Wywołując kryzys w relacjach z Polską w sprawie konsula, którego odwołania żąda norweskie MSZ, Oslo nieświadomie zastawiło groźną pułapkę na polską opozycję.
Sławomir Kowalski miałby bowiem opuścić przed czasem swoją placówkę ze względu na to, że ze zbytnią pasją angażuje się w obronę polskich dzieci przed wyrywaniem ich z rodzinnych domów przez norweski urząd, zajmujący się obroną praw nieletnich, a w praktyce – implementacją radykalnie genderowych i progresywistycznych norm wychowawczych.
A na zabieranie dzieci rodzicom nasze społeczeństwo jest uczulone w sposób szczególny, i raczej ponad podziałami. Akurat w tej sprawie odsetek Polaków, skłonnych do przyznawania racji urzędom – zwłaszcza obcym urzędom, działającym przeciw Polakom – jest, piszę to intuicyjnie, ale z dużym przekonaniem - niewielki. I tu generalna zasada, że przeciwnicy rządu staną solidarnie przeciw wszystkiemu, co ów rząd robi, moim zdaniem nie zagra.
Polska opozycja znalazła się więc w sytuacji trudnej. Może, tak jak czyni to zwykle w wypadku jakiegokolwiek konfliktu między dowolną instytucją zachodnią a pisowskim rządem, stanąć po stronie tego pierwszego podmiotu. Bo przecież to Zachód, ideał demokracji, przeciw kaczystowskiemu autorytaryzmowi, itd. Do przyjęcia i teraz takiej postawy skłaniałaby opozycję najbardziej wyrazista część wspierających ją mediów, nie tylko silnie antyrządowych, ale też lewicujących, i skłonnych do ślepego wspierania urzędów przeciw podejrzanej o bycie nośnikiem zbyt tradycjonalnych treści instytucji rodziny.
Tylko że akurat w tym wypadku posłuchanie tych wezwań, można to powiedzie z dużym prawdopodobieństwem, skończyłoby się dla opozycji niewesoło. Bo nie przysporzyłoby to jej popularności nawet w części środowisk PiS-owi generalnie niechętnych.
Zarazem cała sprawa prowokuje do postawienia pytania – jak w takiej sytuacji zachowałyby się polskie władze, gdyby rządziła dzisiejsza opozycja? Konsul Kowalski nie jest kimś, kogo można by określić mianem pisowskiego funkcjonariusza – pełni misję w Oslo bowiem już od czasów Platformy. Ale zarazem obecna opozycja jest coraz bardziej skłonna do postrzegania rzeczywistości jako generalnie wymagającej od Polski maksymalnej ustępliwości wobec zachodnich partnerów, i ideologicznie ewoluuje w lewą stronę…?
Publiczne postawienie takiego pytania nie jest korzystne dla opozycji.
Tym bardziej ciekawe, jak się zachowa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/430844-sprawa-konsula-z-oslo-pulapka-dla-opozycji