Analiz, kreślonych scenariuszy, strategii i pomysłów na rok wyborczy, który nam się zaczął, mamy w ostatnich tygodniach bez liku. I tak jedni domagają się od obozu Zjednoczonej Prawicy zwrotu ku centrum, zmiękczeniu przekazu i pisowskiej wersji ciepłej wody w kranie. Z kolei inni - wręcz przeciwnie, chcą postawienia na wzmocnienie twardego elektoratu i podkręcenia tempa w kolejnych zmianach.
To oczywiście spory w zasadzie permanentne, w dużej mierze nierozstrzygalne, przeznaczone raczej na nocne Polaków rozmowy przy szkle niż sugerujące jednoznaczne wyniki. Ciekawie na wspomniane zjawisko spojrzał prof. Waldemar Paruch, pełnomocnik premiera ds. Centrum Analiz Strategicznych i człowiek nieźle zaznajomiony z tym, co dzieje się na zapleczu rządu.
Nie ma żadnego zwrotu ku centrum. Rozumowanie w kategoriach lewica-centrum-prawica doprowadza do porażek. Centrum jest mityczne, to ok. 7 proc. wyborców, którzy czekają na ofertę z lewej czy prawej strony, oni zresztą są zagospodarowani. Rzecz jest o wiele bardziej skomplikowana - o wynikach wyborów parlamentarnych w Polsce, o tym, kto wygra wybory i w jakiej skali, zdecyduje 10 proc. Polaków czynnych wyborczo. Oni żyją własnym życiem codziennym, a ich wybory polityczne determinowane są sytuacją, społecznym kontekstem wyborów, oczekiwaniami, a nawet elementami irracjonalnymi. O wynikach decydują emocje - i to jest pytanie, kto i jakie emocje wyzwoli w roku wyborczym
— mówił w radiowym poranku Siódma9.
Przy założeniu, że zarówno PiS (rozumiane jako cały obóz Zjednoczonej Prawicy), jak i opozycja (rozumiana jako konglomerat sił od ludowców, przez liberałów, na Platformie kończąc) dysponują podobnymi zasobami i możliwościami wyborczymi, jedna i druga strona staje się zakładnikiem tych dziesięciu procent wyborców, o których mówił prof. Paruch.
Jeśli przyjąć tezę tę za prawdziwą, to faktycznie ukłony wobec klasy średniej czy miękkiego „centrum” będą trafiały w próżnię. Te dziesięć procent wyborców, jak przynajmniej zauważył pan profesor, to mocno kapryśne osoby, których preferencje polityczne trudno w ogóle ująć w jakąś spójną całość. To raczej zbiór wielu chaotycznych odruchów, impulsów, „atmosfery” w ostatnich tygodniach przed wyborami czy nawet tak mało politycznych kwestii jak dobór krawatu w ostatniej debacie czy jedna nieprzemyślana wypowiedź danego polityka.
Przyznaję, że ponura to teza, zakładająca, że układ sił na polskiej scenie politycznej jest w zasadzie zabetonowany, a ewentualne korekty (choć i czasem głębokie resety, jak w roku 2015) dokonywane są wyłącznie na poziomie emocji. Myślę, że to zresztą słowo-klucz nadchodzącego roku, także, a może zwłaszcza czasu tuż przed ciszą wyborczą, kiedy wielu wyborców podejmuje decyzję, na kogo odda swój głos. I to dlatego Prawo i Sprawiedliwość obiera nieco bardziej złagodzony kurs na rok wyborczy (i to podwójnie). Z badań wynika bowiem, że to właśnie jest najbardziej oczekiwane zarówno przez wyborców traktowanych jako całość, jak i samych zwolenników PiS.
Jak słychać na sejmowych korytarzach, ma to być zresztą wyciągnięcie wniosku po roku 2007, gdy przestrzelono z przekazem, źle odczytując społeczne emocje i oczekiwania, a w konsekwencji - przegrywając wybory. Inna jeszcze jednak rzecz, czy zawsze „badania” i „sondaże” muszą być najlepszym, a nawet jedynym doradcą.
Nie przesądzam, czy teza postawiona przez prof. Parucha jest w stu procentach prawdziwa i dokładna (zwłaszcza jeśli chodzi o odsetek, nazwijmy to, labilnych wyborców) w szczegółach, ale nie można jej lekceważyć. A przede wszystkim - wyciągnąć wnioski. Unikanie niepotrzebnych negatywnych emocji, irytacji wyborców i zakodowania się w sercach i umysłach części z nich jako partia od dziwnych nominacji personalnych wydaje się bardzo prostym, logicznym wnioskiem po przyjęciu tej strategii. A tymczasem wciąż jawi się to jako zadanie trudne do realizacji, wręcz mission impossible.
Nawet najlepsze badania i antycypacja zagrożeń na niewiele się zdadzą, jeśli zabraknie zdrowych odruchów, które pozwolą uniknąć min, jakich przecież nie brakuje. No chyba, że ma się opozycję, która miny te znajduje jeszcze częściej i gramoli się na nie z gracją słonia w składzie porcelany. Tylko jak długo będzie trwał taki stan?
POLECAMY NOWĄ ODSŁONĘ MAGAZYNU BEZ SPINY:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/428173-zakladnicy-10-procent-kaprysnych-i-labilnych-wyborcow