Choć nowa partia Roberta Biedronia wciąż faktycznie nie istnieje, to już wywołuje skrajne emocje. Praktycznie tylko po stronie opozycji. Nie tylko dlatego, że ma być nowa, lecz również z powodu tego, komu mogłaby zaszkodzić. I prawie cała opozycja obawia się strat, choć nie potrafi racjonalnie wyjaśnić, dlaczego takie straty miałaby ponieść
— zwraca uwagę na łamach tygodnika „Sieci” Stanisław Janecki, zastanawiając się, na jakie poparcie może liczyć Robert Biedroń.
Publicysta zauważa, że „gdyby w wyborach parlamentarnych w 2019 r. partia Biedronia zdobyła np. 4,5 proc. głosów i podobne poparcie zyskał SLD, PiS miałoby ogromne szanse znowu samodzielnie rządzić, a Platforma praktycznie żadnej możliwości zawarcia większościowej koalicji. A to dlatego, że poza PSL (zapewne niemającym wystarczającej liczby mandatów) mogłaby liczyć albo na ruch Biedronia, albo na SLD, a ich w Sejmie by nie było”.
Ruch Biedronia jest specjalnie bagatelizowany. Po stronie obecnej opozycji odbiera mu się szanse znaczącego sukcesu wyborczego, żeby zniechęcić do niego głosujących, ale boją się go praktycznie wszystkie opozycyjne ugrupowania
— ocenia Janecki.
Zdaniem publicysty Robert Biedroń chce wykorzystać współtworzony przez siebie „ruch progresywnych burmistrzów i prezydentów miast”, choć nie ma żadnych gwarancji, że ci prezydenci poprą jego partię w wyborach ogólnopolskich.
Biedroń uważa też, że jest w stanie być trzecią siłą między PiS a antypis. I to siłą, która przy okazji osłabi antypis, czyli głównie PO. (…) Chce być trzecią siłą, ale najwyraźniej głównie kosztem PO
— dodaje.
Janecki podkreśla, że w krótkiej perspektywie nie jest interesem Biedronia tworzenie koalicji z Platformą. Nie chce się „poddać i oddać Schetynie”, żeby go „skonsumował jak przystawkę”. Tym bardziej że „ludzie się rozczarują i powiedzą, że miałem być wiarygodny, autentyczny i świeży, a poszedłem ze Schetyną”.
Problemem jest to, skąd się weźmie milionowe poparcie dla inicjatywy Biedronia. Sam lider liczy na „solidarnych”, do których adresuje swój przekaz. I na to, że będzie postrzegany jako całkowicie nowa nowość, inna od wcześniejszych nowości. Może się przeliczyć, ale nie musi, bo jednak nowe partie w ostatnich ośmiu latach odnosiły sukcesy. Tym bardziej gdy zmienia się polityczna scena także w innych państwach. Biedroń liczy na to, że duch nowej siły krąży nad Polską, i to on jest tym duchem. Opozycja też wydaje się o tym przekonana, dlatego inicjatywa Biedronia tak ją irytuje. A PiS uważa, że tylko na tym zyska
— pisze Stanisław Janecki.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 7 stycznia br., także w formie e-wydania.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/429024-janecki-w-nowym-tygodniku-siecina-ile-moze-liczyc-biedron