Oto kolejny przykład podwójnych standardów! Organizacje ekologiczne i pseudoekolodzy, którzy jeszcze tak niedawno zwracali uwagę, że jest za dużo dzików - które chociażby wychodziły na plaże i „przeszkadzały” w odpoczynku - teraz są gotowi własną piersią bronić ich przed zapowiedzianym odstrzałem. Tymczasem Niemcy, tylko w tym sezonie, odstrzelili prawie 900 tysięcy dzików. Wszystko po to, by poradzić sobie z problemem ASF.
ZOBACZ TAKŻE: Minister Ardanowski: Walka z ASF powoli zaczyna przynosić pozytywne efekty. Potrzebny jest jednak większy odstrzał dzików
To reakcja na decyzję Ministerstwa Rolnictwa o depopulacji dzików ze względu na zagrożenie chorobą Afrykańskiego Pomoru Świń. W sieci pojawiają się petycje i wpisy twierdzące nawet, że rząd chce doprowadzić do „eksterminacji dzików”!!! Pojawiają się też informacje o tym, że za przenoszenie wirusa ASF odpowiedzialny jest człowiek (tak przynajmniej twierdzi w mediach społecznościowych znany aktor Maciej Dorociński).
Całą histerię dobrze opisuje były dziennikarz Krzysztof Panek, który zwraca uwagę na to, że „choroby roznoszonej m.in. przez zwierzęta domowe, lisy, szczury, a nawet owady nie można zatrzymać inaczej, niż redukując populację chorych zwierząt do poziomu, przy którym chore osobniki zdechną, zanim zdążą zarazić zdrowe”.
ASF jest śmiertelną, nieuleczalną chorobą, która i tak zabije porównywalną z odstrzałem liczbę osobników, tyle tylko, że te umierając w męczarniach zabiorą jeszcze ze sobą 11 mln świń. Męka dzika w lesie, którą powoduje ASF nie jest tak widowiskowa, jak pokot, ale są jakieś granice szaleństwa. Ktoś te 11 milionów świń trzymanych w Polsce zje, a serduszko pika, gdy trzeba odstrzelić 200 tys. takich samych świń, tylko owłosionych?
— zwrócił uwagę Panek.
Tyle dobrego, że ASF, to nie wścieklizna i każdy obywatel odczuje na własnej skórze koszty wielomiliardowej katastrofy w rolnictwie. Może jako społeczeństwo powinniśmy zapłacić tę cenę, nauczyć się odróżniać eko-hochsztaplerów do naukowców?
— zastanawiał się Panek.
Tymczasem okazuje się, że w Niemczech takiego problemu nie ma. Niemieccy myśliwi w sezonie 2017/2018 odstrzelili 836 865 dzików. To o 42 proc. więcej niż w poprzednim okresie łowieckim. Odstrzał - jak podano - był środkiem zabezpieczającym przed afrykańskim pomorem świń (ASF).
Myśliwi przyczynili się w znacznym stopniu do prewencji przed afrykańskim pomorem świń
— powiedział wiceprezes Niemieckiego Związku Łowieckiego (DJV) Wolfgang Bethe.
Jeszcze nigdy w historii tamtejsi myśliwi nie odstrzelili takiej liczby dzików. Z wyliczeń DJV wynika, że poświęcili oni 16,7 mln roboczogodzin na prewencję przed zarazą. W przeliczeniu na pieniądze (przy uwzględnieniu płacy minimalnej) daje to około 148 mln euro.
DJV zauważa na swojej stronie internetowej, że im mniej dzików mieszka na danej powierzchni tym wolniej rozprzestrzenia się wirus ASF.
Zastrzega jednak, że odstrzał nie jest jedynym środkiem prewencyjnym. Ludzie mogą przyczynić się do znacznie szybszego rozprzestrzenienia się wirusa przez np. transport artykułów żywnościowych zawierających zarazki, które następnie są zjadane przez dziki.
Związek apeluje o implementację specjalnych środków bezpieczeństwa na dworcach, parkingach i przejściach granicznych. Wymienia wśród nich zamykane pojemniki na śmieci, płoty uniemożliwiające dzikom migracje oraz kampanie informacyjne wśród turystów i kierowców.
Przypomnijmy, że podobnie rzecz miała się w przypadku wycinki drzew zarażonych kornikiem drukarzem w Puszczy Białowieskiej. Tu również cały wachlarz organizacji i pseudoekologów protestował przeciwko prowadzonym przez Polskę działaniom.
Tymczasem, nikt nie miał problemu z tym, że masowa wycinka była prowadzona w bawarskich lasach - oczywiście z powodu kornika drukarza.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Niebywałe! „Die Welt” z dumą opisuje wycinkę drzew w Bawarii w celu walki z kornikiem! Co na to ekolodzy i Komisja Europejska?
Pytanie tylko, komu mają służyć tak idiotyczne akcje?
wkt/PAP/FB
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/428826-kuriozalne-lamenty-pseudoekologow-a-co-robia-w-niemczech