Nawet jeżeli polityczne korzenie morderstwa są niejasne, to polityczne konsekwencje już nie są. Wystarczyłoby kilka chwil refleksji ze strony polskich mediów państwowych, żeby uspokoić nastroje. W końcu po przeciwnej stronie politycznego spektrum odbywały się marsze, palono świeczki i w jakimś stopniu poddawano się samoocenie
— pisze żona Radosława Sikorskiego Anne Applebaum na łamach amerykańskiego dziennika „Washington Post”.
Według niej dzień po zamordowaniu (polityk brytyjskiej Partii Pracy) Jo Cox w 2016 roku zszokowani politycy po obu stronach brexitowej barykady zamilkli.
Cox była członkinią parlamentu brytyjskiego, zwolenniczką pozostania w Unii Europejskiej i jedną z osób prowadzących kampanię na rzecz Syrii. Jej morderca był chory psychicznie i jednocześnie był ekstremistą przeczesującym internet w poszukiwaniu materiałów popierających supremację białych. Strzelając do niej i dźgając ją nożem, wykrzykiwał takie hasła, jak: „Przede wszystkim Wielka Brytania”. Atmosfera była napięta, debata referendalna emocjonalna i wszyscy się zgodzili, żeby na cześć Cox na trzy dni przerwać kampanię
—pisze Applebaum. Jak zaznacza „w rzeczywistości jedna z grup nie zamilkła”.
W ciągu kilku godzin od śmierci Cox twórcy kampanii na rzecz brexitu po cichu wznowili swoje działania reklamowe na Facebooku. Zgodnie z planem wysyłano do wyborców adresowane ogłoszenia reklamujące brexit nawet w trakcie rzekomego okresu ciszy i żałoby. Polityka się nie zatrzymała
—dowodzi publicystka „Washington Post”. Według niej podobnie jest w przypadku „innego zabójstwa politycznego”. Zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
W niedzielę chory psychicznie mężczyzna z długą kartoteką, ale także motywowany politycznie dźgnął nożem prezydenta Gdańska; potem zabójca krzyczał, że był torturowany przez główna partię opozycyjną w Polsce, gdy rządziła ona krajem. Atak został starannie zaplanowany: odbył się dokładnie w chwili finału koncertu charytatywnego, który jest częścią cyklu organizowanego przez Jerzego Owsiaka, wybitnego liberalnego promotora muzycznego, który od lat jest przedmiotem zjadliwej kampanii nienawiści partii rządzącej, a od czasu wygrania przez nią wyborów w 2015 roku także telewizji państwowej. Jeden z ostatnich programów satyrycznych przedstawił Owsiaka gromadzącego banknoty oznaczone gwiazdą Dawida
—twierdzi Applebaum i podkreśla, że Adamowicz, który „był dobrym przyjacielem i politycznym kolega jej męża (Radosława Sikorskiego)”, był podobnie jak Owsiak przedmiotem „ostrej kampanii nienawiści”, ze strony PiS oraz TVP. A to dlatego, że jak Owsiak - „był zadeklarowanym liberałem i wspierał uchodźców oraz bronił praw gejów”.
W konsekwencji grożono mu, nękano go, a państwo stawiało mu fałszywe zarzuty o korupcję. Ten sam satyryczny program telewizyjny, w którym opluwany był Owsiak, przedstawił Adamowicza w roli złodzieja, otoczonego skradzionymi pieniędzmi. […] Szybkie przeszukanie internetu pozwala znaleźć zresztą dziesiątki ataków na niego, za to, że rzekomo nie jest Polakiem i jest zdrajcą. Nawet w kraju, w którym media społecznościowe są pełne paskudnych komentarzy, demonizacja Adamowicza była wyjątkowa
—czytamy na łamach „Washington Post”.
Adamowicz zmarł w poniedziałek. Jego rodzina, podobnie jak rodzina Jo Cox, prosiła, aby zabójstwo nie było dalej upolityczniane. Prezydent i premier posłuchali i złożyli kondolencje. Ale w ciągu kilku godzin po śmierci prezydenta Gdańska kontrolowana przez PiS państwowa stacja telewizyjna już rozpoczęła upolitycznienie tragedii, celowo zniekształcając sprawę jego morderstwa. Wykrzykiwane przez zabójcę komentarze na temat partii opozycyjnej zostały pominięte w programie; nie wspomniano także o groźbach skrajnej prawicy przeciwko Adamowiczowi. Zamiast tego zrzucono winę na firmę ochroniarską, która pilnowała koncertu, i na Owsiaka - oraz na liberalnych kolegów Adamowicza. Nie było przeprosin za dziesiątki i dziesiątki razów, gdy Adamowiczu był oczerniany, żadnej refleksji. To było gorsze niż cynizm prowadzących brexitową kampanię. To była to zimna próba zmanipulowania śmierci Adamowicza
—przekonuje Applebaum dalej. Jej daniem polityczne korzenie tej zbrodni są wprawdzie niejasne, a przyczyny tego typu zbrodni zawsze są liczne. Niemniej jednak „nie można oddzielić tej zbrodni od środowiska w którym miała miejsce”.
Wariaci wybierają swoje cele w oparciu o to co słyszą i przeczytają. I dlaczego nie mieliby?
—pyta publicystka oraz dodaje, że choć przyczyny tego mordu są niejasne, inaczej jest z jego konsekwencjami.
Kilka chwil refleksji ze strony rządowych mediów mogło przyczynić się do uspokojenia emocji. Po drugiej stronie spektrum politycznego były przecież marsze, świece i trochę samokrytyki. Ale wydaje się, że ci, którzy produkują najbardziej nienawistne narracje, nie mogą sobie pozwolić na zatrzymanie tej machiny propagandowej: jeśli to zrobią, stracą rozmach, dadzą ludziom czas na refleksję - a potem zostaną obwinieni
—uważa Applebaum. Z tych samych powodów ci, którzy „prowadzą kampanię nienawiści nie mogą sobie pozwolić na chwilę samozwątpienia czy smutku”.
Gdyby sobie pozwolili na to, pojawiły by się pytania, czar by prysł, a fałszywe obrazy, które zbudowali by się rozpadły. Dlatego nie będzie w Polsce przeprosin za oczernianie Adamowicza i Owsiaka, ani w najbliższych dniach, ani w najbliższych latach
— konkluduje publicystka „Washington Post”.
To smutne, że Anne Applebaum przypominająca o tym, że rodzina zmarłego prezydenta Pawła Adamowicza prosiła, aby nie upolityczniać jego śmierci, jednocześnie sama doszukuje się winy PiS w tej tragedii.
JJW, washingtonpost.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/430137-smutne-applebaum-w-wpo-adamowiczu-to-byl-polityczny-mord