Zostały wyciągnięte sensacyjne informacje o rzekomej niezgodzie resortu finansów, o czym nie było mowy, bo nawet minister nie mówił o niezgodzie, tylko ewentualnym późniejszym wejściu w życie tej ustawy, co nie znalazło uznania Stałego Komitetu Rady Ministrów. Nie rozumiem więc, skąd taki nagły powrót do kwestii opiniowania
— powiedziała w rozmowie z portalem wPolityce.pl Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej.
wPolityce.pl: Pani Minister, pojawiły się informacje prasowe donoszące o tym, że Ministerstwo Finansów sprzeciwia się wejściu w życie ustawy o „matczynych emeryturach” od 1 marca 2019 r. Powodem ma być brak wystarczających środków na jej realizację zgodnie z projektem budżetu. Czy rzeczywiście program „Mama plus” jest w jakiś sposób zagrożony?
Minister Elżbieta Rafalska: Chyba zabrakło tutaj rzetelności informacyjnej. Doniesienia mówiły o tym, że Ministerstwo Finansów zgłaszało pewne wątpliwości dofinansowania. Ale to zostało jednoznacznie rozstrzygnięte. Stały Komitet Rady Ministrów przyjął decyzją z 20 grudnia, że „matczyne emerytury” miałyby wejść w życie 1 marca, a potwierdzenie nastąpiło 7 stycznia po komisji prawniczej. W związku z powyższym, była to tylko korespondencja w trakcie opiniowania tego projektu. Przewiduje on, że matki, które urodziły i wychowały co najmniej czwórkę dzieci i które z powodu długoletniego zajmowania się dziećmi nie wypracowały tej najmniejszej emerytury, albo zrezygnowały z pracy, bądź jej nie podjęły, czy też ich emerytura jest mniejsza od najniższego świadczenia, po ukończeniu 60 roku życia będę mogły otrzymać to świadczenie w wysokości najniższej emerytury, która od 1 marca będzie wynosiła 1100 zł brutto. Szacujemy, że będzie mogło je otrzymać około 65 tys. osób, które nie mają prawa do emerytury lub rent. Ale są też takie osoby, które pobierają już na przykład świadczenie z ZUS czy KRUS i jest ono niższe od najniższej emerytury, a wychowały przynajmniej czwórkę dzieci. Wtedy będą miały podwyższone świadczenie do kwoty najniższej emerytury. Według naszych szacunków takich osób powinno być ok 20,8 tys. Na ten łączny cel mamy zarezerwowane ponad 801 mln zł. To środki zawarte w rezerwie celowej w budżecie, który będzie procedowany na najbliższym posiedzeniu Sejmu.
Czyli nie ma obaw, że wejście w życie programu „Mama plus” zostanie opóźnione, czy też zabraknie potrzebnych środków?
Zostały wyciągnięte sensacyjne informacje o rzekomej niezgodzie resortu finansów, o czym nie było mowy, bo nawet minister nie mówił o niezgodzie, tylko ewentualnym późniejszym wejściu w życie tej ustawy, co nie znalazło uznania Stałego Komitetu Rady Ministrów. Nie rozumiem więc, skąd taki nagły powrót do kwestii opiniowania. Zwykle tak bywa, że wpływają jakieś uwagi. Ministerstwo Finansów pilnuje przecież stanu finansów publicznych i ich wynik na koniec 2018 roku pokazuje, że robi to znakomicie, mamy bowiem deficyt najniższy z możliwych. Skutecznie pilnuje i tam gdzie może ograniczać wydatki, stara się to robić.
Myślę, że program będzie przyjęty w najbliższym możliwym terminie. W regulacji zawarto, że ustawa obowiązuje od 1 marca. Ważne jest również, żeby każdy miał świadomość tego, że musi złożyć wniosek do ZUS albo KRUS, jeżeli spełnia warunki. To nie jest też tak, że od razu 1 marca będą wszyscy uprawnieni. Trzeba mieć pewność, że będzie można składać wnioski, a potem prezes ZUS czy KRUS będą musieli wydać decyzje przyznające to świadczenie. To na pewno będzie trwało. Szacowana przez nas grupa ponad 85 tys. osób pewnie urośnie w trakcie trwania roku budżetowego.
Jak ważny jest to program wobec całości polityki rodzinnej?
Jest on uzupełnieniem polityki rodzinnej naszego rządu, dowartościowującym rodziny wielodzietne. Ma on zapobiec w przyszłości trudnej sytuacji materialnej osób, które wychowały przynajmniej czwórkę dzieci i z tego powodu na przykład nie mogły podjąć pracy. Będą miały one gwarancję najniższej emerytury, mimo że tak naprawdę nie spełniły warunków wymaganego stażu. Dlatego nie jest to taka klasyczna emerytura, ale rodzicielskie świadczenie uzupełniające. I nie tylko ma charakter socjalny, ale jest również czynnik godnościowy.
Powróciła na nowo dyskusja nad ważną kwestią – co obecna opozycja zrobiłaby z programem 500 plus, gdyby doszła do władzy. Te głosy nieustannie się zmieniają. Co ciekawe, pojawił się sondaż, który jednoznacznie pokazuje, że obywatele obawiają się pogorszenia poziomu życia po ewentualnym zwycięstwie opozycji. Myśli Pani, że program 500 plus byłby wtedy zagrożony?
Podzielam ten ogólnonarodowy brak zaufania do tego, czy program 500 plus byłby kontynuowany. PO sama zapracowała na taką postawę głębokiej nieufności Polaków po tym, jak wyrażała skrajnie odmienne poglądy w tej sprawie, od tego, że nie będzie całkowicie pieniędzy, aż po to, że dadzą je każdemu, podczas gdy sami przez osiem lat nic nie zrobili. To uzasadnione obawy. Powiem, że żadnych gwarancji ze strony obecnej opozycji nie ma i nikt ich nie da, że ten program będzie kontynuowany. Bo wystarczy, że będzie retoryka, która usprawiedliwia działania w polityce społecznej z czasów ich dwóch kadencji. Tłumaczą się, że nie mieli takiego wzrostu gospodarczego.
Słynne już „pieniędzy nie ma”…
To są chwyty do przewidzenia, zawsze znajdzie się wyjaśnienie. Ale wśród tych obaw, o których pan mówi, jest jedna, która dominuje. Dotyczy wieku emerytalnego – wróci opozycja i ponownie go wydłuży. W czasie kampanii wyborczej słyszeliśmy przecież, że nie go nie wydłużą, a doskonale wiemy, co się potem stało. Te wszystkie obawy wynikają po prostu z przykrych doświadczeń Polaków.
Rozmawiał Adam Kacprzak
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/428984-matczyne-emerytury-zagrozone-minister-rafalska-dementuje