W niedzielę w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku odbył się „Wieczór dla Przyjaciela” poświęcony zamordowanemu samorządowcowi. W spotkaniu wzięło udział duże grono bliskich i przyjaciół Adamowicza a także wielu gdańszczan.
Historyk Aleksander Hall, podkreślał, że - obok domu rodzinnego, Adamowicza najbardziej uformowała historia, która rozgrywała się na jego oczach.
Ktoś, kto mieszka pomiędzy Stocznią a kościołem św. Brygidy jest uprzywilejowany w tym sensie, że znajduje się w centrum historii Polski
— mówił Hall dodając, że z czasem Adamowicz stawał się coraz bardziej aktywnym uczestnikiem historii i coraz ważniejszym aktorem.
Z zażartością, czasami w warunkach ostrej konfrontacji z tłumem bronił prawdy historycznej, godności i zasług ludzi, którzy Polskę budowali, którzy tworzyli III Rzeczpospolitą
— powiedział też Hall.
Piękny człowiek, wielki człowiek i jestem przekonany, że jego dziedzictwo nie pójdzie na marne
— zakończył swoje wystąpienie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Nie mógł się powstrzymać? Aleksander Hall oskarża TVP i PiS: Pawła Adamowicza zabiła nienawiść, którą wzbudzano i podsycano
Paweł był moim wspaniałym, największym przyjacielem; zawsze mogłam na niego liczyć
— powiedziała z kolei żona zmarłego, Magdalena Adamowicz.
Był oczywiście moim mężem, ale różnie bywa w małżeństwach, a nas oprócz tego łączyła prawdziwa przyjaźń; zawsze mogłam na niego liczyć, on także w tych bardzo trudnych dniach mógł liczyć na mnie
— mówiła Magdalena Adamowicz.
Jak zaznaczyła, zmarły był „przyjacielem wymagającym i krytycznym”.
To nie było tak, że on zawsze wszystko chwalił i słodził; on potrafił upomnieć, kiedy trzeba, on potrafił ściągnąć na ziemię, ale ja nie byłam mu dłużna i też byłam tą osobą, która go na ziemię często ściągała
— wspominała wdowa po zamordowanym prezydencie Gdańska.
Z kolei Jacek Karnowski - prezydent Sopotu i przyjaciel Adamowicza, wspominając go przypomniał, że „Paweł został w pewnym momencie sam, sam politycznie”.
Jego pierwszy raz atakowano przecież w 2001 r. bardzo mocno prokuraturą, mnie potem
— wskazał.
Nawiązał też do późniejszego rozstania Pawła Adamowicza z PO, z którą związany był w latach 2001-2015.
Paweł został sam, bo Platforma zrobiła głupstwo po prostu, nie umiała odczytać, kogo traci; myślę, że do dzisiaj nie bardzo to wszystko umie sobie poukładać
— ocenił Karnowski podkreślając jednocześnie, że w obliczu ataków obaj z Adamowiczem zawsze mogli liczyć na siebie nawzajem, a także na Halla i „na młodych konserwatystów, na naszych przyjaciół”.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Co za hipokryzja! Politycy POKO obwiniają PiS i media publiczne, a jeszcze niedawno sami krytykowali Adamowicza. Internauci przypominają
Prezydent Sopotu przekonywał ponadto, że zmarły miał „jedną wyższość zdecydowaną nad innymi prezydentami miast”: „umiał sobie wychować następców”. Doprecyzował, że ma na myśli m.in. Aleksandrę Dulkiewicz - pierwszą zastępczynię Adamowicza, a obecnie p.o. prezydenta Gdańska.
Dulkiewicz wspomniała zmarłego przede wszystkim jako jej autorytet.
Paweł Adamowicz był, jest i pozostanie dla mnie autorytetem; był mentorem, który obdarzał zaufaniem i rzucał na głęboką wodę
— mówiła.
Szef inwestował w każdego, uważał podsuwanie lektur, podsumowanie dobrych pomysłów za swoją nie wiem, czy misję, ale taki po prostu był
— podkreśliła.
Dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku Basil Kerski mówił z kolei, że Paweł Adamowicz miał „życiowy kapitał”, który wnieśli w jego życie rodzice: dzięki ich kresowości „był odporny na groźne choroby: nacjonalizm i inne +izmy+”, a bliższa mu była Polska Jagiellonów niż „propagandowe zaklęcie o państwie jednolitym narodowościowo”.
Za to dziedzictwo bardzo chciałbym państwu podziękować
— powiedział Kerski zwracając się do obecnych na spotkaniu rodziców zmarłego prezydenta Gdańska. Kerski mówił też, że wielu ludzi pytało go po śmierci Pawła Adamowicza, co będzie dalej i że wiele było głosów „strachu, obawy i pesymizmu”. Podkreślał, że odpowiedzią na to wydaje mu się cytat z autobiografii Mahatmy Ghandiego, którego prezydent Gdańska podziwiał: „Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie”.
Szanowni państwo, wydaje mi się, że to jest kierunek naszych działań i to jest, wydaje mi się, życzenie Pawła Adamowicza
— ocenił.
Cezary Obracht-Prondzyński – gdański historyk i socjolog podkreślił, że w ostatnich latach w zachowaniu Adamowicza można było zobaczyć ewolucję. Dodał, że „główną przyczyną tej ewolucji było to, co się zdarzyło w roku 2015”.
Paweł był jednym z niewielu liderów, nie tylko samorządowych, który poważnie przemyślał to co się stało (…) i pomyślał, że musi być (…) coś co będzie mówiło ludziom, co się ma dziać dalej
— powiedział socjolog przypominając, że Gdańsk był pierwszym polskim miastem, w którym działa Rada Imigrantów i Imigrantek oraz Rada do Spraw Równego Traktowania, które wypracowały „Model integracji imigrantów” oraz „Model na rzecz równego traktowania”.
