Niestety śmierć prezydenta Gdańska jest wykorzystywana do nieprzytomnych ataków na polityków formacji rządzącej. Odbywa się to pod hasłami walki o wolność słowa, o tolerancję, o dialog, o przeciwstawianie się tzw. językowi nienawiści. Niedługo okaże się, że każda krytyka pod adresem opozycji jest językiem nienawiści. Jest to słowo wytrych
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Wojciech Polak, historyk UMK w Toruniu i przewodniczący Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej.
wPolityce.pl: Żałoba po śmierci prezydenta Gdańska się zakończyła. Czy teraz rozgorzeje taka walka z nienawiścią, że nie zostanie kamień na kamieniu?
Prof. Wojciech Polak: Trochę się tego obawiam. Wszyscy słusznie tę zbrodnię potępiają. Wszyscy zgodnie modlili się o powrót Pawła Adamowicza do zdrowia, a później za jego duszę. Postępowano niezwykle taktownie. Prawa strona starała się nie podnosić kontrowersyjnych kwestii. A przecież wiadomo, że prezydent Adamowicz nie był postacią jednoznaczną. Niestety śmierć prezydenta Gdańska jest wykorzystywana do nieprzytomnych ataków na polityków formacji rządzącej. Odbywa się to pod hasłami walki o wolność słowa, o tolerancję, o dialog, o przeciwstawianie się tzw. językowi nienawiści. Niedługo okaże się, że każda krytyka pod adresem opozycji jest językiem nienawiści. Jest to słowo wytrych. Pierwszy raz z tym słowem zetknąłem się kilkanaście lat temu.
Przy jakiej okazji?
W 2007 r., przy sprawie zamordowania Polaka na lotnisku w Kanadzie za pomocą paralizatorów. Nie wiedział, jak wyjść ze strefy kontroli na lotnisku. Wpadło kilku strażników kanadyjskich i ileś razy użyli paralizatorów. Napisałem w tej sprawie ostry list do ambasadora Kanady w Polsce. Ten odpowiedział nie mnie, ale władzom uczelni na której pracuję. Wysłał list do rektora Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, w którym zarzucił mi używanie języka nienawiści. To słowo jest znakomitym wytrychem ideologicznym, którym można odebrać głos w dyskusji, szczególnie komuś, kto przeciwstawia się niegodziwości i nieprawości. Pod hasłem walki z językiem nienawiści opozycji wydaje się, że może robić wszystko, co jej się żywnie podoba. Tymczasem ich niektóre posunięcia są takie, że ręce opadają.
Co ma pan na myśli?
Najbardziej wstrząsnął mną fakt, że prezydent i premier zostali posadzeni na pogrzebie w piątym rzędzie. Oczywiście jako ludzie kulturalni i skromni nie robili z tego żadnego problemu. Posadzenie prezydenta w piątym rzędzie jest obrazą wszystkich obywateli. Prezydent reprezentuje wszystkich Polaków i majestat Rzeczypospolitej. Ważni politycy, jak prezydent i premier powinni być zawsze uszanowani. Odmawianie im szacunku jest odmawianiem szacunku nam wszystkim. W tej sytuacji arcybiskup metropolita gdański, jako gospodarz Bazyliki Mariackiej, powinien wyjść z prezbiterium, nakazać przyniesienie dwóch foteli (a nawet w ostateczności krzeseł), a następnie osobiście przeprowadzić prezydenta i premiera do pierwszego rzędu, na te fotele (zob.: Ewangelia wg Św. Łukasza, 14,1.7-14). Szkoda, że tak nie postąpił.
Takie gesty mówią wszystko.
Są bardzo mocnym i wstrząsającym przekazem. Po strasznym wydarzeniu do którego doszło w Gdańsku, rząd i media publiczne zrobili wszystko, żeby żałoba odbyła się w sposób godny. Rodzina została otoczona opieką. Pięknym gestem było wysłanie samolotu do Londynu po żonę prezydenta Adamowicza. Znaczącym gestem była obecność najwyższych władz państwa na pogrzebie w Gdańsku. Przez kilka dni TVP Info prawie o niczym innym nie mówił, niż o śmierci prezydenta Adamowicza. Wykonano więc bardzo wielu gestów – ważnych i potrzebnych. Rząd, prezydent zdali wzorcowo egzamin w trudnym momencie. Nie mogli zrobić nic więcej. Życia zmarłemu nikt nie przywróci. Można było tylko godnie go pochować, udzielić pomocy bliskim, pocieszyć, zmówić modlitwę, dokładnie poinformować o wszystkich aspektach wydarzenia opinię publiczną.
Aleksander Hall powiedział na pogrzebie, że za tę zbrodnię odpowiada nienawiść podsycana przez rządzących i media publiczne. Co Pan sądzi o tych słowach?
Wypowiedzi miały charakter aluzyjny, ale bardzo mocny. Nie chciałbym ich teraz przywoływać i podgrzewać atmosfery. Wykorzystywanie zbrodni do celów politycznych jest przerażające i coraz powszechniejsze. Boję się, że ta nagonka na rząd będzie kontynuowana w duchu działania zmierzającego do wypowiedzenia posłuszeństwa rządowi. Publikowanie w gazetach wiersza Wisławy Szymborskiej „Nienawiść”, pokazuje, że niektórym tytułom prasowym zależy na podgrzewaniu nastrojów społecznych do czerwoności.
CZYTAJ TAKŻE: Oby walka z „mową nienawiści” nie stała się kneblowaniem prawdy. Jest różnica między pamięcią o zmarłym a świecką kanonizacją
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/430334-prof-polak-krytyka-opozycji-moze-byc-jezykiem-nienawisci