Zamordowany prezydent Gdańska Paweł Adamowicz jest moim przyjacielem, był i pozostanie - powiedział w poniedziałek po wyjściu z nabożeństwa ekumenicznego w gdańskiej Bazylice Mariackiej b. prezydent i szef Solidarności Lech Wałęsa. Wałęsa powiedział, że idzie na wiec przed gdańskim ratuszem.
CZYTAJ TAKŻE: RELACJA. Paweł Adamowicz nie żyje. Lekarze nie zdołali uratować prezydenta Gdańska po ataku nożownika podczas finału WOŚP
„Słabi ludzie nie wytrzymują. Różnego rodzaju chorzy ludzie posuwają się do takich czynów. I to jest polityka winna i cały ten układ jest winny, że do takiej sytuacji dochodzi”
— ocenił b. prezydent mord na prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu.
Pytany o Adamowicza, zmarłego w poniedziałek w szpitalu po niedzielnym ataku nożownika podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy powiedział: „jest przyjacielem moim, był i pozostanie”.
„Natomiast w jednym się różniliśmy: ja uważałem, że jedna kadencja - maksymalnie dwie kadencje. I tylko tu była różnica, poza tym nie mieliśmy różnic żadnych”
— powiedział Wałęsa.
Pytany jak go zapamięta odparł, że „jako świetnego działacza, jako człowieka, który kochał Gdańsk”.
„Cieszę się, że go poznałem”
— dodał.
Wałęsa powiedział dziennikarzom, że wybiera się na wiec pod gdańskim ratuszem.
„Mam nadzieję, że wszyscy tu idący zastanowią się co robić, aby to pozmieniać”
— stwierdził były prezydent Polski.
O śmierci prezydenta miasta poinformowali w poniedziałek przed godz. 15 lekarze z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, którzy po ataku nożownika ratowali bardzo ciężko rannego polityka. W niedzielę wieczorem Adamowicz został zaatakowany przez 27-letniego Stefana W., który podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wbiegł na scenę i ugodził Adamowicza nożem w brzuch i klatkę piersiową.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/429552-walesa-adamowicz-jest-moim-przyjacielem-byl-i-pozostanie