Są momenty, kiedy trzeba pochylić głowę nad potęgą losu, nad kruchością naszego życia. W Gdańsku rozegrała się niezwykła tragedia. Zabito prezydenta miasta. Stało się to na scenie, w obecności kamer, podczas koncertu będącego finałem WOŚP.
Władze Polski zachowały się tak jak przystało organom państwa w tak podniosłym momencie. Złożyły kondolencje, okazały należny szacunek bliskim ofiary. Symboliczne pozostanie zdjęcie, gdy wojewoda pomorski (z PiS) przekazywał oficjalnie uprawnienia komisarza miasta pani wiceprezydent Aleksandrze Dulkiewicz. Wzruszające wzięcie zrozpaczonej kobiety w ramiona. Prezes Kaczyński od razu zadeklarował, że PiS nie wystawi swojego kandydata w wyborach w Gdańsku. Był to swoisty hołd oddany nieżyjącemu prezydentowi. Prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że dzień pogrzebu ogłosi dniem żałoby narodowej. Każdy obywatel odczuwał smutek, bo wydarzyło się coś przerażającego. Raptownie przerwano życie człowieka.
Co w tym czasie robiła opozycja i wspierające ją media?
Nie czekano nawet do dnia pogrzebu, żeby tą, na razie niewyjaśnioną zbrodnią, obarczyć PiS i media publiczne. Od razu pojawił się przekaz o jakiejś mitycznej „mowie nienawiści”, która rzekomo doprowadziła do tragedii. Oczywiście za tą „mową nienawiści” stoi PiS, a w zasadzie osobiście jeden człowiek. Wiadomo, który.
Nie miało znaczenia, że jest to zwykła potwarz bez logicznego uzasadnienia. Walka z prawicą usprawiedliwia każdą niegodziwość, a już prezesowi Kaczyńskiemu można bezkarnie przypisywać katalog wszelkich niecnych zachowań. Szybko wobec przywódców PiS i ich zwolenników zastosowano to, co trafnie określił profesor Gliński: odczłowieczanie.
Uroczystość pogrzebowa także została wykorzystana do politycznych manifestacji.
Już sam fakt posadzenia urzędującego prezydenta i premiera w dalszym rzędzie świadczy o klasie organizatorów, a w zasadzie o zapiekłości ponad, którą nie mogli się wznieść nawet w tak ważnej chwili.
W pierwszej ławce posadzono Donalda Tuska, Lecha Wałęsę i Aleksandra Kwaśniewskiego wraz z małżonkami. Żelazną kadrę III RP. Trzech towarzyszy o niedopowiedzianych życiorysach.
Przemówienia pożegnalne nie ograniczały się do osoby zmarłego.
Oskarżanie przez Aleksandra Halla mediów publicznych o związek z morderstwem na Targu Węglowym to wizytówka poziomu intelektualnego mędrców michnikowszczyzny.
Rzęsiście oklaskiwany dominikanin o. Wiśniewski też uderzał tony moralizatorskie niby uniwersalne, jednak ewidentnie kierował swoje gromowładne uwagi do jednej strony naszego sporu politycznego: „Człowiek budujący swoją karierę na kłamstwie, nie może pełnić wysokich funkcji w naszym kraju i będziemy odtąd tego przestrzegać”. Zdanie to świadczy o przeświadczeniu dominikanina, że obecnie ktoś taki pełni wysoką funkcje.
Zresztą co do meritum wypowiedzi o. Wiśniewskiego nie ma wątpliwości Grzegorz Schetyna: „to jest wezwanie do tych, którzy spowodowali tę sytuację, oni powinni to usłyszeć”.
Czyli do kogo? Retoryczne pytanie.
Pani komisarz Bieńkowska także nie ma wątpliwości: „To był mord polityczny absolutnie spowodowany tym, co jedna strona w Polsce robi”.
Jak widać nawet tak okropna zbrodnia nie jest w stanie wyzwolić w totalnej opozycji żadnego ludzkiego odruchu. Poznaliśmy ich doskonale po Smoleńsku. Takiego barbarzyństwa jakiego doświadczyliśmy na Krakowskim Przedmieściu i podczas miesięcznic smoleńskich, nie zna chyba współczesny świat. Czy gdziekolwiek poniewierano ludźmi modlącymi się za zmarłych? A u nas to się działo za przyzwoleniem Platformy i jej funkcjonariuszki Hanny Gronkiewicz-Waltz.
To nie kto inny jak Donald Tusk pod szyldem „partii miłości” zarządzał przemysłem pogardy.
Teraz po tragedii w Gdańsku, totalna opozycja nie potrafiła wspiąć się na minimalny stopień kultury, by godnie pożegnać kogoś ze swojego grona.
Dobra zmiana nie może sobie dać narzucić czarnej narracji. To nie ze strony PiS płynie „mowa nienawiści”, to nie PiS tworzy podziały i miota oszczerstwami z braku jakiekolwiek programu korzystnego dla społeczeństwa.
Pojednanie w Polsce i debata oparta na wzajemnym szacunku są możliwe tylko wtedy, kiedy pozbędziemy się z przestrzeni publicznej polityków zawdzięczających swoje kariery postubeckim układom. Co i kto nimi kieruje? Nie wiemy.
W co by jednak nie byli uwikłani, są momenty, kiedy trzeba zachować się porządnie, a oni tego nie potrafią i nawet gwałtowną śmierć prezydenta Gdańska, traktują wyłącznie instrumentalnie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/430364-beneficjenci-iii-rp-nigdy-nie-beda-porzadnymi-partnerami