Choć premier M. Morawiecki, jako człowiek dobrej wiary, kompromisu, człowiek pojedynków na argumenty, a nie na inwektywy, groźby czy pomówienia, wykonał mistrzowski ruch czyli szach-mat wobec nienawistników z totalnej opozycji, proponując nowe otwarcie w polskiej polityce, to sprawa nie jest tak jednoznaczna.
Mimo, że wraz z MSW i MS Z. Ziobrą ekumenicznie wręcz wyciągnęli rękę do dialogu i pojednania, niczym do głodnego, żądnego krwi krokodyla, to nasuwa się pytanie, jak długo będzie to docenione i czy nie skończy się dramatycznie - odgryzieniem owej ręki wyciągniętej do zgody i normalności? Czy raczej nastąpi szybki powrót do starej zasady, że tylko zemsta, likwidacja wszystkiego, co sensownego zrobił dla Polaków PIS i powrót do władzy PO i PSL ma wyłączny sens. Oczywiście, że premier M. Morawiecki ma rację, że „konkurent polityczny to nie wróg”, tylko czy ten pogląd na pewno podzielają: prof. L. Balcerowicz, komisarz UE E. Bieńkowska, G. Schetyna, R. Sikorski i A. Applebaum, nie mówiąc już o szefie RE D. Tusku, który właśnie otrzymał nagrodę za konfrontowanie się (czytaj szkodzenie) z własnym narodem. Czy na pewno tacy politycy zaakceptują politykę miłości 2.0? czy podejmą współpracę ponad podziałami dla dobra Rzeczypospoltej - osobiście bardzo w to wątpię - bez względu na ilość „Znaków Pokoju” przekazywanych przez przewodniczącego PSL Wł.Kosiniaka- Kamysza?
Niestety nie wszyscy Polacy to jedna Rodzina i wątpliwe, by totalna opozycja i jej zagraniczni promotorzy i mocodawcy pogodzili się z hasłem, że „mądry głupiemu ustąpi” i że powinny liczyć się konkretne propozycje dla Polaków, a nie złe emocje czy infantylne PR-owe zagrywki w stylu „Łańcuszka pojednania i Znaku Pokoju” w stylu PSL. Na jak długo PO i Nowoczesnej wystarczy tego paliwa miłości i odpowiedzialności za haniebne i kłamliwe słowa? Wszak logika konfrontacji totalnej opozycji z obecną władzą jest nieubłagana zwłaszcza, że skoro opozycja nie ma żadnych sensownych i korzystnych dla Polaków propozycji programowych, a jedynie deklaracje, że wszystko cofną, odbiorą polskim rodzinom, pozamykają i zlikwidują, to muszą eskalować złe emocje, groźby, pomówienia i prowokacje - jak nie kornik, to dziki, jak nie smog, to aborcja, jak nie „Klątwa” to mord polityczny, jak nie ulica, to Targowica. Czy aby na pewno totalna opozycja z PO na czele i „nadzwyczajną kastą” w odwodzie ma dobrą wolę do współpracy, pojednania, do merytorycznej rywalizacji - niewiele na to wskazuje? To już nie jest tylko spór polityczny, zwykła walka o władzę, to spór kulturowy, ideowy, etyczno-moralny, to wyraz geopolitycznych zakusów, na polskie państwo. Wyjątkowym paradoksem jest fakt, że rozmowy o pojednaniu i wyciszeniu nastrojów politycznych w imieniu Nowoczesnej prowadziła posłanka M. Rosa - ta sama, która zasłynęła wulgarnym szczuciem na radnego W. Kałużę z Katowic. Ile więc w tym wszystkim powagi, racjonalności i szans na wspólny sukces? Oby ta walka z mową nienawiści i o polityczne pojednanie nie skupiła się na tych wyrazistych, ideowych i prawdomównych politykach, domagających się sprawiedliwego i skutecznego ukarania złoczyńców, bo to właśnie bezkarność najbardziej rozzuchwala wrogów polskich interesów, a przecież każdego dnia trzeba nazywać kłamstwo kłamstwem, podłość podłością i zbrodnie zbrodnią. Problem polega na tym, że nie wszyscy chcą Polski silnej, samodzielnej, bardziej uczciwej i sprawiedliwej, ale jednocześnie Polacy chcą dobrobytu, spokoju i zwykłego ludzkiego szczęścia dla siebie i bliskich. Czy to co się tak roztrzaskało przez lata da się jeszcze skleić przy pomocy słów i gestów i to nawet pomimo usilnych starań obecnego rządu i premiera? - trudno powiedzieć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/431279-bo-wszyscy-polacy-to-jedna-rodzina