Po zamachu na prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza pojawiły się w przestrzeni publicznej liczne apele o obniżenie temperatury publicznej debaty. Najważniejsze z nich wystosowali prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki. Głosy o umiar pojawiły się także po stronie opozycji.
Dziś już jednak wyraźnie widać, że opozycja i jej medialni akolici żadnego umiaru, spokoju i obniżenia temperatury publicznej debaty nie chcą. W ich interesie jest dalsze podgrzewanie emocji i szczucie na partię rządzącą. A już całkowitej pewności, że żadnego złagodzenia debaty nie będzie nabrałam po wysłuchaniu wywiadu z wdową po Pawle Adamowiczu, która stwierdziła, że nie czuje nienawiści do zabójcy jej męża, ale nie wybaczy za TVP.
Ja nie chcę milczeć o tym, chcę powiedzieć o tym, że ja nie czuję, nie mam w sercu nienawiści do tego człowieka, który zabił Pawła, ani nienawiści do jego rodziny. Mam ból w sercu, cierpienie, żal, ale wiem, że to zachowanie tego człowieka, który siedział w więzieniu, był indoktrynowany reżimową telewizją, że to co się dzieje, ten hejt, nienawiść, spowodowała, że był owocem tej nienawiści
-mówiła w programie „Fakty po faktach” wdowa po Pawle Adamowiczu.
W tym momencie wszelkie nadzieje na jakiekolwiek złagodzenie prysły. Co więcej pojawiła się pewność, że piętnujący mowę nienawiści politycy opozycji i ich medialni zwolennicy, chcą tak naprawdę założyć kaganiec na usta jednej, konserwatywnej stronie, nie mając jednocześnie zamiaru samoograniczenia. Liberalno-lewicowa strona publicznej debaty żywi głębokie przekonanie, że moralna racja leży po jej stronie i jednocześnie właściwe odmawia drugiej stronie dyskursu prawa do zabierania głosu, widząc wszędzie mowę nienawiści.
Na poparcie tych słów, należy przywołać raport Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW. Z raportu wynika, że postawy zwolenników partii opozycyjnych wobec zwolenników PiS są bardziej negatywne niż postawy zwolenników PiS wobec zwolenników opozycji – wyborcy partii opozycyjnych żywią bardziej negatywne uczucia, w większym stopniu dehumanizują i mają mniejsze zaufanie do swoich oponentów politycznych niż zwolennicy partii rządzącej. W raporcie czytamy, że
W grupie zwolenników PiS kontakt ze zwolennikami opozycji wiąże się z pozytywnymi postawami wobec nich – im częstsze są interakcje z wyborcami partii opozycyjnych, tym cieplejsze są uczucia żywione wobec tej grupy, większe zaufanie wobec jej członków oraz mniejsza dehumanizacja.
A ponadto:
Zwolennicy partii opozycyjnych uważają, że są bardziej nielubiani przez swoich oponentów politycznych niż zwolennicy partii rządzącej.
Z raportu Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW wynika, że niechęć do oponentów przybiera formę dehumanizowania ich, czyli
odmawiania przedstawicielom grup obcych cech ludzkich. Jak pokazują badania psychologów społecznych, odczłowieczanie innych pociąga za sobą szereg konsekwencji, takich jak dążenie do izolacji dehumanizowanych grup czy agresja wobec nich. Jednym z rodzajów dehumanizacji jest dehumanizacja animalistyczna, polegająca na porównywaniu członków grup obcych do zwierząt.
A przecież już w 2010 roku Janusz Palikot przyznał, że jego celem było zdehumanizowanie Lecha Kaczyńskiego i całkowite odarcie go z godności. Poza tym, jak sobie przypomnimy te „watahy”, „szarańcze” czy „dinozaury”, to łatwiej będzie odpowiedzieć na pytanie kto tu kogo naprawdę nienawidzi.
Z samego raportu wynika, że ta nienawiść to nic nienowego. To stan, który trwa nieprzerwanie od 2013 roku. Fakt, że wyborcy partii opozycyjnych mieli bardziej negatywne nastawienie wobec wyborców PiS niż wyborcy PiS wobec zwolenników partii opozycyjnych koresponduje z rezultatami uzyskanymi we wcześniejszych badaniach Centrum Badań nad Uprzedzeniami – np. w sondażu przeprowadzonym w roku 2013.
19% respondentów przekonanych, że Prezydent Lech Kaczyński zginął w wyniku nieszczęśliwego wypadku (w większości zwolenników partii opozycyjnych), zadeklarowało, że nie zaakceptowałoby w miejscu pracy osoby przekonanej o zamachu (w większości zwolenników PiS). W grupie osób wierzących w zamach tylko 5% nie zaakceptowałoby w miejscu pracy osoby uważającej, że w Smoleńsku miał miejsce nieszczęśliwy wypadek
-czytamy w raporcie.
Czy jednak liberalno-lewicowa strona dyskursu przejmie się tym raportem? Wątpię. Łatwiej przecież szukać drzazgi w cudzym oku, niże belki we własnym, wygodniej bić się w cudze piersi niż we własne, itd. A szkoda, bo naprawdę przydałoby się, żebyśmy wszyscy bardziej się szanowali i umieli nieco powściągnąć język.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/430972-kto-kogo-nienawidzi-jak-psa-jest-naukowa-odpowiedz