PiS zamierza jak najszybciej przygotować własny projekt dot. jawności wysokości wynagrodzeń w Narodowym Banku Polskim - powiedział w czwartek wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS). Zapewne na najbliższym posiedzeniu Sejmu będziemy go realizować - dodał.
W środę rzeczniczka PiS Beata Mazurek poinformowała, że PiS przedstawi projekt ustawy, która wprowadzi jawność wysokości wynagrodzeń w Narodowym Banku Polskim zarówno obecnie, jak i za poprzednich zarządów; ustali ona również górną granicę zarobków dla osób zajmujących funkcje kierownicze w NBP.
Chcemy jak najszybciej złożyć w Sejmie projekt ustawy o jawności wysokości wynagrodzeń w NBP; chcemy podejść do sprawy kompleksowo, nie tylko je ujawnić, ale też ustalić górne granice wynagrodzeń
—zapowiedziała rzeczniczka PiS Beata Mazurek.
Pytana, dlaczego PiS chce złożyć swój projekt ustawy w tej sprawie, Mazurek odpowiedziała, że projekt PiS nie odnosi się tylko do jawności wynagrodzeń.
Opinia publiczna mówi o tym, że te zarobki są bardzo wysokie, więc my chcemy podejść do sprawy kompleksowo - nie tylko je ujawnić, ale też ustalić górne ich granice
—tłumaczyła Mazurek. Nie zdradziła jednak, na jakim poziomie miałyby być ustalone górne granice zarobków w NBP, ani też, czy projekt ustawy dotyczył będzie jedynie zarobków zarządu, czy również zarobków dyrektorów departamentów.
Mazurek podkreśliła, że PiS ws. zarobków w NBP „niczego nie zamiata pod dywan”, a „wyjaśnia”. Rzeczniczka PiS zwracała jedocześnie uwagę, że z jednej strony znane są doniesienia medialne o zarobkach w NBP, z drugiej strony - NBP zdementował te informacje.
Nie wiemy, jaka jest prawda, bo nie mamy dokumentów. Będzie ustawa, będą dokument, wtedy będziemy się do tego odnosić
—dodała.
Mazurek była również pytana o ocenę inicjatywy senatora PiS Jana Marii Jackowskiego, który skierował pytanie do prezesa NBP Adama Glapińskiego, czy prawdą jest, że jedna z jego współpracowniczek „zarabia 65 tysięcy zł miesięcznie i jakie zarobki, z uwzględnieniem wszystkich pochodnych, osiąga ta osoba w NBP”. Jackowski chciał też, by Glapiński poinformował, „jaki jest zakres obowiązków wzmiankowanej współpracowniczki i jakie posiada kwalifikacje merytoryczne, by realizować te zadania”.
My naprawdę nie oceniamy indywidualnych występów polityków PiS, bo każdy ma prawo do oceny pewnych zjawisk. Natomiast jesteśmy drużyną, w kluczowych momentach stanowimy jedność
—mówiła Mazurek.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jawna wysokość wynagrodzeń w NBP. PiS przedstawi projekt. Będzie też górna granica zarobków na kierowniczych stanowiskach
Wcześniej swój projekt w sprawie jawności zarobków m.in. w NBP zaprezentowała PO. W czwartek rano również Paweł Kukiz zapowiedział, że prawdopodobnie jeszcze tego dnia klub Kukiz‘15 przedstawi sposób na rozwiązanie problemu jawności wynagrodzeń w NBP.
Terlecki pytany w czwartek o projekt PiS zaznaczył, że Prawo i Sprawiedliwość będzie chciało przygotować ten projekt jak najszybciej.
Wiem, że są projekty innych ugrupowań, przede wszystkim Platformy Obywatelskiej. Prawdopodobnie nie będziemy tego robić poprawkami, tylko wniesiemy własny projekt i to pewnie będzie bardzo szybko, na najbliższym posiedzeniu będziemy go realizować
—zapowiedział wicemarszałek Sejmu.
Jak mówił, potrzebne jest uregulowanie trzech kwestii. Po pierwsze - ujawnienie wysokości zarobków kierownictwa NBP, co - zaznaczył - „jest rozwiązaniem trochę nadzwyczajnym, ale sytuacja tego wymaga”.
Po drugie również ujawnienie wysokości zarobków poprzednich zarządów, żeby nie można insynuować, że my jej jakoś zwiększyliśmy, że za naszych czasów bank zwiększył wynagrodzenia kierownictwa. Po trzecie, prawdopodobnie potrzebna będzie jakaś regulacja, która ustali górną granice tych zarobków
—wyjaśnił Terlecki.
Pod koniec grudnia „Gazeta Wyborcza” donosiła o dwóch współpracownicach prezesa NBP Adama Glapińskiego - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martynie Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik. Gazeta napisała wówczas, że zarobki Martyny Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł, „wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i bonusami”, czemu bank zaprzeczył. Według najnowszych doniesień medialnych pensja Wojciechowskiej wynosić może nawet ok. 80 tys. zł miesięcznie.
Na środowej porannej konferencji prasowej, zastępca dyrektora departamentu kadr w NBP Ewa Raczko mówiła, że ”żaden z dyrektorów w NBP nie otrzymuje powszechnie i nieprawdziwie podawanego w mediach miesięcznego wynagrodzenia w wysokości ok. 65 tys. zł bądź wyższej”. Dodała, że środki na wynagrodzenia w NBP stanowią część ogółu środków NBP i nie pochodzą z budżetu państwa.
Nie są to środki publiczne w rozumieniu ustawy o finansach publicznych. Oznacza to, że budżet państwa nie jest obciążony kosztami gospodarki własnej NBP
—powiedziała Raczko.
Oświadczyła, że nie poda miesięcznego wynagrodzenia z PIT-u dyrektor Wojciechowskiej, „bo nie przygotowane jest w oświadczeniu”.
Pewne granice prezentowania informacji są
—powiedziała Raczko.
Na pewno nie zarabia - powtórzyć mogę - rewelacyjnych 65 tys. zł miesięcznie
—dodała.
Rzeczniczka PiS powiedziała w środę dziennikarzom w Sejmie, że nie jest usatysfakcjonowana wyjaśnieniami Narodowego Banku Polskiego w sprawie wysokości zarobków w tej instytucji.
kk/PAP
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/428999-ekspresowe-tempo-ws-projektu-dot-jawnosci-wysokosci