Opinia publiczna oczekuje na podanie konkretnych kwot zarabianych przez określone osoby w NBP. To przetnie medialne spekulacje. Krokiem w dobrą stronę jest zdementowanie poziomu zarobków w NBP podanych w „Gazecie Wyborczej”
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jan Maria Jackowski, senator PiS.
wPolityce.pl: Na dzisiejszej konferencji NBP usłyszeliśmy, że żaden z dyrektorów nie zarabia 65 tys. zł miesięcznie. Tłumaczono, że taka sytuacja zdarzyła się tylko raz. Jak pan skomentuje informacje, które można było usłyszeć na konferencji?
Senator Jan Maria Jackowski, PiS: Szkoda, że ta konferencja odbyła się tak późno. Gdyby odbyła się pod koniec ubiegłego roku, sądzę, że udałoby się uniknąć wielu niepotrzebnych dyskusji temat zarobków w banku centralnym.
Otrzymał pan już odpowiedzi na interpelacje senatorskie w sprawie wynagrodzeń w NBP?
Nadal czekam na odpowiedź na moje dwie interpelacje senatorskie, które złożyłem w sprawie NBP. Jedna dotyczy sprawy znanej z mediów, czyli wysokości zarobków współpracowniczki prezesa NBP. Druga dotyczy rozwiązań systemowych regulujących poziom wynagrodzeń w NBP obliczanych zgodnie z metodologią stosowaną w procedurze RB 70. Taka procedura jest stosowana w metodologii ministerstwa finansów. Zdaję sobie sprawę z tego, że NBP nie jest instytucją budżetową i nie musi tego rodzaju sprawozdawczości prowadzić. Ale ta metodologia umożliwia precyzyjne uchwycenie wszystkich składników wynagrodzenia danego pracownika czy określonej grupy pracowników.
Na dzisiejszej konferencji podkreślano to, o czym pan wspomniał, że NBP nie jest instytucją finansowaną z budżetu państwa. Ale tak wysokich zarobków nie da się w ten sposób wytłumaczyć.
Zapewne będzie ciąg dalszy dyskusji na temat zarobków w NBP. Przypuszczam, że będzie poruszana również kwestia ustawy dotyczącej jawności zarobków. Na ten temat wypowiedział się pan prezydent Andrzej Duda. A jego stanowisko, jako głowy państwa jest istotne w tej kwestii. Tym bardziej, że formalnie to on jest wnioskodawcą kandydata na prezesa NBP.
Czego zabrakło na konferencji zorganizowanej przez bank centralny?
Opinia publiczna oczekuje na podanie konkretnych kwot zarabianych przez określone osoby w NBP. To przetnie medialne spekulacje. Krokiem w dobrą stronę jest zdementowanie poziomu zarobków w NBP podanych w „Gazecie Wyborczej”. Zabrakło jednak konkretów. Powołano się na statystykę. A statystyka uśrednia wiele kwestii. Można więc dzięki niej spłaszczać to, co tak naprawdę interesuje opinię publiczną.
Nie sądzi pan, że na konferencji zabrakło prezesa NBP?
To już jest kwestia techniczna. Chodziło o to, żeby osoba kompetentna i uprawomocniona wyjaśniła tę sprawę. Rozumiem, że pani Raczko była uprawomocniona przez prezesa. Podała suche liczby.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS. Wysokie pensje w NBP? Mucha: Osoby w strefie władzy zarabiają więcej niż prezydent. To nie jest do końca racjonalne
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/428825-nasz-wywiad-jackowski-czekam-na-konkretne-dane-od-nbp