Reakcja PiS na wydarzenia w Gdańsku jest, to już widać, dwutorowa.
Z jednej strony mamy apel o obniżenie temperatury sporu politycznego, wygłoszony dziś przez premiera. Gdyby spotkał się z pozytywną odpowiedzią drugiej strony sporu politycznego, skorzystalibyśmy wszyscy. A przede wszystkim skorzystałaby Polska, której tak ostry konflikt wyraźnie nie służy.
Z drugiej strony mamy zapowiedź Beaty Mazurek, która jasno dała do zrozumienia, że PiS nie pozostanie bierny w obliczu rozkręcającej się nagonki.
Ta dwutorowość u części komentatorów wywołuje wrażenie sprzecznych komunikatów. Jej sens jest jednak inny. To przede wszystkim komunikat, że dalszy bieg spraw zależy dziś przede wszystkim od strony opozycyjnej.
A tu nadziei niezbyt wiele. Od pierwszych godzin słyszymy oskarżenia o krążące wokół sformułowania „mord polityczny”, którego stosowanie w tym wypadku nie znajduje przecież żadnego uzasadnienia. Publicyści i mniej ważni politycy mówią o tym wprost, liderzy nieco dookoła („zorganizowana nienawiść” Schetyny), ale kierunek nie pozostawia wielkich złudzeń. Ta zbrodnia zostanie politycznie wykorzystana przez opozycję.
I nie chodzi tu tylko o dążenie do wyborczego sukcesu czy o zemstę. Po Gdańsku cele opozycji są już nieco inne: nie chodzi już o proste zwycięstwo, o odzyskanie władzy, ale o prawdziwą rewolucję, o moment rewolucyjny.
Konkretnie mówiąc: celem jest rewolucja w typie „kolorowych rewolucji”, a więc taka, która nie tylko odsuwa poprzedników od władzy, ale także tworzy moralny i mentalny przełom, de facto delegitymizując poprzedników, trwale usuwając ich ze sceny. To jest dziś stawka, o którą chce grać opozycja, mająca słuszne przeczucie, że jeśli sprawa sprowadzałaby się do zwykłego wyboru, to mogłaby co najwyżej sformułować słaby rząd, niezdolny do odwrócenia licznych zmian. A strategia rewolucyjna daje szansę na zdobycie całej puli już jesienią, a przy okazji zaspokaja psychiczne potrzeby związane z dążeniem do brutalnego rewanżu.
To dlatego opozycja nie cofnie się przed wykorzystaniem gdańskiej tragedii w każdy dostępny jej sposób. Padną oskarżenia jeszcze mocniejsze niż padły. Pojawią się formy działania, których dotąd nie widzieliśmy, choć przecież w ciągu ostatnich trzech lat widzieliśmy dużo.
Obóz rządzący musi mieć tego świadomość, musi być przygotowany. Ale jednocześnie czyni słusznie, ponownie proponując nowe otwarcie, deklarując również gotowość do autokorekty, bo tak przecież trzeba rozumieć słowa premiera. Nie dlatego, że ostry spór polityczny przyczynił się do śmierci prezydenta Pawła Adamowicza (takiego związku dotąd nie wykazano), ale dlatego, że złagodzenia napięcia dodawałoby nieco sensu tej strasznej tragedii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/430356-po-gdansku-celem-opozycji-jest-kolorowa-rewolucja