Bardzo dobrze się stało, że ambasador RP w Niemczech prof. Andrzej Przyłębski wyłożył Niemcom podczas debaty o wolności mediów zorganizowanej przez Uniwersytet Nauk Stosowanych we Frankfurcie nad Menem prawdę o środkach masowego przekazu w Polsce.
Opozycyjne media drą szaty i zdają się krzyczeć: „Wyborcza” kłamie i obraża, „Polityka” to relikt komunizmu, TVN założyli dawni agenci, a braci Karnowskich atakują ludzie związani z Sorosem - tak Andrzej Przyłębski, ambasador RP w Berlinie, opowiada Niemcom o polskich mediach. I oskarża ich o mieszanie w polskiej polityce”. Ale czy to nieprawda? Prawda i jeszcze ambasador dodaje krytykując działalność niemieckich korespondentów w Polsce. Cytuje swojego zastępcę, według którego „czterech niemieckich korespondentów zniszczyło 25 lat pojednania i porozumienia między Polską a Niemcami”.
Takie są niestety skutki jednej narracji jaka rządzi w mediach za Odrą w stosunku do Polski odkąd wybory wygrało Prawo i Sprawiedliwość. Niemcom powiedzenie prawdy w oczy o ich antypolskiej polityce medialnej idącej łeb w łeb z propagandową opowieścią serwowaną przez opozycyjne ośrodki masowego przekazu w kraju należało się jak mało komu innemu. W tym miejscu chciałbym przypomnieć, że do tej odbyły się co najmniej trzy spotkania przedstawicieli niezależnego dziennikarstwa z niemieckimi kolegami „po fachu”. Sam brałem udział w jednym takim spotkaniu. Niemcy po wysłuchaniu naszych uwag, że piszą bezkrytycznie to co im zasufluje gazeta Wyborcza oraz TVN nie konfrontując swoich sądów z druga stroną itp. pokiwali głowami, by dalej robić swoje.
Żadna informacja o permanentnej propagandzie redakcji z Czerskiej i jej podobnych nie przebiła się do szerszej opinii publicznej w Niemczech. Dlatego wykład pana ambasadora Przyłębskiego mógł wstrząsnąć słuchaczami przekonanymi o cenzurze stosowanej przez reżim w Polsce. Oczywiście na wiele liczyć nie możemy. Wątpię, żeby udało się jednym wystąpieniem uwrażliwić Niemców na inny niż opozycyjny przekaz medialny. Ale przynajmniej usłyszeli, że postawa opozycyjnych środków masowego przekazu w Polsce jest daleka od ideału. Stąd kpiny i wściekłość czerskich funkcjonariuszy w Niemczech (vide Bartosz T. Wieliński), którego działalność „dziennikarska” sprowadza się do donoszenia na Polskę i krytyki własnego kraju w niemieckich mediach. Polega ona głównie na prześciganiu się z tamtejszymi publicystami w wymyślaniu antypolskich konstrukcji mających niewiele wspólnego z prawdą. Dobrze, że Niemcy usłyszeli kilka słów prawdy i może niektórzy choć trochę wezmą ja sobie do serca. Oby więcej takich odważnych i bezkompromisowych ocen rzeczywistości medialnej w Polsce.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/431045-jazgot-propagandystow-z-gw-potwierdza-slowa-przylebskiego