Socjolog, działaczka środowisk LGBT i współprzewodnicząca Gdańskiej Rady ds. Równego Traktowania Anna Strzałkowska przypomniała, że w 2017 roku Adamowicz wziął udział w otwarciu Trójmiejskiego Marszu Równości. Strzałkowska przytoczyła słowa Adamowicza, który mówił wówczas m.in. „Ten jest zboczony, kto sieje nienawiść. Miłość może tylko łączyć”.
Ks. Krzysztof Niedałtowski - duszpasterz gdańskich środowisk twórczych, podkreślił, że bardzo cenił w zmarłym prezydencie jego otwartość na dialog.
Są jeszcze dwie cechy. Jedna to jest służba - i to jest w pawłowym życiorysie coś bardzo, bardzo ważnego, a druga to jest gościnność, otwartość na imigrantów, otwartość na obcych, innych
— powiedział Niedałtowski.
Gdybyśmy się od Pawła tego nauczyli – dialogiczności, służby i gościnności to naprawdę bylibyśmy lepszymi ludźmi
— podkreślił. Historyk i publicysta Wojciech Duda mówił o Adamowiczu jako gdańszczaninie; podkreślał, wagę zjazdów gdańszczan, które organizował. Mówił, że Adamowicz jako polityk i intelektualista w jednej osobie wiedział, że ważne jest to, by „zinstytucjonalizować ideę, tak, by mogła ona przetrwać kolejne dekady”. Podkreślał, że tą ideą była miłość do miasta, która idzie w parze z szacunkiem dla każdego mieszkańca Duda przypominał też słowa Adamowicza, który – zwracając się rządzących PiS, mówił: „Wasz problem polega na tym, że rozumiecie patriotyzm jedynie jako wspólnotę krwi, religii i polityki, a niewiele ma to wspólnego z naszą gdańską praktyką, Gdańsk jest bowiem wspólnotą otwartą, a w tej wspólnocie inaczej definiuje się obcość”.
W niedzielny wieczór w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku żona prezydenta Gdańska Magdalena Adamowicz odebrała Nagrodę Orła Jana Karskiego przyznaną pośmiertnie jej zamordowanemu mężowi „za dzieło dobra, które życiem przepłacił”.
Wręczenie nastąpiło po zakończeniu odbywającego się tego dnia w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku wieczoru wspomnień zmarłego tragicznie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. We wręczeniu udział wzięli bliscy zamordowanego – rodzice Teresa i Ryszard, żona Magdalena i córka Antonina oraz brat - Piotr.
Wyróżnienie mające formę statuetki przedstawiającej głowę orła, wręczyli żonie zmarłego Jerzy Kozielewski z Towarzystwa Jana Karskiego oraz bratanica i córka chrzestna Jana Karskiego - dr Wiesława Kozielewska-Trzaska.
Odebrawszy statuetkę Adamowicz podziękowała za przyznanie nagrody i za to, że jej mąż mógł znaleźć się „w zacnym gronie” wśród innych laureatów tego wyróżnienia.
O decyzji kapituły nagrody dotyczącej przyznania Nagrody Orła Jana Karskiego Adamowiczowi poinformowano 14 stycznia, kiedy to zmarł prezydent Gdańska. „Taki jest nakaz moralny dyktowany mordem na Pawle Adamowiczu, prezydencie Gdańska” - uzasadniła decyzję kapituła nagrody w rozesłanym mediom komunikacie.
Wyjaśniono w nim też, że nagroda Orła została przyznana Adamowiczowi pośmiertnie „za dzieło dobra, które życiem przepłacił”.
„Zbrodniarz po ugodzeniu Prezydenta wykrzykiwał o Jego afiliacji politycznej i otwarcie wyrażał radość z dokonanego czynu. Jeżeli nawet jest to czyn desperata czy dewianta, musi budzić refleksję na temat stanu umysłów w Polsce, gdzie coraz łatwiej padają słowa nienawiści, a argumentem w debacie staje się bojowy nóż desantowy”
— napisano też w uzasadnieniu dodając słowa:
„Oby śmierć Pawła Adamowicza nie poszła na marne i wydała dobro opamiętania”.
W przypadku Adamowicza kapituła postanowiła odejść od tradycji, w myśl której wyróżnienie trafia do laureata 24 czerwca, kiedy przypadają urodziny Jana Karskiego.
„Uważamy, że wypełniamy w ten sposób motywację ustanowienia Nagrody, jak chciał Jan Karski, +dla tych, którzy godnie nad Polską potrafią się zafrasować+”
— poinformowano w komunikacie rozesłanym mediom.
Nagroda Orła przyznawana jest od 2000 roku, ma ona charakter honorowy. Adamowicz jest drugim laureatem, któremu nagrody przyznano pośmiertnie. Pierwszym był zamordowany lider rosyjskiej opozycji demokratycznej Borys Niemcow.
W skład Kapituły Nagrody wchodzą m.in. przedstawiciele rodziny Karskiego oraz dotychczasowi laureaci. W Kapitule zasiadają m.in. kardynał Stanisław Dziwisz, arcybiskup Alfons Nossol, ks. Adam Boniecki, były prezydent Aleksander Kwaśniewski, długoletni dyrektor Ligi Przeciw Zniesławieniu Abraham Foxman, profesorowie Karol Modzelewski i Julian Kornhauser a także dr Wiesława Kozielewska-Trzaska.
kpc/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/430374-prezydent-sopotu-pawel-zostal-sam-po-zrobila-glupstwo