Przed kamerami udają przyjaciół i obrońców praw sędziowskich, ale gdy stają przed zastępcą rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych natychmiast zaczynają „sypać” kolegów! Tak stało się w przypadku sędziów „Iustitii” Krystiana Markiewicza oraz Bartłomieja Przymusińskiego. Jak udało nam się ustalić to właśnie dzięki ich zeznaniom rzecznikowi udało się ustalić i potwierdzić personalia sędziów Moniki Frąckowiak i Arkadiusza Krupy, jako tych, którzy paradując w sędziowskich togach z polskim godłem na piersiach, odgrywali przedstawienia dla publiki festiwalu Owsiaka w Kostrzynie nad Odrą.
Okazuje się, że w tym samym czasie, gdy w obronie przesłuchiwanych sędziów, przed siedzibą Krajowej Rady Sądownictwa demonstrowała grupka kolegów, która z okrzykiem „hańba” sprzeciwiała się legalnym czynnościom zastępcy rzecznika dyscypliny, przesłuchiwani w tym samym czasie, świadkowie Markiewicz i Przymusiński. Obaj panowie, siedząc w wygodnych fotelach i popijając oferowane im napoje, nie bacząc na włączoną kamerę, bez pardonu, wymieniali nazwiska sędziów którzy na festiwalu w Kostrzynie mieli, zdaniem zastępcy rzecznika dyscyplinarnego, profanować sędziowski strój służbowy, a nawet rozpoznawali ich na okazywanych im zdjęciach!
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych odmówił nam zapoznania się z protokołami zeznań Przymusińskiego i Markiewicza.
Mogę tylko powiedzieć, że panowie sędziowie Krystian Markiewicz i Bartłomiej Przymusiński wypełnili ustawowy obowiązek stawienia się na przesłuchanie i złożenia zeznań oraz, że czynności z ich udziałem były rejestrowane techniką wideo.
– odpowiedział sędzia Radzik.
Kilka dni temu sędziowski rzecznik dyscyplinarny poinformował o odstąpieniu od stawiania zarzutów dyscyplinarnych wobec dwojga sędziowskich komików, którzy latem ubiegłego roku, podczas festiwalu w Kostrzynie nad Odrą parodiowali rozprawy sądowe, między innymi w taki sposób, że występując przed publicznością, używali togi i łańcucha z godłem. Odstąpił, bo nie można karać kogoś, kto niczym nierozgarnięte dziecko nie zdaje sobie spawy z tego co robi.
Co ciekawe, gdy sędziowski strażnik dyscypliny zakończył swoje postępowanie w sprawie wygłupów sędziów Moniki Frąckowiak i Arkadiusza Krupy, nielojalny wobec nich duet Markiewicz - Przymusiński przypomniał sobie o werbalnej solidarności z zapatrzonymi w nich podwładnymi. W wywiadzie dla Onetu, na wieść o umorzeniu tej sprawy, Krystian Markiewicz pozwolił sobie nazywać „durnym” postępowanie, w którym sypał młodszą koleżankę, zeznając na protokół, że widoczna na zdjęciu kobieta w todze z łańcuchem to sędzia Monika Frąckowiak.
To nie koniec kompromitacji „kasty sędziowskiej”, z którymi mieliśmy ostatnio do czynienia. Nie tak dawno okazało się, że donoszący na Polskę, ulubieniec lewicowych mediów i stały bywalec politycznych salonów Igor Tuleya skompromitował się zawiadomieniem o rzekomym złożeniu fałszywych zeznań przez posłów PiS w sprawie obrad w Sali Kolumnowej Sejmu. Sąd Rejonowy w Radomiu podtrzymał decyzję śledczych o braku podstaw do przeprowadzenia śledztwa.
Ocierając łzy po odrzuceniu jego politycznego donosu przez Sąd w Radomiu, Igor Tuleya powiedział, że fałszywe zeznania to proste przestępstwo, gdzie świadek zeznaje nieprawdę. Warto zapamiętać te słowa, bo zapewne niebawem sędziemu Tuleyi dane będzie tłumaczyć się przed prokuratorem w sprawie ewentualnych fałszywych zeznań, jakie mógł złożyć on lub jego koleżanka po fachu sędzia Ewa Maciejewska z Łodzi. Żadne z nich nie umiało wytłumaczyć zastępcy rzecznika dyscyplinarnego dlaczego uzasadnienia ich pytań prejudycjalnych są identyczne, pomimo, że jak zeznawali, nie kontaktowali się przy ich sporządzaniu ani nie spisywali ich od siebie.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/429838-nasz-news-to-szef-i-rzecznik-iustitii-wsypali-kolegow