Mimo że wielu chce zrobić z tej tragedii mord polityczny, nie sposób tej tezy obronić. Prezydenta Gdańska zabił chory kryminalista, a nie inspirowany polityczną nienawiścią wyrachowany cyngiel – piszą na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło.
Dziennikarze opisują sylwetkę i przeszłość Stefana W. Opisują, relacjonują co zeznał w prokuraturze:
Sporo opowiadał o sobie, ale te historie to raczej efekt urojeń i zmyśleń. W paranoicznym świecie umiejscawia osoby, z którymi miał mieć kontakt podczas leczenia psychiatrycznego w młodości. Chodzi o jakąś dziewczynę, która także była leczona, a później miała zostać prokuratorem. Stefan twierdzi, że kilka lat wcześniej to owa pani prokurator przepowiedziała mu, że »będzie robił napady«, natomiast ona »podróżowała w czasie« […]. Potem, po schwytaniu, ma być w areszcie podtruwany
– piszą dziennikarze.
Zasadne wydaje się więc zadanie pytania: czy to nie jest przypadkiem jego gra, udawanie choroby, która mogłaby pomóc uniknąć kary?
– zastanawiają się autorzy.
Jednocześnie dodają:
Pytana o to przez nas sędzia Barbara Piwnik, mówi: „Słyszałam komentarze, że ktoś się nauczył zachowań właściwych chorobie. To wręcz niemożliwe. Wielotygodniowe obserwacje, rozszerzone badania z udziałem lekarzy, psychologów, wykryją to”.
Dziennikarze podkreślają również, że jeszcze podczas pobytu w więzieniu Stefan W. otrzymał diagnozę schizofrenii paranoidalnej.
Wikło i Pyza wskazują też, że podczas rozmów z wychowawcą pod koniec odbywania kary Stefan stwierdził, że:
Uważa się za „zwolennika PiS” i „chciałby, aby Jarosław Kaczyński został dyktatorem”. Z relacji sprawcy wynika, że za swoją „krzywdę” obwinia tych, którzy rządzili, gdy dostał wyrok, czyli Platformę Obywatelską.
Autorzy przypominają także zachowanie Stefana W. po zaatakowaniu Pawła Adamowicza. Przytaczają komentarz na ten temat doktora Jerzego Pobochy:
Sposób i skutek zadawania ciosów nożem świadczył o tym, że on nie chciał zranić, ale zabić […]. A później demonstracyjnie chodził po scenie, wyrażając radość z tego, co zrobił. Jest to zachowanie absolutnie wyjątkowe. […] Radość z tego wydarzenia, które sam wywołał – czyjejś śmierci, świadczy o tym, że on albo jest pozbawiony uczuć, albo jest to objaw choroby psychicznej. Wikło i Pyza cytują także odpowiedź prof. Andrzeja Rzeplińskiego na pytanie o to, czy był to mord polityczny: Nie. To był mord człowieka, który chciał wejść do historii. Drapieżnika, człowieka inteligentnego. To nie jest wariat, jak niektórzy mówią, schizofrenik paranoiczny. Tacy ludzie kierują się głosem zza światów i w ogóle nie rozumiemy tego, co mówią. […] On był przekonany, że to, co robi, ma znaczenie polityczne […]. Zrobił to, żeby zaistnieć, wejść do historii.
Wikło i Pyza piszą też o wypowiedziach byłych współosadzonych Stefana W. Jeden z nich stwierdził, że Stefan W.
Zawsze był przeciwko tym, co mieli władzę. Zawsze był przeciwko administracji, przeciwko tym, co stanowili jakiś podmiot decydujący o czymś.
Autorzy podkreślają, że współosadzeni dementują również doniesienia, że w więzieniu Stefan W. miał dostęp tylko do mediów związanych z TVP. W podsumowaniu wskazują, że:
Ani mowa nienawiści, ani media, ani politycy nie popchnęli Stefana W. do zbrodni. Gdańskiej tragedii nie należy rozpatrywać w tych kategoriach. Mamy do czynienia z poważnie zaburzonym człowiekiem, kryminalistą, który dawno temu wybrał życie poza prawem i coraz bardziej się w nim zanurzał. Niestety doszedł do najcięższego przestępstwa – odebrał drugiemu człowiekowi życie. I to w sposób spektakularny – na oczach tysięcy ludzi zabił prezydenta Gdańska. Był to mord na polityku, ale nie mord polityczny.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 28 stycznia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/431371-pyza-i-wiklo-w-sieci-szalenstwo-stefana-w