Będziemy robili swoje, kontrolując działania gdańskich władz w sposób bardzo skrupulatny i stanowczy. Szanujemy wybór gdańszczan, a to oznacza nie tylko uznanie pozycji następczyni Pawła Adamowicza, ale też woli ponad 70 tysięcy gdańszczan, którzy nie zgadzali się z polityką prezydenta, co wyrazili oddając głos na mnie
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Kacper Płażyński, szef klubu radnych PiS w gdańskiej radzie miasta i konkurent Pawła Adamowicza w ostatnich wyborach samorządowych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zamiast zadumy, irracjonalne oskarżenia. Dulkiewicz: Prezydent Adamowicz i miasto Gdańsk zostali pomówieni przez liderów rządzących
w.Polityce.pl: Aleksandra Dulkiewicz będzie ubiegać się o prezydenturę w Gdańsku. Dziś powiedziała, że przyjęłaby poparcie Prawa i Sprawiedliwości, gdyby to poparcie było szczere. Będzie takie poparcie?
Od początku stawialiśmy sprawę jasno. Nie wystawiamy własnego kandydata w wyborach zarządzonych po śmierci Pawła Adamowicza. Uważamy, że prezydentem Gdańska powinna zostać osoba ze środowiska politycznego Pawła Adamowicza. Aleksandra Dulkiewicz jest taką osobą. Jednocześnie, w sensie politycznym i programowym, nie popieramy jej kandydatury.
Jak to rozumieć? Nie chcecie utrudnić Dulkiewicz sięgnięcia po prezydenturę a jednocześnie się od niej dystansujecie?
Respektujemy wynik wyborów, które odbyły się niecałe trzy miesiące temu. Paweł Adamowicz otrzymał w nich mandat do rządzenia Gdańskiem. Ten mandat jest świeży, mocny. Po tragicznej śmierci prezydenta, która nastąpiła tuż po wyborczym rozstrzygnięciu, rządy powinien przejąć w mieście ktoś z jego środowiska. Taką chęć wyraziła Aleksandra Dulkiewicz. I choć po ludzku wspieramy panią Dulkiewicz w trudnym momencie, jakim jest dla niej niewątpliwie śmierć szefa i mentora, to nie popieramy jej kandydatury w sensie politycznym. Nie zmienił się bowiem, bo też zmienić się nie mógł, nasz bardzo krytyczny stosunek do tego, w jaki sposób w ostatnich latach były prowadzone gdańskie sprawy. Za to odpowiada także Aleksandra Dulkiewicz, która była pierwszym zastępcą Pawła Adamowicza i formalnie najważniejszą osobą na jego zapleczu. Wyborcy wyznaczyli nam rolę opozycji, zaufali nam w przekonaniu, że będziemy realizowali nasz program. I my to będziemy się starali robić, na tyle, na ile pozwala nam nasza obecna pozycja polityczna w mieście.
Rola opozycji to przede wszystkim kontrola władzy. Będzie można kontrolować gdańskie władze w sytuacji, którą mamy po zabójstwie Pawła Adamowicza? Nie boi się pan, że każda próba krytyki będzie odbierana jako uderzenie w pamięć po zamordowanym prezydencie?
Będziemy robili swoje, kontrolując władzę w sposób bardzo skrupulatny i stanowczy. Powtórzę jeszcze raz: szanujemy wybór gdańszczan, a to oznacza nie tylko uznanie pozycji następczyni Pawła Adamowicza, ale też uznanie woli ponad 70 tysięcy gdańszczan, którzy stanowczo nie zgadzali się z polityką prezydenta, co wyrazili oddając głos na mnie. Dlatego będziemy piętnowali nieprawidłowości, będziemy pokazywali co w Gdańsku działa źle, będziemy walczyli o godne życie dla wszystkich gdańszczan, także tych, którzy dziś są zapominani przez władze miasta. W najbliższym czasie przedstawimy szereg propozycji w tym zakresie. Jednocześnie deklaruję – ponownie, bo zrobiłem to już tuż po jesiennych wyborach - że będziemy wspierać każdy dobry pomysł miasta. My chcemy służyć mieszkańcom, a nie uprawiać polityczną bijatykę.
Taka współpraca będzie możliwa? Aleksandra Dulkiewicz zapowiada realizację testamentu politycznego Adamowicza, który miał jednoznacznie negatywny stosunek do PiS i uczynił sobie z tego swój znak firmowy.
Nasze stanowisko jest jasne: poprzemy każdy dobry dla miasta projekt i będziemy robili wszystko, by zablokować każdą złą inicjatywę przedstawianą przez władze Gdańska. Ja namawiam panią Aleksandrę Dulkiewicz, by dla dobra mieszkańców traktowała po partnersku wszystkie środowiska aktywnie współtworzące rzeczywistość Gdańska. Także środowisko Prawa i Sprawiedliwości.
