Prowadziłem cztery finały WOŚP. Zdarzały się problemy z ochroną. Na scenę wchodzili podpici ludzie
— szczerze wyznał w rozmowie z portalem „Wirtualna Polska” Aleksander Twardowski, który pracował jako konferansjer podczas finałów WOŚP.
Byłem konferansjerem na finałach na Podkarpaciu i Śląsku. Były problemy z ochroną. W czasie wieczornego finału Orkiestry zdarzyła się sytuacja, że na scenę wdarł się pijany człowiek, który chciał sobie przywłaszczyć gadżety. Najgorsze jest to, że nawet wtedy ochrona nie reagowała. Sami to robiliśmy z pomocą ludzi ze sztabu WOŚP
— zdradził Twardowski.
CZYTAJ TAKŻE: Owsiak wykręca się od odpowiedzialności? „Proszę nie łączyć w żaden sposób fundacji WOŚP z organizacją imprezy w Gdańsku”
Niestety, wszyscy żyliśmy w przeświadczeniu, że w czasie tej imprezy na pewno nic złego się nie wydarzy. To był błąd. Mam nadzieję, że teraz się to zmieni. Tu jest potrzebny większy profesjonalizm i tego zabrakło. Za dużo wiary, że przecież każdy kocha WOŚP, wiec nic się nikomu nie stanie
— mówił.
Coraz więcej wskazuje na to, że już wcześniej były incydenty jasno pokazujące, że przynajmniej część imprez WOŚP jest bardzo źle zabezpieczona. Niestety najwyraźniej nie wyciągnięto z tych zdarzeń żadnych konsekwencji.
as/wp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/430709-wstrzasajace-wyznanie-konferansjera-ws-ochrony-na-wosp