Unia Europejska postawiła Wielkiej Brytanii twarde warunki rozstania. Kazała zapłacić nie tylko za kończącą się perspektywę finansową 2014-2020, ale o wiele więcej. Premier Theresa May się na to zgodziła, ale parlamentarzyści w jej rządzie, już nie.
Dziś słyszymy o chaosie, impasie, niekończącym się serialu o brexicie. Bo nie da się tego inaczej nazwać. Część analityków ma jednak nadzieję na wycofanie się Wielkiej Brytanii z pomysłu o rozwodzie, część zaznacza, że za twardy brexit zapłacimy również my, Polacy. Brytyjczycy nie chcą jednak słyszeć o powtórnym referendum. Raz przeprowadzone głosowanie nadal uważają za wiążące. Bo tradycje demokratyczne są u nich ważniejsze, niż rozgardiasz, który panuje tam obecnie.
Odrzucając, choć z niewielką przewagą, wotum nieufności dla rządu May, parlamentarzyści dali jej mandat na dalsze prowadzenie rozwodowych mediacji. Czy uda się uniknąć dotkliwego dla Wielkiej Brytanii podziału majątku? Jeśli dojdzie do rozwodu na twardych warunkach, zapłaci także Polska.
Zapłacą wszystkie kraje członkowskie Unii Europejskiej. Stracimy także pieniądze, które Wielka Brytania zobowiązała się płacić do końca tej perpektywy finansowej 2014-2020. Polska jest nadal jednym z głównych beneficjentów unijnych funduszy.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu May zapowiadała poszukiwanie ponadpartyjnego porozumienia. Dziś wydaje się to już niemożliwe. Brytyjskie media twierdzą, że May obieca dziś wprowadzenie do wynegocjowanej z Brukselą umowy zapisu o mechanizmie awaryjnym regulującym kwestię granicy irlandzkiej. Tzw. backstop był jak dotąd, poza pieniędzmi, główną przyczyną niezgody na rozstanie w takiej formie. Na pewno nie na rozstanie w ogóle.
Backstop nie podoba się części torysów i skłonił ich do głosowania „przeciw”. Przedstawiciele Unii Europejskiej deklarują jednak brak możliwości jakichkolwiek negocjacji. Możliwe jest także, że brytyjska premier rozważa podpisanie odrębnego porozumienia z rządem Irlandii, które uregulowałoby problemy ruchu granicznego na granicy lądowej między Irlandią i Zjednoczonym Królestwem.
Unijni przywódcy nadal chcą pokazać, kto tu, w Unii, rządzi. Chcą przestrzec pozostałe kraje członkowskie przed mechanizmem opuszczania wspólnoty. Pokazać swoją siłę nie cofając się ani o krok z przyjętych już ustaleń.
Czy wobec tego najbardziej realny jest twardy brexit? Choć rozwód bez mediacji jest możliwy, nie jest najlepszym pomysłem. Każda ze stron ma jednak przed oczami gorszy scenariusz. Jeśli zatem żadna nie przesunie się o krok, by dojść do kompromisu, tak się właśnie wydarzy. Konia z rzędem dzisiaj temu, kto wie już dziś na pewno, jak to się skończy.
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/430445-bruksela-pokazuje-kto-rzadzi-dzis-londyn-sam-szuka-planu-b