Rok wyborczy nie sprzyja tego rodzaju sprawom, ale do odważnych świat należy, a naiwność nie zawsze przecież jest ukarana. Już tłumaczę, w czym rzecz. Marszałek Senatu wystosował w ostatnim czasie zaproszenie do prezydenta Warszawy - celem rozmów na temat odbudowy Pałacu Saskiego. To bardzo dobra decyzja - Stanisław Karczewski zwrócił się do Rafała Trzaskowskiego po to, by spróbować uzgodnić elementarne minimum współpracy w zakresie tego pięknego pomysłu. By nie powtarzały się historie z zasypywaniem odkopanych fundamentów (decyzja Hanny Gronkiewicz-Waltz) i wzajemne podkładanie nóg kolejnymi pozwami, wnioskami do sądów administracyjnych i otwarciem prawno-politycznej wojny, której końca nie będzie widać.
Przy okazji jednej z roboczych wizyt prezydenta Trzaskowskiego zapytałem go o tę sprawę. Zadeklarował, że zaproszenie zostanie przyjęte:
Zawsze wyobrażam sobie współpracę, przyjmę zaproszenie - jeżeli rząd chce ze mną rozmawiać, czy marszałek Senatu, to będę te rozmowy prowadził. Nie wyobrażam sobie tylko, by z pogwałceniem prerogatyw samorządu, na terenie, który uważam za miejski i sąd będzie to rozstrzygał, stawiać pomniki czy inne budowle bez rozmowy z samorządem. Chodzi o rozmowę. Nie zamierzam judzić czy rozbudzać emocje, jestem człowiekiem dialogu. Chyba że spotykam się z zachowaniem, w którym prerogatywy samorządu są naruszane albo ignorowane
— odpowiedział prezydent Warszawy na pytania telewizji wPolsce.pl.
Wiemy jednak dobrze, że w sprawach symbolicznych nie tylko kwestia odbudowy Pałacu Saskiego jest potencjalnym polem konfliktu między samorządem kierowanym przez PO a rządem, który tworzy PiS. Innym z punktów spornych jest sprawa zmiany patronów ulic.
Trzaskowski: Rządzący tutaj nie mają nic do powiedzenia, jeśli chodzi o zmianę patronów ulic - to prerogatywa rady miasta. Na tym polegał problem - nie na zmianie patronów, ale na tym, że rząd postanowił to zrobić z pogwałceniem prawa, co postanowił sąd. Będę rozmawiał na ten temat z radnymi - to nie rada czy ja powinniśmy wydawać wyroki historyczne, ale jest kilku patronów, których w Warszawie nie powinno być i kilku godnych patronów, którzy w Warszawie powinni mieć swoje ulice.
wPolsce.pl: Czy wśród tych godnych patronów widzi Pan miejsce dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego?
Uważam, że Lech Kaczyński zasłużył na ulicę w Warszawie i trzeba o tym porozmawiać. Większość warszawiaków zgodziłaby się, by jedna z ulic przy Muzeum Powstania Warszawskiego nosiła imię pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To byłby temat, który nie wzbudziłby kontrowersji. Chodziło o to, że te zmiany zostały wprowadzone bez rozmów z samorządem.
Myślę, że w zdrowym państwie dwie najsilniejsze polityczne strony mogą dogadać się przynajmniej w jakichś najbardziej podstawowych, czasem symbolicznych sprawach. Oczywiście zawsze można przenieść ten konflikt na poziom niżej - spierać się na noże o lokalizację ulicy tego czy innego patrona, ale można też o krok, dwa wycofać się i znaleźć choćby zalążki kompromisu. Oczywiście może to być trudne z wielu powodów - ambicjonalnych (co wybrzmiewa w słowach reprezentantów obu obozów), strategicznych, emocjonalnych. Czasem również merytorycznych - jak choćby realna ocena niektórych patronów ulic. Ale umówmy się; w 95% tych symbolicznych spraw można się dogadać, na moment zamrażając - nie unieważniając - codzienne spory. Nie ma co kryć, że kwestie afery reprywatyzacyjnej i odpowiedzialności za nią, strumieni finansowych z centrali do samorządów czy tysiąca bieżących spraw nie mogą zostać zepchnięte na drugi plan. A walka o władzę jesienią roku 2019 będzie realna, totalna i zapewne także i ostra.
Niemniej jednak prędzej czy później minie i epoka prezydenta Trzaskowskiego, i marszałka Karczewskiego, i nawet tego czy innego premiera. Czy wymaganie, by bez zbędnych ceregieli zostało załatwionych choćby kilka symbolicznych kwestii jest czymś ponad nasze (całej opinii publicznej) możliwości?
W tym wszystkim jest tylko jeden problem - gdyby okazało się, że odbudować Pałac Saski czy dogadać się w sprawie zniesienia komunistycznych patronów ulic można bez większych awantur, przy minimum wzajemnego szacunku, a czasem i z małym krokiem w tył po obu stronach, spadłaby temperatura. A do tego przecież nie można dopuścić, a już na pewno nie w czasie maratonu wyborczego. Mało tego, mogłoby się okazać, że niemała część kolejnych spornych kwestii jest do załatwienia w trybie bez bicia piany. I że całkiem pozytywnie jest to przyjmowane przez mieszkańców. Tylko co jeśli miałoby nam wszystkim tak zostać na stałe?!
Panie marszałku Karczewski, panie prezydencie Trzaskowski, proszę jednak uważać na to spotkanie w Senacie.
POLECAMY MAGAZYN BEZ SPINY - TYLKO NA ANTENIE WPOLSCE.PL:
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/428995-przychodzi-trzaskowski-do-karczewskiego-uwazajcie-panowie