Czy stołeczne władze mają coś do ukrycia? Redakcja Gazeta.pl zwróciła się na początku stycznia do Urzędu m.st. Warszawy z prośbą o udostępnienie wszystkich dokumentów związanych z rekrutacją na stanowisko wicedyrektora biura marketingu. Niestety to, co otrzymali dziennikarze, trudno uznać za satysfakcjonujące…
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dąbrowę wybrano na rzecznika Trzaskowskiego jeszcze przed zakończeniem konkursu?! Ozdoba składa zawiadomienie do prokuratury
Konkurs na stanowisko został ogłoszony 4 grudnia, a jego wyniki opublikowano w Wigilię. Zgłosiło się trzynastu kandydatów, choć jak podkreśla portal, samych aplikacji było więcej, ponieważ niektórzy złożyli oferty powtórnie.
Problem w tym, że w dokumentach przesłanych przez ratusz zakryto… nazwiska kontrkandydatów Kamila Dąbrowy. W arkuszu ocen trzech osób zastąpiono białymi paskami.
Z samego arkuszy wynika natomiast, że członek komisji Robert Zydel przyznał Dąbrowie 11 punktów na 12 możliwych, natomiast kontrkandydaci oznaczeni numerami 4 i 6 zdobyli 7,5 pkt, a kontrkandydat numer 7 - 6 pkt. Z kolei Wioletta Paprocka-Ślusarska oceniła Dąbrowę na 9 punktów, podczas gdy pozostałych kandydatów na 8,5 pkt, 7,5 pkt i 5 pkt. Inny członek komisji Michał Stasiak przyznał punktację tylko w dwóch kategoriach, ale również u niego Kamil Dąbrowa mógł liczyć na najwięcej punktów zdobywając łącznie 6 punktów, podczas gdy dwaj pozostali kandydaci po 5 pkt, a trzeci - 4 pkt.
Nazwiska pozostałych osób zostały zakryte również w liście zgłoszeń.
Dlatego redakcja portalu gazeta.pl zwróciła się do ratusza z wnioskiem o ujawnienie nazwisk. I tu zaczęły się schody. Dyrektor Biura Kadr i Szkoleń Małgorzata Pacuska poinformowała, że sprawa ma „szczególnie skomplikowany charakter” i wymaga „poszerzonej analizy prawnej”.
Ratusz zastrzegł również, że odpowie na wniosek dziennikarzy nie później niż 15 marca, czyli ponad 2 miesiące od objęcia funkcji przez Kamila Dąbrowę.
Sprawa nie jest jednak wcale tak jednoznaczna, jak przedstawia ją ratusz.
Urząd powinien poradzić sobie z odpowiedzią możliwie szybko, w podstawowym 14-dniowym terminie. Tak podstawowe informacje jak imię i nazwisko kandydatów powinny zostać ujawnione. Bez personaliów kandydatów nie sposób sprawować społecznej kontroli nad działalnością władz publicznych w zakresie zatrudniania
— tłumaczy w rozmowie z gazetą.pl Bartosz Wilk, ekspert prawny i wiceprezes Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, organizacji zajmującej się jawnością życia publicznego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wrzucał memy z Jakim. Czym zasłynął nowy rzecznik Trzaskowskiego? Internauci o Dąbrowie
Prawnik przypomina, że udostępnienia tych informacji nie zabrania również ani ustawa o pracownikach samorządowych, ani Generalny Inspektor Danych Osobowych.
gah/gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/431538-co-stoleczny-ratusz-ma-do-ukrycia-gazetapl-bez-informacji