Czas Bożego Narodzenia, Nowy Rok to moment refleksji nad zmianami, jakie zachodzą w naszym życiu. I w całym świecie wokół nas. A świat, można mieć wrażenie, z każdym rokiem przyspiesza.
Każde kolejne pokolenie miało takie poczucie, choć chyba nie każde tak dotkliwie (jak nasi rodzice i my) odczuwało, że nasze doświadczenie tak bardzo różni się od doświadczenia młodszej generacji. Więc jako stary zgred, który przeżył już pół wieku z okładem, teraz będę sarkał i narzekał na współczesne czasy.
Podobno to Benjamin Franklin (antyszczepionkowiec znany z banknotu studolarowego) jeszcze w XVIII w. powiedział, że wżyciu pewne są tylko „śmierć i podatki”. Słowo „śmierć” miało jednak podówczas zupełnie inne znaczenie, kojarzyło się i katolikom, i wywodzącym się z prezbiteriańskich zborów masonom – a takim był Franklin – z nieuniknionym Sądem Ostatecznym. Nie bez przyczyny ten deista wzywał do surowości cielesnej. Pisał: „Rzadko używaj płci, tylko dla zdrowia albo potomstwa, nigdy do otępienia, osłabienia lub szkody w twoim czy cudzym spokoju i opinii”.
W tej dziedzinie przez długie lata poglądy Kościoła, schizmatyków, heretyków, a nawet masonów były zgodne. Ogniskowały się w krytycznym osądzie dewiacji homoseksualnej. Nie bez przyczyny już w XXI w. musiała powstać grupa Bractwo Tęczy, zajmująca się „refleksją nad homofobią wśród wolnomularzy” oraz pomocą osobom, których orientacja seksualna mogłaby „zamknąć drzwi masońskich świątyń”.
Dla chrześcijan opoką był Kościół katolicki. Rozumiejący, że – jak zatytułowaliśmy kiedyś w Tygodniku TVP tekst Tomasza P. Terlikowskiego – homoseksualizm jest grzechem najobrzydliwszym „odpychającym nawet dla szatana”. Mijały lata, mijały dekady, mijały epoki, a katolicy wciąż sięgali do Biblii, do pism Ojców Kościoła, do objawień świętych – i nie mieli w tej kwestii najmniejszej wątpliwości.
Portal pch24.pl zacytował ostatnio modnego niemieckiego franciszkanina: „Homoseksualizm jest normalny i należy w całkowicie oczywisty sposób do naszego człowieczeństwa […] Nie ma żadnego kościelno-prawnego powodu, by wykluczać osoby homoseksualne z posługi kościelnej […] Chcemy kościelnych ceremonii błogosławieństw dla par homoseksualnych” – stwierdził duchowny.
Cóż, żyjemy wczasach, kiedy słowa – „Kimże jestem, żeby osądzać” – padły z ust papieża. Ziemia za szybko się kręci.
Felieton ukazał się w numerze 1. tygodnika „Sieci Prawdy”.
CZYTAJ WIĘCEJ: W najnowszym numerze tygodnika „Sieci”: Jak AK-owiec pokonał niemieckie kłamstwo! Poruszające przesłanie do młodych Polaków
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/429255-o-obrotach-sfer-niebieskich