Naprawdę ma pan na to nadzieję? Po tym, co dzieje się w ostatnich dniach?
Mam nadzieję. Co nie znaczy, że nie mam także poważnych obaw co do przyszłości tego dialogu. Zobaczymy.
Pierwszym poważnym zgrzytem było chyba usadzenie prezydenta i premiera w tylnych ławach podczas mszy pogrzebowej Pawła Adamowicza. Pański komentarz?
Powody takiej, a nie innej decyzji przedstawiła pani Dulkiewicz. Do sprawy odniósł się pan prezydent Andrzej Duda. Ja nie mam tu nic do dodania, niech każdy, kto czuje taką potrzebę, oceni postępowanie organizatorów pogrzebu sam.
Bardzo mocnych wypowiedzi udziela także Magdalena Adamowicz, żona zamordowanego prezydenta. Właściwie wprost oskarża ona pański obóz polityczny o przyczynienie się do tragedii.
Wychowano mnie w przekonaniu, że trzeba szanować ludzi, nawet gdy się z nimi nie zgadzamy. A także, by współczuć tym, którzy cierpią, przeżywają żałobę. Wiem, że bliscy Pawła Adamowicza cierpią. Szanuję panią Adamowicz, mimo, że głęboko nie zgadzam się z tym, co dziś mówi. Tyle mojego komentarza.
Prezydent Adamowicz zginął przez nienawiść w życiu publicznym? To był mord polityczny?
To, jakimi pobudkami kierował się morderca, wyjaśniają teraz prokuratorzy. Z informacji, które płyną do opinii publicznej nie wynika nic, co potwierdzałoby tezę zawartą w pytaniu. Więcej komentarzy na ten temat ode mnie nie będzie. Była ze strony rodziny Pawła Adamowicza prośba o nieupolitycznianie tragedii, ja się do tego dostosowuje. Niezależnie od okoliczności.
Pojawiają się głosy, że także pan, czy może raczej pańscy zwolennicy, uczestniczyli w „nagonce” na prezydenta Pawła Adamowicza. Będzie pan reagował na te oskarżenia?
Gdy zostaną przekroczone granice, z pewnością tak. Nie mogę odpowiadać za każdy wpis w internecie osób deklarujących się jako zwolennicy PiS, tak jak nie mogę sprawić, by na mój temat nie pisali tam ohydnych rzeczy ludzie określający się jako zwolennicy PO czy władz Gdańska. Jestem zwolennikiem merytorycznej, spokojnej rozmowy o polityce, myślę, że pokazałem to w kampanii wyborczej. Warto przypomnieć, że to Jarosław Wałęsa, kandydat Platformy Obywatelskiej, uczynił jednym z głównych motywów swojej kampanii fakt, iż prezydent Adamowicz miał status osoby oskarżonej a kwestia jego majątku nie została nigdy wyjaśniona. To on wzywał wprost, by Adamowicz „tłumaczył się z walizki z pieniędzmi” i sugerował, żeby głosować na Wałęsę, bo prezydent może trafić do więzienia. Ja nigdy nie nakreślałem takiej linii wyboru, choć o problemach z prawem, jakie miał Paweł Adamowicz, rzecz jasna wielokrotnie mówiłem. Problemach, które organy ścigania przedstawiły opinii publicznej już przecież w 2013 roku. Postawiłem na kampanię merytoryczną, opartą na konkretach i bezpośrednim kontakcie z mieszkańcami, konkurenci zaś wybrali raczej polityczne emocje i wrażenia.
Pewnie jedną z pierwszych decyzji, jakie trzeba będzie teraz podjąć, jest sprawa upamiętnienia Pawła Adamowicza. Zgodzicie się, by jego imieniem została na przykład nazwana główna ulica Gdańska?
Nie ma żadnych wątpliwości, że Paweł Adamowicz, który pełnił funkcję prezydenta miasta przez 20 lat i zginął sprawując swoje obowiązki, musi zostać w Gdańsku odpowiednio upamiętniony. Nie będziemy w tym przeszkadzać, jako klub radnych chcemy na ten temat spokojnie rozmawiać z przedstawicielami władz miasta, które, jak słyszę, rozważają teraz tę kwestię. Potępimy też każdego, kto będzie profanował miejsca pamięci związane z postacią Pawła Adamowicza. Proszę mi wierzyć, dla mnie to bardzo ważne. Doskonale pamiętam, co działo się po tragedii smoleńskiej.
Rozmawiał Piotr Filipczyk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/430812-plazynski-wesprzemy-kazdy-dobry-pomysl-dla-gdanska