„Ludzie boją się Niemiec. Kierują swoje pytania do Niemiec i gdy Niemcy nie dostarczają im odpowiedzi to się wściekają na nie. Dlatego Niemcy nie powinny przewodzić Europie same ale za pomocą europejskich instytucji. […] Tu na wsi w centralnej Polsce wszyscy są proeruopejscy i lubią Niemcy” - mówi historyk i publicystka „Washington Post” Anne Applebaum w rozmowie z niemieckim tygodnikiem „Stern”.
Zdaniem Applebaum kanclerz Niemiec Angela Merkel to przywódczyni liberalnego Zachodu i naturalny wróg prawicowych populistów, takich jak Viktor Orban i Jarosław Kaczyński.
Nie jestem jednak pewna, że można określić Angelę Merkel jako kogoś kto walczył z Orbanem. W końcu Europejska Partia Ludowa, frakcja chrześcijańsko-demokratyczna w Parlamencie Europejskim, włączyła do swoich szeregów partię Orbana - Fidesz. I dopiero gdy Orban zaatakował już demokratyczne instytucje na Węgrzech Europa zaczęła go krytykować. Było więc odwrotnie: To Orban wybrał Merkel na swojego wroga. Stylizował ją na demona, aby uzyskać głosy wyborców
—przekonuje małżonka Radosława Sikorskiego. Na uwagę dziennikarza „Sterna” Marca Goergena, że w Polsce Merkel przedstawiana jest nierzadko jako Adolf Hitler, Applebaum odpowiada, że gdyby pani kanclerz była mężczyzną to „musiałby wytrzymać o wiele więcej takich obrazów”.
Niemcy to z daleka najsilniejszy kraj w Europie. Każdy niemiecki kanclerz będzie więc kozłem ofiarnym
—uważa publicystka „Washington Post”. Według niej „ludzie zwyczajnie boją się Niemiec”.
Kierują swoje pytania do Niemiec i gdy Niemcy nie dostarczają im odpowiedzi to się wściekają na nie. Weźmy taki brexit, to przecież bardzo dobry przykład. Pro-brexitowa prasa w Wielkiej Brytanii tłumaczyła swoim zwolennikom raz za razem, że premier May po prostu pojedzie do Berlina i zawrze tam deal z Merkel, i że wszystko będzie dobrze
—zaznacza Applebaum. Jej zdaniem dlatego właśnie Niemcy nie powinny przewodzić Europie same ale za pomocą europejskich instytucji. Zdaniem publicystki „Washington Post” to „smutna ironia”, że taki kraj jak Polska, który ma doświadczenie komunizmu ledwo za sobą już stacza się w kierunku autorytarnego reżimu.
Mamy tu ludzi, którzy sądzą, że system nie daje im wystarczającej władzy. Właśnie dlatego chcą zmienić zasady - aby nie musieli znów z niej rezygnować. Rządzący prawicowo-populistyczny PiS osiąga (w wyborach) maksymalnie 30 procent głosów, i to tylko dlatego, że sypię obywatelom z rogu obfitości. Większość Polaków nie popiera nacjonalistów. Dlatego atakują oni media i zmuszają przedsiębiorstwa do przejścia na ich stronę
—twierdzi Applebaum i dodaje, że ponieważ PiS doznał strat podczas wyborów samorządowych w dużych miastach będzie „próbował sprowadzić kraj na jedna linię”.
Kaczyński już zrobił kanał propagandowy z telewizji państwowej, teraz przechodzi do ataku na prywatne media. Zmusza właścicieli: Albo sprzedajecie - albo upewnimy się, że nie dostaniecie więcej reklam. Dokładnie tak jak miało to już miejsce na Węgrzech
—uważa publicystka. Według niej najpierw PiS posługiwał się mitem Smoleńskim, ale ten mit już za dobrze nie działa więc Kaczyński „szuka czegoś nowego”. A tym nowym mitem ma być zdaniem Applebaum teza, że opozycja swoimi protestami wywołuje chaos w kraju, za wsparciem zagranicznych mediów. Według niej w czasach nazistów i okresu panowania Stalina „też istniały teorie, które miały wszystko wytłumaczyć”.
Dzisiejsi przywódcy działają jednak nieco inaczej. Teraz wszystko idzie w kierunku tego co nazywam „średnim kłamstwem”. […] Im wszystkim chodzi o to by wymyślić historie, które są jeszcze na tyle przekonywujące, że ktoś może w nie uwierzyć, jeśli naprawdę chce. Przy bliższym sprawdzeniu oczywiście okazuje się, że to bzdury
—przekonuje Applebaum. W jej życiu osobistym to wszystko nie odgrywa jednak najmniejszej roli bowiem publicystka żyje – jak podkreśla - wraz z mężem na wsi w centralnej Polsce, gdzie „wszyscy są proeuroepjscy i lubią Niemców”. Ciągle ktoś podchodzi do mojego męża na ulicy i prosi go, by wrócił do polityki
—chwali się historyk. Jej zdaniem Europa może odzyskać Polskę i Węgry ale musi działać szybko, zanim „będzie za późno”.
Kto nie przestrzega zasad, powinieneś zapłacić za to odpowiednią cenę. Jedną z możliwości jest ograniczenie dopłat rolnych dla Polski. To byłby wielki skandal i natychmiast by to poczuli. Albo się do tego podchodzi poważnie albo trzyma gębę na kłódkę. Jeśli nie chcesz być tygrysem, nie powinieneś próbować być komarem
—podsumowuje publicystka „Washington Post”.
JJW, Stern
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/431012-anne-applebaum-pis-zastrasza-media-i-przedsiebiorcow