 procent Polaków nieżyjących polityką, decydujących zdaniem prof. Parucha o wyniku wyborów) prezes Kaczyński i całe otoczenie PiS zostałoby uznane jako lustrzane odbicie Platformy i obozu III RP. Robiącego mniej lub bardziej brudne deale, działającego na zapleczu, operującego wielkimi pieniędzmi (nawet jeśli bez realnych korzyści dla siebie). To oczywiście w pewnym stopniu cios w miękkie podbrzusze PiS, w jego polityczne DNA i jest to wyczuwalne w sposobie narracji, jaką wybrały takie media jak TVN.
Rację ma też dr hab. Sławomir Cenckiewicz, wskazując na dziury w zabezpieczeniu kontrwywiadowczym prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Dopytywałem dziś o to w Sejmie Jarosława Gowina: umknął odpowiedzią w żart o braku „szumideł”, ale jednak to problem realny. Prezes PiS nie jest pierwszym lepszym posłem (a nawet wtedy wymagałoby to pewnych działań służb), ale osobą decyzyjną, która prowadzi szereg ważnych, choćby nawet nieformalnych i nieobfitujących w ostateczne wnioski rozmów.
Więcej o sprawie napisał w swoim felietonie Marek Pyza, polecam serdecznie.
Mam jednak wrażenie, że to wszystko sprawy ważne, ale dotykające całej kwestii w sposób dość powierzchowny. Pierwszy miesiąc roku 2019 i reakcje na poszczególne wydarzenia (a także, jak w przypadku taśm, ich kreowanie) pokazują, że najbliższe miesiące będą w sposób wyraźny, ostentacyjny, bezczelny, grą na rozhuśtanie łódki, głęboki reset. Sposób podgrzewania emocji - skrajny, nieuczciwy, jadący po bandzie - po dramatycznej śmierci prezydenta Pawła Adamowicza był szyty na tyle grubymi nićmi (sugestia, że za morderstwem stoi… PiS), że w zasadzie nikt tego nie kupił. Natychmiast zatem włączono próbę kolejną.
Można spodziewać się, że tych prób będzie więcej - wszystko z powodu takiego, a nie innego stanu ducha w szeregach opozycji. Realne podniecenie tematem taśmy Kaczyńskiego (realnie o znikomej wartości politycznej) pokazuje, jak duża część elit spod znaku PO-KO i zaprzyjaźnionych im mediów żyje w swoim świecie, oderwani od realiów i tego, czym na co dzień żyją Polacy. Kolokwialnie mówi się w takich przypadkach o uwierzeniu we własną propagandę, o zamknięciu próżniowym w swojej bańce informacyjnej. Ten ostatni proces zagraża zresztą i prawej stronie, ale to temat na osobny tekst.
Widać wyraźnie, że strategią opozycji na rok 2019 nie będzie próba mozolnej pracy z dotarciem do Polaków ze swoim programem, nie będą to nawet dość oczywiste, wydawać by się mogło, zagrywki regularnego grillowania takich realnych spraw i problemów obozu PiS jak ostatnie zamieszanie wokół KNF, NBP czy PGZ i zatrzymania Bartłomieja M. Tego rodzaju strategia przegrała, bo przynosi ona plon - i to potencjalnie - w dłuższej perspektywie, a Platforma i ich przybudówki nie mają czasu. Tutaj potrzebny jest przełom: już, dziś, natychmiast. I dlatego potrzebne im jest maksymalne rozhuśtanie łódki, gra na wyborczy reset, a nie powolne, niepewne i kruche odzyskiwanie kolejnych głosów wśród zniechęconego elektoratu.
Odpowiedzią obozu Zjednoczonej Prawicy powinien być z jednej strony spokój, z drugiej zaś umiejętne antycypowanie zagrożeń i konsekwencja w reakcji na nie: a więc regularne ponawianie własnej agendy tematów, postulatów, deklaracji. Wejście w logikę emocjonalnej naparzanki nie skończy się niczym dobrym: ani w krótkiej, ani tym bardziej w dłuższej perspektywie.
Zobacz także magazyn Bez Spiny:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/431643-widac-ze-rok-2019-bedzie-gra-na-reset-i-rozhustanie-lodki