Spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z liderem włoskiej Ligi Matteo Salvinim poważnie zaniepokoiło liberalną oligarchię trzymającą władzę w Unii Europejskiej. Dotąd rozproszone ruchy reformatorskie w Unii podejmują bowiem próbę połączenia swoich wysiłków na rzecz zmiany w Europie, rzucając tym samym wyzwanie oligarchom.
Zbyt wcześnie dziś na spekulacje, czy ze spotkania Kaczyński-Salvini wyniknie trwałe porozumienie. Zapowiadana „nowa oś Rzym-Warszawa” to na razie figura raczej publicystyczna. Obie strony: polską i włoską dzieli bowiem kilka spraw, w tym przede wszystkim stosunek do putinowskiej Rosji. Jednak należy mieć świadomość, że polska nieufność wobec Rosji jest – niestety – zjawiskiem w Europie dość egzotycznym. Stawianie tej sprawy na ostrzu noża może uniemożliwić jakiekolwiek porozumienie i zablokować tym samym skuteczne działanie w innych ważnych obszarach. Warto też po raz kolejny przypomnieć, że sympatia czy też wyrozumiałość wobec Kremla nie są bynajmniej cechą ruchów „populistycznych” – jak próbują nam wmawiać liberalne media. Chyba, żeby – przykładowo – za ruchy „populistyczne” uznać niemiecką SPD i CDU lub brytyjskich laburzystów Corbyna. Kaczyński z Salvinim nie dyskutowali z pewnością o tym, jak włączyć się do projektu „Nord Stream 2”, w tym biznesie wszystkie miejsca zostały już bowiem dawno zajęte przez szefów wielkich koncernów paliwowych z Niemiec, Austrii i Holandii oraz wspierających ich polityków z byłym kanclerzem Niemiec Gerhardem Schröderem na czele.
Polem współpracy PiS i włoskiej Ligi nie jest i nie będzie Rosja, ale Unia Europejska. I tutaj łączy nas wiele zbieżnych interesów. Najważniejszy z nich to przełamanie dotychczasowego monopolu unijnej oligarchii, a wraz z nim powstrzymanie przekształcania Unii ze wspólnoty wolnych narodów w rządzoną przy pomocy politpoprawnej pałki wspólnotę wielkiego kapitału i progresywnej ideologii. Władza w Unii powinna wrócić do rąk tworzących ją narodów i wybranych przez te narody demokratycznych rządów. Chodzi o powrót do pierwotnej koncepcji Roberta Schumana, który opisując wspólnotę, zakładał, że „to co ponadnarodowe, będzie opierać się na podstawach narodowych”. Dziś – jak wiemy – poszło to w inną stronę i wygląda zupełnie inaczej.
Unia Europejska – a bardziej precyzyjnie – trzymająca władzę w Unii liberalna oligarchia wypowiada wojnę każdemu, kto próbuje kwestionować narzucone przez nią porządki. Dotyczy to włoskiej Ligi oraz Ruchu Pięciu Gwiazd, węgierskiego Fideszu i francuskich „żółtych kamizelek” oraz wielu innych najrozmaitszych ideowo ruchów sprzeciwu z całej Europy. W Polsce ta wojna nakłada się dodatkowo na polityczny konflikt między rządzącą prawicą a liberalną opozycją. W tym konflikcie, przy obecnym układzie sił w Unii, obóz Zjednoczonej Prawicy stoi samotnie na przegranej pozycji. Wrogie otoczenie zewnętrzne uniemożliwia mu skuteczne reformowanie państwa, czego przykładem może być – częściowo skuteczna – presja na wycofanie się z reformy wymiaru sprawiedliwości.
Trzeba tu mieć świadomość, że unijna oligarchia, uruchamiając procedurę z art. 7 traktatu UE, stała się stroną w polskim sporze politycznym, deklarując się tym samym otwarcie jako przeciwnik PiS. W tym sensie antypisowska opozycja stanowi rodzaj wewnętrznej armii, która dążąc do zmiany władzy w Polsce jest sojusznikiem unijnych oligarchów. Celem tej wspólnej ofensywy jest rozstrzelanie rządzącej prawicy (oczywiście w przenośni), zatem trudno się dziwić, że PiS musi się bronić. Dlatego niemal każdy europejski ruch sprzeciwu – wyłączając grupy stricte nacjonalistyczne lub te, które odwołują się do totalitarnych ideologii – może być postrzegany jako potencjalny sprzymierzeniec na tej konkretnej wojnie. Sojusz sił reformatorskich pozwoli bowiem połączyć rozproszone siły i otworzyć wspólny europejski front na rzecz zmian. To Angela Merkel, Emmanuel Macron i inni politycy głównego nurtu w Europie stali się wskutek swojej arogancji rodzicami chrzestnymi tej międzynarodówki sprzeciwu. Jeśli do niej dojdzie, majowe wybory do Parlamentu Europejskiego mogą wreszcie okazać się pierwszą jaskółką zwiastującą – tak długo wyczekiwaną „nową europejską wiosnę”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/429022-czy-kaczynski-i-salvini-uruchomia-proces-zmian-w-europie