W poniedziałek w wielu polskich miastach odbyły się marsze milczenia przeciwko przemocy o mowie nienawiści. Okazuje się jednak, że niektóre środowiska nie były w stanie chociaż na tę jedną chwilę zaprzestać walki politycznej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: RELACJA. Paweł Adamowicz nie żyje. Lekarze nie zdołali uratować włodarza Gdańska po ataku nożownika
Jak informują uczestnicy warszawskiej manifestacji, podczas marszu doszło do wystąpień o charakterze politycznym. Przedstawiciel KOD-u miał mówić o „drugim sorcie” i rządach Prawa i Sprawiedliwości. Odczytano również wiersz Juliana Tuwima „Pogrzeb prezydenta Narutowicza”.
KOD dzisiaj chciał zrobić szopkę w Warszawie. Znajomi byli. Mimo, że mają poglądy prawicowe chwalą postawę Trzaskowskiego. Podobno tonował nastroje i prosił żeby nie upolityczniać tego. Daleko mi do niego, ale zachował się jak człowiek
— zwraca uwagę jeden z internautów.
Opinie na temat tego, co działo się podczas warszawskiej manifestacji wyraził m.in. syn Zbigniewa Hołdysa Tytus. Felietonista ocenił, że występ przedstawiciela KOD to „piaskownica”.
Spotkanie pod Pałacem zaczęło się od minuty ciszy i wystąpienia członka KODu wypominającego drugi sort i ostatnie trzy lata rządów. Zamiast prawdziwej zadumy, kolejna piaskownica
— ocenił Tytus Hołdys.
Podczas zgromadzenia odczytano również wiersz Juliana Tuwima - Śmierć prezydenta Narutowicza. Wiersz oczywiście opowiada o zamordowaniu prezydenta Gabriela Narutowicza w 1922 roku.
Okazuje się również, że wielu manifestantów zapaliło znicze w miejscu, gdzie samospalenia dokonał Piotr Szczęsny. 54-letni mężczyzna podpalił się przed Pałacem Kultury 19 października 2017 roku twierdząc, że jest to proces przeciwko rządom Prawa i Sprawiedliwości. Wiadomo, że mężczyzna chorował na depresję.
wt/TT
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/429639-co-dzialo-sie-na-marszu-milczenia-w-warszawie