Serbski dziennik „Blic” zastanawia się w piątek, jak po wizycie rosyjskiego prezydenta władze Serbii wyjaśnią Unii Europejskiej euforię, z jaką przyjmowano Władimira Putina w Belgradzie. I czy naprawdę w interesie Serbii leży gospodarcze wiązanie się z Rosją.
Wizyta Putina sama w sobie nie jest nieprzezwyciężonym problemem w stosunkach Serbii i UE, ale trudniej jest wyjaśnić wspaniałą oprawę i okazane przy tym oddanie
— komentuje „Blic” czwartkową wizytę Putina, który - jak pisze - „przeleciał z hukiem” przez Serbię.
Biorąc pod uwagę współpracę Serbii i Rosji, trudno sobie wyobrazić, żeby przede wszystkim państwa bałtyckie i Polska, które obawiają się rosyjskiej polityki imperialnej z powodu „wspomnień” z czasów zimnej wojny, wykazały zrozumienie dla istotnego zbliżenia Serbii do Unii
— ostrzega.
Według gazety Belgradowi „pozostaje nadzieja, że z czasem dojdzie do ocieplenia stosunków Rosji z UE”, dzięki któremu „nieporównanie zmniejszy się zakleszczenie” Serbii „między dwoma europejskimi biegunami”.
W skomplikowanym wariancie Serbia może próbować wykorzystać bliskość z Rosją jako swego rodzaju nacisk na UE: jeśli nas nie chcecie, to jest ktoś, kto zechce!
— przewiduje „Blic”, oceniając, że jest to „ryzykowne posunięcie z nieprzewidywalnymi następstwami”.
Dziennik podkreśla też, że choć Rosja jest „ogromnym i pociągającym rynkiem, to podstawą rozwoju Serbii nadal są powiązania gospodarcze z UE, jej największym partnerem handlowym.
Państwo, w którym przeciętna płaca wynosi niespełna 500 euro (Rosja), nie może być podstawą gospodarki państwa, w którym średnia płaca sięga niespełna 400 euro (Serbia)
— pisze „Blic”.
Przypomina, że nawet jeśli Rosja jest mocarstwem ze 145 mln ludności, to wielkość jej gospodarki jest równa trzem krajom Beneluksu z 29 mln mieszkańców.
A co znaczą te trzy państwa wobec całej UE…
— zauważa.
Czy Serbia ma tyle dyplomatycznej mądrości i siły, by scementować stosunki ekonomiczne z UE, a jednocześnie, na ile można, wykorzystać bliskość i potencjał rynku rosyjskiego?
— zastanawia się.
I jak już o tym mówimy, to dlaczego Rosja nadal odmawia importu fiata 500 z Kragujevaca?
— pyta przy okazji.
Dziennik zwraca też uwagę na rozłam w kraju „na prorosyjską większość i prozachodnią mniejszość”. Jak zaznacza, problemem nie jest podział jako taki, tylko fakt, że ten „podział sięga czarnych głębi otwartej, ślepej nienawiści wobec rywalizującego bloku, która niestety, ale zgodnie z oczekiwaniami, wypłynęła w czasie wizyty Putina”.
Realia są takie, że Serbia musi pogodzić swą dwubiegunową naturę, jeśli chce iść naprzód. Co nie znaczy, że musi skapitulować. Ale wziąć to, co najlepsze z emocjonalnego związku z Rosją i praktycznego związku z USA i Unią Europejską
— pisze „Blic”.
Warunkiem jest to, by każda z zacietrzewionych stron wykazała choćby minimalne zrozumienie dla motywacji drugiej strony
— komentuje dziennik.
Ocenia też, że podczas wizyty rosyjskiego prezydenta rozczarowujące było milczenie „liderów tego, co zostało z obywatelskiej opozycji”.
Przy braku lewicy i centrum serbska scena polityczna tak bardzo pochyliła się w prawo, że się wkrótce przewróci, o ile już się nie przewróciła
— ocenia gazeta, wskazując, że „Serbii potrzebna jest stabilność i równowaga”, w tym istnienie bazujących na ideach partii umiarkowanej lewicy i obywatelskiego centrum.
Na co mogą mieć nadzieję partie obywatelskie, które się boją Putina? Na jakich wyborców liczą?
— zastanawia się.
Żeby jutro nie było znowu: ojej, ojej!. Na czas zostały ostrzeżone
— podsumowuje „Blic”.
Dziennik „Danas” wizytę Putina podsumowuje podtytułem „Ciut mniej polityki, ciut więcej energetyki”. Wizyta „rozbudziła wielkie oczekiwania ze strony serbskich gospodarzy, i to głównie polityczne. Jednak tematy rozmów, przynajmniej te oficjalnie znane, były daleko bardziej ekonomiczne” - zauważa belgradzka gazeta.
Jak relacjonuje, Belgrad zabiegał o poparcie Moskwy na finiszu rozwiązywania sprawy Kosowa. Putin zapewnił podczas wizyty, że Rosja podziela zaniepokojenie władz Serbii i niezmiennie opowiada się za rozwiązaniem sprawy Kosowa w oparciu o rezolucję ONZ nr 1244. Prezydent Alaksandar Vuczić podkreślił zaś, że przed osiągnięciem porozumienia z Prisztiną skonsultuje się z prezydentem Rosji, bo bez Moskwy nie może być rozwiązania problemu kosowskiego. Deklarował też wdzięczność Serbii za to, że Rosja w 2015 roku zawetowała w ONZ brytyjski projekt rezolucji, według której - jak powiedział - „Serbowie mieli być ogłoszeni narodem ludobójczym”.
Jedną z kluczowych spraw była energetyka
— zauważa „Danas”.
„Ulubionym tematem” serbskich oficjeli stał się według gazety gazociąg Turecki Potok (Turkish Stream) jako następca zarzuconego projektu South Stream. Vuczić przyznał, że Belgrad wiąże z nowym gazociągiem duże nadzieje. Odpowiadając na wątpliwość w sprawie potencjalnych nacisków w tej sprawie, przede wszystkim ze strony UE, oznajmił, że „Serbia jest odporna i nie ma pieniędzy na droższe źródła gazu”.
„Danas” wyliczył, że podczas wizyty Putina podpisano 26 porozumień gospodarczych, których wartość po realizacji ma sięgnąć 660 mln euro, a na liście umów znalazły się porozumienia dotyczące współpracy w dziedzinie pokojowego wykorzystania energii atomowej czy kosmosu.
W manifestacji powitalnej Putina w Belgradzie wzięło udział według oficjalnych danych 120 tys. ludzi. Uczestników zwoziły do stolicy setki autobusów z całej Serbii - pisze „Danas”. Jak zauważa, choć organizatorzy twierdzili, że chodziło tylko o powitanie rosyjskiego prezydenta, to transparenty świadczyły, iż jest to odpowiedź na trwające od sześciu tygodni protesty opozycji.
ems/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/430126-gorace-przyjecie-putina-w-belgradzie