Kornik drukarz, Konstytucja, dziki, Iran – za każdym razem słychać ten sam jazgot toczony przez tych samych ludzi. Przegląd wydarzeń zapalnych ostatnich trzech lat stanowi prosty dowód na to, że w całej tej histerycznej walce nie chodzi o argumenty i dobro sprawy, a jedynie o podsycanie politycznej awantury.
Totalna opozycja wsparta silnym zapleczem medialnym zdolna jest do przekucia dowolnego tematu w najbardziej zaogniony konflikt. Nie ma przestrzeni wolnej od politycznej gry. Każda sprawa podjęta przez rząd Prawa i Sprawiedliwości z automatu torpedowana jest przez totalsów i roztrząsana na arenie międzynarodowej.
Histeria wokół odstrzału dzików w ramach walki z ASF rozpętana została do granic możliwości. W wyniku nieoczekiwanego przez opozycję stanowiska Komisji Europejskiej, popierającej w tej sprawie działania polskiego rządu, awantura z dnia na dzień ucichła i przeniesiona została w kompletnie inną przestrzeń. Teraz totalsi martwią się konferencją bliskowschodnią, która ma odbyć się w Warszawie. Utyskiwania zaczęły się natychmiast po ogłoszeniu tej decyzji przez Pałac Prezydencki, jeszcze zanim sam Iran zabrał w tej sprawie głos. Znając dotychczasowe praktyki opozycji szukającej sojuszników do walki z PiS za granicą, zasadne jest pytanie, czy i w tym przypadku nie było podobnych działań.
Zdaniem byłego ambasadora Polski w Iranie, byłego szefa MSZ, Witolda Waszczykowskiego, konferencja ta, jeśli zostanie dobrze przygotowana i należycie przeprowadzona, może być dla Polski wyjątkową szansą.
Gdyby dzięki naszym mediacjom udało się doprowadzić do kontaktu dyplomacji amerykańskiej z irańską, to weszlibyśmy do historii
— powiedział Witold Waszczykowski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Warto pamięć, że zarówno totalna opozycja, jak wspierające ją media, wszem i wobec ogłaszały szkodliwość organizacji w Polsce szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży. Oba te wydarzenia miały, jej zdaniem, okazać się kompletną klapą i zaszkodzić nam na arenie międzynarodowej. Być może tak samo będzie z konferencją o sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Aktywność polityczna totalsów jest coraz bardziej uciążliwa, bo oparta bez reszty na destrukcji. Każdego dnia zalewani jesteśmy kolejną falą fake newsów. Ciężko żyć w takim informacyjnym bagnie. Taki jest zresztą cel – przeciążenie opinii publicznej bodźcami negatywnymi niewiadomego pochodzenia. Problem jest jednak dużo większy. Propagatorami fałszywych „informacji” są coraz częściej sami politycy. Jak to możliwe? Nie potrafią zweryfikować prawdziwości treści zanim podadzą je dalej? Ich zmysł krytyczny jest aż tak głęboko upośledzony? A może robią to specjalnie? Jeśli tak, to należy zapytać wprost: samodzielnie czy ktoś im taki kierunek podsuwa?
Największym zagrożeniem naszej rzeczywistości nie są już fake newsy. One były zawsze i zawsze będą. Coraz bardziej dotkliwym dla nas zagrożeniem jest fake politics. Fałszywa polityka realizowana przez fałszywych polityków, rozgrywających niebezpieczną i bardzo szkodliwą dla nas grę.
CZYTAJ TAKŻE: Propaganda, dezinformacja, likwidacja i inne strategie Kremla. Co trzeba wiedzieć o wojnie, która trwa?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/429369-nie-fake-news-a-fake-politics-prawdziwym-zagrozeniem